Radna Biskup: wicedyrektor szpitala nie potrafi rozmawiać z personelem. Konfrontacja szefowej lecznicy z pielęgniarkami
Delegacja pielęgniarek przyszła na posiedzenie komisji zdrowia rady powiatu. Mówiły o sytuacjach, gdzie pacjenci zostają bez opieki, bo brakuje personelu. Wicedyrektor Elżbieta Wielgos-Karpińska mówiła, że pielęgniarki unikają pracy na oddziałach covidowych. Żaliła się, że gdy dyrektor Rudnik trafił na chorobowe, nikt ze starostwa nie chciał jej pomóc.
Czy dyrekcja będzie się wyżywać?
Paweł Płonka prosił wiceszefową szpitala, aby ta mogła wyciągać jakieś konsekwencje od podwładnych, za to, że odważyły się przyjść do radnych. - Choć wiem, że u każdej pielęgniarki jest świadomość że może się to odbić na nich. Proszę, żeby nie zostały teraz „docenione”. Bo panie nie przyszły tu ze złą intencją - stwierdził.
Wicedyrektorka zaznaczyła, że na nikim się nie wyżywa. - Pracuję z pielęgniarkami non stop, nawet jak mi ktoś zalezie za skórę. Pan pyta czy będę się wyżywać na dziewczynach za to że tu przyszły? One mówią swoje, ja przedsiwam swoje stanowisko. My mamy w szpitalu normy spełnione, ale brak opieki o jakim tu mówiono to bardzo duży zarzut. Jak pielęgniarka widzi, że oddział jest pusty to zostaje i informuje lekarza dyżurnego. W tych oddziałach jest problem na linii lekarz - pielęgniarka - uznała Wielgos-Karpińska.
Pielęgniarki powiedziały, że poinformowały lekarza, że opuszczają oddział i nie ma opieki.
- No to został tam lekarz i lekarz też się opiekuje. To lekarz jest odpowiedzialny za oddział. Jak lekarz nie odpowie, że popilnuje, to nie wychodzisz z oddziału. Tu nie można być miłym i grzecznym - skwitowała szefowa.
Dialog zaczyna się od stołu
Ryszard Wolny przyznał jej rację, że dialog zaczyna się od stołu. - Mam nadzieję że tu się zaczął. Mam nadzieję, że gdzieś coś z tego wyciągniemy. Znajomy lekarz mówi, że w końcu każdy wpadnie w nasze sieci. My się chcemy czuć bezpiecznie w tym szpitalu. Przecież pielęgniarka to pierwsza pomoc jaka przychodzi do pacjenta. Ja leżałem i wiem jak to wygląda w szpitalu. Chcemy się czuć bezpiecznie, tu nikt nie chce nikomu szkodzić. Dlatego warto się zainteresować i wnioski wyciągnąć - zaapelował do gościa komisji. Wielgos-Karpińska dodała, że te wnioski dotyczą obu stron dyskusji.
E. Biskup stwierdziła, że choć usilnie apeluje o empatię to widzi, że relacje dyrektorki z personelem nie są najlepsze. - Rola menadżera odpowiedzialnego jest inna. Chodzi o umiejętność mediacji i planowania. My nie zarzucamy pani złego funkcjonowania szpitala, ale mamy zastrzeżenia co do organizacji pracy i pomocy ludziom. Wydaje się nam, że można pomóc. Moim zdaniem te relacje z personelem nie są dobre, czego dowiodła dzisiejsza rozmowa z podwładnymi. Momentami było fatalnie. To trzeba spróbować wyciszyć, rozmawiać, a pani nie rozmawia z pracownikami. Może to spotknaie będzie inauguracją do tego, by zacząć to robić. Wysłuchać ich trzeba, spróbować pomóc, bo sytuacja jest dramatyczna - zaznaczyła radna.
Bez danych, ale z ocenami
Jej wystąpienie krytycznie oceniła starościna Ewa Lewandowska. - Długi okres pandemii wszystkich obciąża, nie tylko w kwestii relacji ale i całego systemu. Liczę, że państwo za jakiś czas nam przedstawicie efekt tych rozmów. Dziś czuję dyskomfort. Ta formuła, gdzie zadajemy pytania i jednocześnie oceniamy dyrekcję choć nie mamy wszystkich danych, jest dla mnie nie do przyjęcia. Ja bym się tak nie odważyła tego zrobić jak dziś zrobiono. Poprośmy o dane, o wnioski na przyszłość - stwierdziła.
Franciszek Marcol przypomniał, że kiedy uwagi zasłyszane ze szpitala kierowało się do dyrektora Rudnika, ten chciał wiedzieć kto to przekazał, konkretnie. - Kto tu kogo oceniał? - spytał Lewandowską.
Elżbieta Wielgos-Karpińska poparta przez Lewandowską i Chroboczka wskazała na Elżbietę Biskup.
Marcol odparł, że formuła komisji ma to do siebie, że się dyskutuje. - Każdy z nas miał telefon od kogoś ze szpitala.
Tam były konkretne zarzuty. Ja się boję zadawać takie pytania, bo bym zaszkodził wizerunkowi szpitala. My to próbujemy wypłaszaczać, delikatnie mówić. Prosimy by rozważyć zmiany - skierował to do wicedyrektorki. Od niej usłyszał, że nie ma się nad czym zastanawiać.
- Pozbawia nas pani złudzeń, a ja proszę żeby się zastanowić - odparł Marcol.
Wielgos-Karpińska spytała go jakby się czuł gdyby pracownik poszedł ze skargą na niego do starosty, sanepidu i funduszu, a on dopiero się dowiedział wszystkiego na komisji zdrowia? - Ja prosiłam o pomoc starostę jak pan dyrektor zachorował. Wtedy nikt mi nie pomógł - gorzko stwierdziła wicedyrektor medyczna.
Coraz starsze, coraz bardziej zmęczone
Pielęgniarki zaznaczyły, że nigdzie nie dzwoniły. - Czujemy się pokrzywdzone takim zarzutem. Chciałyśmy z panią rozmawiać, kierowałyśmy postulaty przez oddziałową, ordynatora i przełożoną, a pani wiedziała o tym - mówiły.
Powiedziały też radnym, że utożsamiają się ze szpitalem, gdzie przepracowały 20 lat. Są coraz starsze i coraz bardziej zmęczone. - Nasi pacjenci mają po 140 kg, a my już mamy swoje lata. Przychodzą do nas młodsze pielęgniarki, które pracują na umowy zlecenie. Są tu jednak tylko po to, żeby zarobić, na 12 godzin. Nie znają pacjentów, nie mają pojęcia o covideowych wymogach. Niewiele jest takich jak my z tak dużym stażem, nie wiemy kto będzie po nas pracował. My jeszcze mówimy to jest nasz szpital - stwierdziły.
O Wielgos-Karpińskiej powiedziały radnym, że szanują wicedyrektorkę. - My nie chodzimy na chorobowe. To co się dzieje sięgnęło takiego poziomu, że my już nie mamy do kogo się zwrócić o pomoc - podsumowały.
Z tymi pielęgniarkani to afera. Poszukać inne a te prowodyrki zwolnić lub przesunąć na inne stanowisko, oczywiście za niższą pensję, jak się nie wywiązują ze swoich obowiązków i jeszcze rozrabiają. Uprzywilejowna kasta przyzwyczaiła się do lekkiej pracy. Też mam bardzo złe doświadczenia z niektórymi pielęgniarkami tego szpitala a teraz okazuje się, że tak samo traktują swoich przełożonych. Jak nastała ciężka praca to się stawiają. Nadszedł czas aby te panie poniosły konsekwencje. Szacunek dla Pani Lewandowskiej za mądrą obiektywną wypowiedź i dla Pani Wielgos za ciężką pracę wraz z dyrektorem Rudnikiem.
Pielęgniarki nie są święte. Mialem kiedyś kogoś tym szpitalu. Takiego chamstwa ze strony pielęgniarek dswno nie doświadczyłem. To był zwyczajny mobbing na mmie. Widziałem jak się pacjętami zajmowały. Nie chcę opisywać szczegółów bo nie do opisania. Kawka i pogaduchy w kantorku to była najłagodniejsza codzienność. Zwolniłbym tam wtedy co najmniej z miejsca kilka pielegniarek od razu. Teraz zaczęła się ciężka praca to się burzą.
Nareszcie!! Najwyższy czas zmienić głównych rządzących naszym szpitalem. Nie sztuka zwolnić się pielęgniarkom z pracy. Sztuką jest zatrzymanie i przyciągnięcie kolejnych pielęgniarek do pracy w tym szpitalu. Ta pani wice - zachowuje się tak jak jej przełożony = oboje czują się tam NIETYKALNI.
Politycy i różni szefowie zazwyczaj nie potrafią rozmawiać ze swoimi pracownikami.
Szczególnie politycy którym wydaje się ze wszystkie rozumy pozjadali. A są najzwyczajniej w świecie zarozumiali i głupi !!
Dlaczego starostwo nie wymieni tej pani na innego wicedyrektora, aby "uzdrowic" tą atmosferę??????
I niech rzuca.Jeśli jest tak żle tej Pani w szpitalu,to dlaczego przedłużyła sobie o dwa lata przejście na emeryturę?A co do jej zachowania,to się zgadzamy z Naszymi Koleżankami.Pani dyrektor jest mściwą osobą.Teraz się zacznie nękanie.Dostaną dyżury najgorsze.Może sobie pani dyrektor przypomni słowa do oddziałowych?Jak to było?Macie trzymać za mordę personel?Kto grafiki kreśli,bo nie są po myśli pani dyrektor?To kto ma lepiej wiedzieć ile pielęgniarek potrzeba na oddziale,oddziałowa czy pani dyrektor,która rządzi z za biurka?Może sobie pani przypomni jak wyzywała nasze koleżanki?Jak rzuca pani nami z oddziału brudnego na czysty.Jak za pani poleceniem zakażonych pacjentów z czystego oddziału przeniesiona na brudny,nie stosując przy tym żadnej kwarantanny reszcie pacjentów i personelu.Ta pani jest mistrzynią w manipulowani ludźmi.Bo najlepiej jest rządzić skłóconymi pracownikami.dotyczy to zarówno Lekarzy jak i pielęgniarek i innego personelu.Może sie pochwalicie ile młodych pielęgniarek się przyjęło do tego szpitala w ostatnich latach?I wtedy niech czytający sobie sami odpowiedzą jaka jest różowa praca pod rządami tej dyrekcji.Oczywiście,jeśli odpowiedzą zgodnie z prawdą,lub jeśli wogóle cokolwiek odpowiedzą
Na miejscu wicedyrektor Elżbiety Wielgos-Karpińska rzuciłbym papierami niech pani Biskup się martwi co dalej skoro ma tyle pretensji do dyr Wielgos. Nie rozumiem jak pielegniarki moga zejść z dyżuru same , zostawić pacjentów tylko z lekarzem i jeszcze mieć pretensje ?
Skoro są takie problemy z ilością kadry bo pracownicy medyczni są na izolacjach i kwarantannach, przemęczeni są sytuacją covidową to dlaczego powiat organizuje taki wielki jarmark na zamku i być może zwiększa ryzyko, bo nie można tego wykluczyć? Nawet Rada Medyczna zaleca ograniczanie tego typu imprez. Czy samorząd nie ma dbać o dobro ogółu? Mniej zakażeń to dostępna służba zdrowia dla chorych na inne choroby, pracownicy medyczni bez przemęczenia, normalna nauka w naszych szkołach na wyższym poziomie niż przy zdalnych lekcjach. O śmierci i tragediach rodzinnych nie wspomnę. Czy samorządy nie powinny promować zachowania ograniczania sytuacji, które powodują zwiększone ryzyko zakażenia? Czy chwila imprezy i koncertów jest tak ważna akurat teraz? To dotyczy aktualnej sytuacji mega wzrostu zgonów. Warto to od nowa przemyśleć biorąc pod uwagę tą falę.
To było do przewidzenia