Osobista decyzja prezesa. IPN pokazał w Raciborzu wystawę o stanie wojennym "Czas Apokalipsy 1981-1983"
Z warszawskiego placu Piłsudskiego na teren parafialny kościoła farnego - dzięki zaangażowaniu wiceministra i posła Michała Wosia tablice ze zdjęciami dokumentującymi historię Polski sprzed 40 lat będą tam stały do piątku 17 grudnia.
Materiał wideo:
Po raz pierwszy taka wystawa zjawiła się w rocznicę wprowadzenia w kraju stanu wojennego. - Pamiętam ten moment, bo to ważna cenzura w moim życiu. Zajmuję się tym okresem historii szczególnie - mówił nam pod kościołem Beno Benczew pracownik IPN i autor tekstów o ostatnich latach PRL - 1981-1989.
Ojców zabrano rodzinom
- Staram się dbać o to, by o tej dacie pamiętać. Decyduję o obniżaniu flagi narodowej na rondzie przy moście, choć małe represje z tego tytułu mnie spotykały - usłyszeliśmy od Dariusza Polowego prezydenta Raciborza.
Włodarz zwrócił uwagę czym był stan wojenny - nie tylko wojną wydaną narodowi, gdzie pojawiły się ofiary życia. - Te rodziny, co niosą brzemię tamtych dni, miesięcy do dzisiaj. Ojców zabrano rodzinom. Nastąpiło 10-letnie zapóźnienie cywilizacyjne jeśli chodzi o rozwój, o przemysł, o gospodarkę kraju.
Nie zostało to sprawiedliwie rozliczone, bo nie udało się wymierzyć sprawiedliwości, a sprawcy umknęli - stwierdził D. Polowy.
Brutalne zderzenie dla karnawału Solidarności
W 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce dyrektor Zakładu Karnego w Raciborzu, z upoważnienia wiceministra resortu, któremu podlega - Michała Wosia wziął na siebie prezentację wystawy IPN "Czas Apokalipsy 1981 - 1983". - Gdyby nie pan Woś nie byłoby jej tutaj - podkreślił dyrektor major Konior.
Poseł i wiceminister nazwał wystawę "wyjątkową okolicznością w symbolicznym miejscu". - To tu wtedy trwał karnawał Solidarności, to jej raciborskie życie tu się skupiało u księdza Pieczki. On wtedy urzędował w farnym - wyjaśnił lokalizację wystawy.
- Chcemy upamiętnić internowanych i uczcić tych, którzy oddali życie o wolną Polskę - podkreślił M. Woś.
Matka z dwojgiem dzieci
Wcześniej gościł w Zakładzie Karnym w Nysie, gdzie odsłonięto tablicę pamiątkową. - Za rok będzie u nas taka tablica, bo w Raciborzu też przetrzymywano internowanych - zaznaczył polityk Solidarnej Polski.
Woś przytoczył opowieść pani Józefy, która internowana w stanie wojennym zostawiła w domu dwójkę małych dzieci. Nie wiedziała co się z nimi dzieje, a ciągle grożono jej, że zostaną one odebrane. - To było poświęcenie ludzi i brutalnie zduszony karnawał Solidarności przez dyktatora Jaruzelskiego - oznajmił pod farnym Michał Woś.
Apelował do licznie przybyłych dyrektorów szkół, żeby zabierali pod kościół młodzież i pokazywali im zdjęcia.
Woś zaznaczył, że wystawa przyjechała wprost z placu Piłsudskiego z Warszawy i jest po nią duża kolejka w IPN. - Prezes IPN pan Nawrocki kieruje pozdrowienia. To była jego osobista decyzja by wystawa pojawiła się 13 grudnia właśnie u nas - podsumował M. Woś.
Wspólna modlitwa za ofiary
Ksiądz proboszcz fary Marian Obruśnik modlitewnie wspomniał tych, co oddali życie w stanie wojennym. - To było trudne doświadczenia wielu normalnych ludzi. Stan wojenny boleśnie ich zaskoczył. Wycierpieli wiele fizycznie i psychicznie - mówił. Zgromadzeni wspólnie odmówili modlitwę "Ojcze Nasz".
- Ludzie przypłacili stan wojenny załamaniem zdrowia, złamanym życiem zawodowym i prywatnym, a wszystko po to, żeby utrzymać władzę komunistów w Polsce. Determinacja ludzi Solidarności w czasie stanu wojennego pozwoliła doprowadzić do przemian w 1989 roku. Dziś czytamy o tym na kartach historii - powiedział nam Michał Woś.
- Pytają mnie o młody wiek, ale ja urodziłem się kiedy jeszcze istniał związek sowiecki. Osobiście cieszy mnie obecność dyrektorów szkół i rektora PWSZ. Trzeba wykorzystać ten tydzień. Tu mogą się odbywać plenerowe lekcje historii. Trzeba opowiedzieć o wielkim zrywie i wielkim cierpieniu. To tragiczna historia - dodał Michał Woś.
Wieści z Wiednia
Ryszard Frączek był naocznym świadkiem tamtych czasów, znał księdza Stefana Pieczkę, mocno zaangażowanego w działalność raciborskiej Solidarności. - Ksiądz Stefan dowiedział się o wprowadzeniu stanu wojennego z Radia Wiedeń. W niedzielę rano przyleciały do niego matki internowanych - Migulca, Stasia Szkoca. Ksiądz ogłaszał to na mszach i było w tą niedzielę nabożeństwo. Ludzie przyszli do kościoła, na rynek, pod Bolko. To była pierwsza demonstracja przeciwko stanowi wojennemu, demonstracja religijna - opowiadał nam R. Frączek.
- Ksiądz Stefan dowiedział się gdzie jest Stasiu Szkoc i powiedział jego rodzinie. Udał się też do urzędu miejskiego, pacyfikowanego przez pułkownika, co rządził wtedy Raciborzem. Esbecja pacyfikowała raciborskie zakłady i skrzynkami piwa opijali ówczesny bandytyzm w mieście - Frączek wrócił wspomnieniami do 1981 roku.
Wystawę IPN określił jako wspaniałą i bardzo ważną w mądrej lokalizacji. - Dobrze, że powstaje film Adriana Szczypińskiego o Solidarności z Raciborza. Jest potrzeba publikacji tych informacji. Nie wiemy o wielu ludziach Solidarności. O tym co się działo w Domu Studenta, o ksiądzu Lubiniecki, o Romie Łobos, o Diakonie, o Gwiazdorskim suwnicowym. Sam może też coś z tym zrobię - zapowiedział przedsiębiorca i samorządowiec.
Mnie Woś czasem wkurza z innych powodów. Ale jeśli chodzi o jego wiek, to co to ma do rzeczy? Czasem młodzi wiedzą więcej na różne tematy niż starzy i na odwrót.
Wos , nawet w tych czasach nie był planowany u swoich rodzicow aby go "wyprodukowali" , moim zdaniem tymi sprawami powinni się zająć historycy , ale nie tacy związani politycznie .Biedna jest ta nasza Polska bo co jakis niż ządzą tacy ludzie jak obecnie.Czy znowu zniknie z mapy europy 4 raz ?.
Flagi się opuszcza, ale jak prezydentowi tak strasznie zależy, to może dalej opuszczać poziom. Pasuje do tego cyrku.
Nie tylko ojców zabierali, ale też synów.