Radna Biskup: wicedyrektor szpitala nie potrafi rozmawiać z personelem. Konfrontacja szefowej lecznicy z pielęgniarkami
Delegacja pielęgniarek przyszła na posiedzenie komisji zdrowia rady powiatu. Mówiły o sytuacjach, gdzie pacjenci zostają bez opieki, bo brakuje personelu. Wicedyrektor Elżbieta Wielgos-Karpińska mówiła, że pielęgniarki unikają pracy na oddziałach covidowych. Żaliła się, że gdy dyrektor Rudnik trafił na chorobowe, nikt ze starostwa nie chciał jej pomóc.
Odwaga i fakty
Przewodniczący komisji zdrowia Franciszek Marcol podkreślił fakt, że ktoś z załogi szpitala odważył się przyjść z problemem do radnych. - Od kilku lat mamy tu tylko obraz dyrekcji, która nas uspokaja i my wierzymy, że są to szczere odpowiedzi. Mamy jednak oddolne głosy o innych wydarzeniach. Cieszę się, że pierwszy raz słyszymy jak to faktycznie wygląda - mówił.
Wicedyrektorka powiedziała wtedy, że "może to tak nie wygląda jak panie przedstawiają". Zapowiedziała wprowadzenie w lecznicy monitoring pracy na każdym stanowisku. - Wszytko będzie wtedy jasne i czytelne - podkreśliła.
Marcol zaznaczył, że radni głosują za dodatkowymi środkami dla szpitala, żeby ten działał dobrze. - Chcemy by ci, co pracują w szpitalu utożsamiali się z nim, od administracji po pielęgniarki. Mówili, że to ich szpital, ale od pewnego czasu jest rozdźwięk. Co innego słyszymy od dyrektora, a co innego od naszych koleżanek i kolegów pracujących w szpitalu. Nie jestem w stanie wypośrodkować obrazu - szpital jest bardzo dobry czy nie? Od kilku lat nie rozumiem, co tu przeszkadza, żeby nie rozmawiać o tym za każdym razem. Ciągle wypływają nowe sprawy. Chciałbym, żeby szpital nie był tematem wiodącym. Dostajemy pisma, ale przychodzi dyrekcja i temat się rozmywa. My ciągle jeździmy gdzieś wkoło i nie wiemy jak jest naprawdę. Tu trzeba coś wypracować, coś zmienić - oznajmił F. Marcol.
Wicedyrektor Wielgos-Karpińska zwróciła się do obecnych w starostwie pielęgniarek dlaczego mimo próśb nie wzięły dyżurów na covidowym oddziale?
Jej pytanie skomentowała radna Biskup. - Pytałam panią o atmosferę w pracy i mamy jej przykład. Już wszystko wiemy. Zwróciła się pani teraz nieelegancko do pań - uznała członkini klubu PiS.
Pielęgniarki odparły, że nie dostały żadnych propozycji dyżurów od dyrekcji.
Przyzwyczajenie do rotacji
F. Marcol apelował by dyrekcja zastanowiła się jak zaradzić problemowi. Tu pani wicedyrektor zauważyła, że na covidowych oddziałach w szpitalu jednoimiennym było więcej pielęgniarek, bo te parami wchodziły co parę godzin do pacjentów. 2 były w środku, 2 na zewnątrz oddziału. - Rotowały się. Panie się do tego przyzwyczaiły i chciałyby tak zostawić. Ale my spełniamy normy wyznaczone przez izbę pielęgniarską i związki zawodowe - oznajmiła.
Andrzej Chroboczek pytał czy zmniejszył się stan liczebny pielęgniarek w szpitalu?
Pielęgniarski niemal krzyknęły, że dużo ich koleżanek zwolniło się z pracy. Wielgos-Karpińska podała, że kadra uszczupliła się o 10 osób w stosunku do 2019 roku. Ostatnio lecznica zatrudniła 3 nowe położne i 3 pielęgniarki.
- Nie mamy niedoboru pielęgniarek w przeliczeniu na jedno łóżko. Wiem, że praca teraz jest inna, także na oddziale niecovidowym - stwierdziła Wielgos-Karpińska.
Radny Chroboczek pytał czy niedobór kadry jest w covidowej czy czystej części szpitala? Okazuje się, że "najbardziej cierpi blok operacyjny lecznicy" skąd odeszły 4 panie na emeryturę. - Zatrudniliśmy tam 2, ale jest wakat jednego etatu. Na wewnętrzny pierwszym, covidowym zawsze były 3 etaty, są 2 i 1 na OIT czyli razem 3. Na "płucach" mamy 2 pielęgniarki - wyliczała radnym szefowa lecznicy.
Pielęgniarki skwitowały jej wypowiedź słowami: ale tak nie ma.
Życzenie empatii
Franiczek Marcol zauważył, że w 2019 roku było na Gamwoskiej 265 pielęgniarek, ale w 2020 już 276 i w tym roku nastąpił gwałtowny spadek do 255 osób. - To 21 straciliśmy - powiedział.
Wicedyrektorka wyjaśniła, że 16 osób było delegowanych do Raciborza przez wojewodę śląskiego, na umowy trzymiesięczne.
Biskup - była dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury - podkreśliła, że pracownikowi trzeba pomóc. - To pani ludzie, to pani załoga. Ja wiem, że personelu jest mało, ale trzeba to organizacyjnie poukładać. Tego pani życzę, żeby spojrzała z empatią na swoich ludzi - zwróciła się do wicedyrektorki szpitala.
Ta broniła się, że dialog zaczyna się przy jakimś stole, a nie donosami za plecami, do sanepidu, do NFZ, do starostwa.
Franciszek Marcol apelował do niej żeby dała radnym i podwładnym jakąś nadzieję, że coś można poprawić w szpitalu. -To przerażające, że pacjenci zostają bez opieki. Jak się pytaliśmy o to dyrektora, to zaprzeczał aby takie sytuacje miały miejsce w szpitalu - zaznaczył przewodniczący komisji.
- To jest nieprawda, tyle powiem - odniosła się pani wicedyrektor do uwag ze strony pielęgniarek.
Marcol podkreślał, że rozmowa się toczy, aby coś wypracować. - Panie się odważyły tu przyjść. To wysiłek. Ja o słowo nadziei proszę, jakieś choćby minimalne przesunięcia, coś nad czym się dyrekcja pochyli. Żeby nie było już sytuacji braku opieki - mówił szef komisji.
Wielgos-Karpińska zaproponowała ponownie, że szpital wprowadzi monitoring pracy i sprawdzi obciążenie pracowników. - Sprawdzimy jak jest rzeczywiście. Ja wiem jak wygląda praca na chirurgii i to bardzo dobrze wiem, i żadna mie nie powie, że nie - podkreśliła.
Z tymi pielęgniarkani to afera. Poszukać inne a te prowodyrki zwolnić lub przesunąć na inne stanowisko, oczywiście za niższą pensję, jak się nie wywiązują ze swoich obowiązków i jeszcze rozrabiają. Uprzywilejowna kasta przyzwyczaiła się do lekkiej pracy. Też mam bardzo złe doświadczenia z niektórymi pielęgniarkami tego szpitala a teraz okazuje się, że tak samo traktują swoich przełożonych. Jak nastała ciężka praca to się stawiają. Nadszedł czas aby te panie poniosły konsekwencje. Szacunek dla Pani Lewandowskiej za mądrą obiektywną wypowiedź i dla Pani Wielgos za ciężką pracę wraz z dyrektorem Rudnikiem.
Pielęgniarki nie są święte. Mialem kiedyś kogoś tym szpitalu. Takiego chamstwa ze strony pielęgniarek dswno nie doświadczyłem. To był zwyczajny mobbing na mmie. Widziałem jak się pacjętami zajmowały. Nie chcę opisywać szczegółów bo nie do opisania. Kawka i pogaduchy w kantorku to była najłagodniejsza codzienność. Zwolniłbym tam wtedy co najmniej z miejsca kilka pielegniarek od razu. Teraz zaczęła się ciężka praca to się burzą.
Nareszcie!! Najwyższy czas zmienić głównych rządzących naszym szpitalem. Nie sztuka zwolnić się pielęgniarkom z pracy. Sztuką jest zatrzymanie i przyciągnięcie kolejnych pielęgniarek do pracy w tym szpitalu. Ta pani wice - zachowuje się tak jak jej przełożony = oboje czują się tam NIETYKALNI.
Politycy i różni szefowie zazwyczaj nie potrafią rozmawiać ze swoimi pracownikami.
Szczególnie politycy którym wydaje się ze wszystkie rozumy pozjadali. A są najzwyczajniej w świecie zarozumiali i głupi !!
Dlaczego starostwo nie wymieni tej pani na innego wicedyrektora, aby "uzdrowic" tą atmosferę??????
I niech rzuca.Jeśli jest tak żle tej Pani w szpitalu,to dlaczego przedłużyła sobie o dwa lata przejście na emeryturę?A co do jej zachowania,to się zgadzamy z Naszymi Koleżankami.Pani dyrektor jest mściwą osobą.Teraz się zacznie nękanie.Dostaną dyżury najgorsze.Może sobie pani dyrektor przypomni słowa do oddziałowych?Jak to było?Macie trzymać za mordę personel?Kto grafiki kreśli,bo nie są po myśli pani dyrektor?To kto ma lepiej wiedzieć ile pielęgniarek potrzeba na oddziale,oddziałowa czy pani dyrektor,która rządzi z za biurka?Może sobie pani przypomni jak wyzywała nasze koleżanki?Jak rzuca pani nami z oddziału brudnego na czysty.Jak za pani poleceniem zakażonych pacjentów z czystego oddziału przeniesiona na brudny,nie stosując przy tym żadnej kwarantanny reszcie pacjentów i personelu.Ta pani jest mistrzynią w manipulowani ludźmi.Bo najlepiej jest rządzić skłóconymi pracownikami.dotyczy to zarówno Lekarzy jak i pielęgniarek i innego personelu.Może sie pochwalicie ile młodych pielęgniarek się przyjęło do tego szpitala w ostatnich latach?I wtedy niech czytający sobie sami odpowiedzą jaka jest różowa praca pod rządami tej dyrekcji.Oczywiście,jeśli odpowiedzą zgodnie z prawdą,lub jeśli wogóle cokolwiek odpowiedzą
Na miejscu wicedyrektor Elżbiety Wielgos-Karpińska rzuciłbym papierami niech pani Biskup się martwi co dalej skoro ma tyle pretensji do dyr Wielgos. Nie rozumiem jak pielegniarki moga zejść z dyżuru same , zostawić pacjentów tylko z lekarzem i jeszcze mieć pretensje ?
Skoro są takie problemy z ilością kadry bo pracownicy medyczni są na izolacjach i kwarantannach, przemęczeni są sytuacją covidową to dlaczego powiat organizuje taki wielki jarmark na zamku i być może zwiększa ryzyko, bo nie można tego wykluczyć? Nawet Rada Medyczna zaleca ograniczanie tego typu imprez. Czy samorząd nie ma dbać o dobro ogółu? Mniej zakażeń to dostępna służba zdrowia dla chorych na inne choroby, pracownicy medyczni bez przemęczenia, normalna nauka w naszych szkołach na wyższym poziomie niż przy zdalnych lekcjach. O śmierci i tragediach rodzinnych nie wspomnę. Czy samorządy nie powinny promować zachowania ograniczania sytuacji, które powodują zwiększone ryzyko zakażenia? Czy chwila imprezy i koncertów jest tak ważna akurat teraz? To dotyczy aktualnej sytuacji mega wzrostu zgonów. Warto to od nowa przemyśleć biorąc pod uwagę tą falę.
To było do przewidzenia