Osiedle nadodrzańskie zamiast starego Polmosu. Czy prezydent chce kupić teren od Artura Zdrzałka?
Przedsiębiorca, do którego należy teren nad Odrą - działka po dawnym Polmosie - znów był w urzędzie, by sprzeciwić się zakusom na jego własność. 16 grudnia przyszedł z prawnikiem, który wskazał potencjalne straty Miasta, jeśli nie porozumie się z właścicielem.
W imieniu Artura Zdrzałka, także obecnego na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej, wypowiedział się Tomasz Kempa - pełnomocnik spółki należącej do raciborskiego przedsiębiorcy.
Przedstawił stanowisko przedsiębiorcy na temat zagospodarowania lewego brzegu Odry. W strategii rozwoju Raciborza do 2030 roku zapisano, że powinno tam powstać osiedle mieszkaniowe. - Występuję jako tzw. głos ulicy, ale jako radca prawny, który zarządza nieruchomościami jestem zawodowo przygotowany do dyskusji - zaznaczył mecenas.
Kempa podał, że jego mocodawca nabył tereny nad Odrą jako przeznaczone pod usługi, handel i przemysł. Przy pracach nad strategią złożył uwagi we wrześniu w trakcie konsultacji społecznych, a w grudniu przekazał radzie swój protest wobec zapisów strategii, gdzie wskazano, że powinny tam być zbudowane bloki mieszkalne - np. nowy zasób komunalny.
W swoim wystąpieniu wskazał, że nie podano w dokumencie, kto wnioskował za tym, by z terenów należących do A. Zdrzałka uczynić tereny zielone?
Od Kempy radni dowiedzieli się, że dalsze blokowanie przez Miasto planów właściciela terenu:
1
pozbawi gminę przychodów z podatku od nieruchomości 5 mln zł w ciągu 10 lat
2
sprokuruje dochodzenie przez przedsiębiorcę odszkodowania od gminy o dużej wartości
3
stanowi to sygnał dla ponadlokalnych inwestorów, że gmina nie jest dla nich przyjazna i może doprowadzić do ich pokrzywdzenia
Koleżeński sposób
Przewodniczący komisji Piotr Klima sądzi, że nadszedł najwyższy czas, by rozstrzygnąć problem A. Zdrzałka.
- To niesamowite, że nie można tego rozegrać w sposób koleżeński, samorządowy - skwitował. Jego zdaniem przedsiębiorcy już boją się inwestować w Raciborzu, patrząc, co się dzieje w przypadku Zdrzałka.
Marcin Fica uznał, że należy wykreślić zapis o budowie osiedla nadodrzańskiego ze strategii rozwoju Raciborza.
Wiceprezydent Dawid Wacławczyk dziwił się radnym, że podejmują ten temat przy dyskusji o strategii. Stwierdził, że tylko plan zagospodarowania przestrzennego może decydować o przeznaczeniu terenu. Strategię wskazał jako wynik prac szerokiego zespołu ekspertów i kilkudziesięciu osób biorących udział w procesie partycypacyjnym. - To najbardziej przekonsultowany dokument w tym urzędzie - oznajmił na posiedzeniu.
Mieszkańcy chcą mieszkań
Wacławczyk zauważył, że ma deja vu z dyskusją w radzie na temat ogródków na rynku. Tam radni ujęli się za dwoma największymi restauratorami w mieście, choć temat był szeroko skonsultowany wśród mieszkańców.
- Mamy opinie kilkuset mieszkańców z ankiet i oni chcą nowych mieszkań w Raciborzu - zaznaczył pierwszy zastępca prezydenta miasta.
- Mówimy o pewnym pomyśle dla miasta, bo dostrzegamy na tej działce potencjał mieszkaniowy. Blisko stamtąd wszędzie. To piękne miejsce mieszkaniowe - podał Dawid Wacławczyk.
Zastępca Dariusza Polowego stwierdził, że starcie interesu przedsiębiorcy z oczekiwaniami mieszkańców może oznaczać, że zgoda jest niemożliwa.
- Zapis w strategii daje zielone światło np. żeby Miasto mogło kupić ten teren od przedsiębiorcy - podkreślił Dawid Wacławczyk.
Odbija się od drzwi
Michał Kuliga przypomniał, że Artur Zdrzałek od ponad roku przychodzi do radnych. - Odbija się od ściany, od waszych, prezydenckich drzwi. Przychodzi, pisze. Przecież to jest jego, a nie nasz teren. Tu wszystko się odbywa poza właścicielem terenu - oznajmił radny z Razem dla Raciborza.
Mirosław Lenk zwrócił uwagę, że Miasto nie powinno tak kreować przestrzeni miejskiej, jak dzieje się to z udziałem terenu należącego do Zdrzałka. Poczuł się pouczany przez Wacławczyka, który jego zdaniem wypalił nagle, że gmina może chcieć wykupić teren dawnego Polmosu.
- Ja pytam od dawna o drogi rozwiązania problemu: czy to wywłaszczenie, czy współpraca, czy wykup. Niech pan to powie - zwrócił się Lenkdo Wacławczyka.
Marian Czerner był ciekaw, czy budowa osiedla nadodrzańskiego jest możliwa w realizacji do 2030 roku. Sam Wacławczyk przyznał, że bez zgody właściciela nikt tego nie chce przeprowadzać. - Nie należy się do tego uciekać - powiedział. Czerner zaznaczając, że między urzędem a właścicielem działki brakuje płaszczyzny porozumienia, nie sądzi, by cel był możliwy do realizacji do 2030 roku. Dlatego uważa, że nie powinien być w strategii.
Raj dla komarów
Piotr Klima dodał, że uznawanie działki po Polmosie za dobry to wciskanie ludziom bajek. - Przecież to jest raj dla komarów, Odra wysycha. A jak jest woda, to grozi utonięciami dzieci. Mój kolega z dzieciństwa utopił się tam pod mostem, gdy poszedł po piłkę - wspominał radny.
Głos zabrał jeszcze mecenas Kempa, podkreślając, że jedyny głos oficjalny w sprawie działki nad Odrą zajmował w konsultacjach Artur Zdrzałek i on, jako jego pełnomocnik. - O przeznaczeniu nieruchomości nie decyduje się w anonimowych konsultacjach. Bez woli i współpracy z właścicielem rada nic nie zrobi, grunt będzie stał. A to strategiczne miejsce - zaznaczył.
A jak zechce budować spalarnię?
Dyskusję podsumował wiceprezydent Dominik Konieczny odpowiedzialny za gospodarkę miejską. - Każdy w mieście miał dostęp do procesu konsultacji. Były ankiety, działała grupa ekspercka, wszystkie działania były jawne. Każdy mógł dotrzeć z pomysłami i postulatami. Strategia jest wynikiem pewnej syntezy - tłumaczył D. Konieczny.
- A co będzie, jak właściciel terenu zechce tam spalarnię śmieci budować. To my mamy się zgodzić? Rada nie zgodzi się, bo myślimy tutaj w kategoriach całego miasta - mówił drugi zastępca Dariusza Polowego.
Konieczny podkreślił, że faktycznie teren nad Odrą to malowniczy, strategiczny zakątek miasta, teren wybitnie atrakcyjny i cenny. - Borykamy się w Raciborzu z deficytem terenów mieszkaniowych, a inwestorzy próbują budować nowe bloki pomiędzy już istniejącymi, bo nie ma terenów innych. To "zasługa" dużego pracodawcy, Eko-Okien, które zatrudniają już 7,5 tysiąca osób. 80-90% z nich dojeżdża do pracy przez Racibórz. Nie możemy tego przespać - zakończył Dominik Konieczny.
TREŚĆ PISMA skierowanego przez przedsiębiorcę do radnych Raciborza:
Uprzejmie proszę Radnych Miasta Racibórz o nieprzyjęcie w obecnym kształcie Strategii Rozwoju Miasta Racibórz do roku 2030 r.
Jako właściciel terenu przy ul. Nowomiejskiej dwukrotnie byłem na Komisji Gospodarki Miejskiej miasta Racibórz oraz na sesji Rady Miasta Racibórz. Teren ten przeznaczony jest na handel i usługi, chciałem jedynie uzyskać zgodę na zmianę parkingów podziemnych na parkingi na poziomie zero (na postawie opinii dwóch profesorów z Politechniki Śląskiej, ponieważ jest to teren zalewowy).
Nowa Strategia Rozwoju zaprezentowana przez Prezydenta Miasta Racibórz kompletnie zmienia koncepcję zabudowy terenu poprzez całkowite usunięcie zapisów o handlu i usługach. Dalsze kroki Pana Prezydenta, obecnego lub przyszłego w kierunku takiej zmiany skłaniają mnie do wejścia na drogę sądową. Mimo wszystko uważam, iż zawsze można osiągnąć porozumienie, dlatego proponuję następujące rozwiązanie:
Ludzie
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Radny, były wiceprezydent Raciborza
Radny Miasta Racibórz
Radny Raciborza
Wiceprezydent Raciborza
Radny Gminy Racibórz
Prezydentom to się chyba w głowie poprzewracało. Na Odrze juz jest miejsce na rekreację. Mieszkańcy chcą czegoś innego, czy szanowni prezydenci w ogóle przeprowadzili jakieś konsultacje społeczne? Czy to tylko ich chore przemyślenia i niespełnione marzenia z dzieciństwa o podkładaniu kłód pod nogi wszystkim którzy chcą tylko coś zrobic
Chore ze właścicielowi jest narzucane co ma robić na swojej własności. Patologia tylko w królestwie portowego.