48 godzin i 48 osób. Raciborzanie wędrowali po bieszczadzkich szlakach
Projekt "Jesień w Bieszczadach" miał kończyć tegoroczny cykl wypraw z PTTK Racibórz, ale z uwagi na zainteresowanie wyjazdy się nie skończyły. 23 października grupa z Raciborza pojechała w góry na dwa dni, by zdobyć Tarnice i Wołosań.
Pierwszym przystankiem na trasie była miejscowość Wołosate. Stąd raciborzanie weszli niebieskim szlakiem na Tarnice (1346 m n.p.m). Ze szczytu zeszli tą samą drogą, by w Cisnej posilić się i przenocować.
W drugi dzień październikowego weekendu zaraz po śniadaniu podjęli próbę zdobycia - czerwonym szlakiem - góry Wołosań (1071 m n.p.m). Zielonym szlakiem wrócili do miejscowości Żubracze.
W wyprawie uczestniczyło 48 osób. Andrzej Kuśnierz podał jak zwykle rozpiętość wiekową uczestników wyjazdu - najmłodszy miał 25 lat, a najstarszy 72 lata.
Organizator odpowiedział na kilka zapytań ze strony Nowin Raciborskich.
- Który fragment tej wycieczki uważa pan za szczególnie ciekawy pod względem turystycznym - czym najbardziej się państwo zachwyciliście na miejscu?
Andrzej Kuśnierz: Najbardziej widokową trasę zaliczyliśmy w pierwszym dniu wyprawy. Tak prezentowało się wejście na Tarnice. Mogliśmy podziwiać dużo otwartych przestrzeni, była możliwość podziwiania tej zapowiadanej przez nas "Jesieni w Bieszczadach". W drugim dniu przy wejściu na Wołosań szlak, którym się przemieszczaliśmy, prowadził głównie przez las. Mniej atrakcyjne walory widokowe rekompensowało "brodzenie" w naprawdę dużych ilościach liści, które spadły z drzew. Najważniejsze, że pogoda nam dopisała. Dzięki temu nasza wędrówka była dużo przyjemniejsza niż przy niepogodzie.
- Miała to być ostatnia w tym roku taka wyprawa PTTK, ale jednak zdecydowaliście się państwo na kolejne.
W związku z dużym zainteresowaniem wyjazdami górskimi, które wyrażali ich uczestnicy, postanowiliśmy zorganizować jeszcze dwa wyjazdy dwudniowe. 6 i 7 listopada to projekt "Jesień w Pieninach". Tu za cel podróży obraliśmy górę Żar i Wysoką oraz wizytę w termach w Białce Tatrzańskiej. 11 i 12 grudnia wybierzemy się na kulig w Wiśle. Tam wejdziemy na góry Klimczok oraz Skrzyczne. Dopiero wtedy podsumujemy obecny rok i zaproponujemy nowy harmonogram wypraw na 2022 rok.
- Wyprawa w Bieszczady była dwudniowa, z noclegiem. W tym roku była to rzadkość. Która forma wyjazdu jest według pana lepsza i dlaczego - te wypady w góry na jeden dzień czy też dłuższe z nocowaniem?
Myślę, że dwudniowe wyprawy sprawdzają się przy dłuższych wyjazdach, a jak mamy z Raciborza bliżej w góry to stawiamy na jednodniowe wyprawy. Już wiem, że w przyszłym roku chcemy organizować jedną w miesiącu jako jednodniową i drugą - dwudniową. Mogę zdradzić, że w styczniu, zaraz po Nowym Roku udamy się na Łysicę i do Świętego Krzyża, w Góry Świętokrzyskie.
- Czy orientuje się pan, jak poszło z wyjazdami w tym roku sąsiednim oddziałom PTTK? Jak na tym tle prezentuje się raciborski projekt?
Wiem, że w innych oddziałach różnie bywało. Koledzy starali się ostrożnie podchodzić do organizowania wypraw, choć oczywiście jakieś organizowali. Moim zdaniem PTTK Racibórz zaciekawia uczestników interesującą ofertą. Dowodzi tego popularność naszych propozycji nie tylko wśród raciborzan. Dołączają do nich także mieszkańcy Rzeszowa, Szczecina czy Wrocławia.
Ludzie
Miłośnik wędrówek górskich i jazdy na rowerze, popularyzator turystyki i członek PTTK Racibórz