Wodzisławianin na tropie Cichociemnych. Jeden z nich związany był z Wodzisławiem i Rybnikiem
Wodzisławianin Tomasz Muskus, pasjonat historii, członek Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej natrafił w Anglii na pamiątki po Cichociemnych, elitarnych skoczkach zrzucanych w czasie II wojny światowej na terytorium okupowanej Polski, by szkolić żołnierzy polskiego podziemia. Przy okazji przypomina postać Alojzego Józekowskiego z Wodzisławia, żołnierza, który miał zostać zrzucony do Polski.
Odnalezione przez Tomasza Muskusa, wspólnie z Bartoszem Piaseckim pamiątki to album fotograficzny podarowany z przez szefa szkolenia Cichociemnych, a także nazwiska napisane na ścianie jednego z pomieszczeń. Na pamiątki te natrafili w posiadłości Audley End w Anglii, gdzie w czasie II wojny światowej Cichociemni przechodzili szkolenia przed ich zrzuceniem do okupowanej przez Niemców Polski.
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, w lutym tego roku English Heritage, organizacja zajmująca się ochroną obiektów uznanych za dziedzictwo narodowe Anglii, w tym m.in. właśnie Audley End, XVII-wieczną rezydencją w hrabstwie Essex, zaapelowała do krewnych Cichociemnych i wszystkich osób mających jakąkolwiek wiedzę na ten temat, do podzielenia się historiami na temat prowadzonych tam szkoleń.
Znalezisko wodzisławianina w Anglii
W związku z tym apelem dwaj mieszkający w Wielkiej Brytanii polscy pasjonaci historii Tomasz Muskus i Bartosz Piasecki odwiedzili w listopadzie Audley End, gdzie dowiedzieli się o istnieniu od dawna zapomnianego albumu fotograficznego oraz znaleźli na ścianie pomieszczenia służącego jako węglarnia wspomniane nazwiska.
Album z dedykacją z 1 stycznia 1943 r. został podarowany przez wówczas majora, później pułkownika Józefa Hartmana, szefa szkolenia Cichociemnych w Audley End, ówczesnej właścicielce posiadłości lady Braybrooke jako podziękowanie za udostępnienie jej na potrzeby polskiej sekcji SOE (Kierownictwa Operacji Specjalnych). Znajdują się w nim m.in. zdjęcia ówczesnego króla Jerzego VI i jego małżonki Elżbiety Bowes-Lyon w rozmowie z gen. Władysławem Sikorskim czy premiera Winstona Churchilla odwiedzającego polskich żołnierzy, a także zdjęcia Warszawy zburzonej wskutek niemieckich bombardowań.
Co do odnalezionych nazwisk, to na ścianie węglarni jest ich sześć odręcznie napisanych, choć jak przyznaje w rozmowie z PAP Muskus, nie wiadomo, dlaczego one zostały napisane ani dlaczego są akurat te, a nie inne osoby. Chodzi o dwóch Cichociemnych, którzy zostali przerzuceni do Polski – Władysława Maksysia i Jana Różyckiego oraz czterech spadochroniarzy, którzy zostali przeszkoleni i złożyli przysięgę, ale ostatecznie nie zostali zrzuceni – Karola Dorwskiego, Teodora Paschke, Franciszka Sochę i Józefa Zbrzeźniaka.
Wodzisław też miał żołnierza gotowego na wszystko
W tym roku przypada 80. rocznica pierwszego zrzutu Cichociemnych do okupowanej Polski. Według Fundacji im. Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej, na kursy szkoleniowe, które odbywały się w Wielkiej Brytanii i we Włoszech przyjęto łącznie 2413 kandydatów. Szkolenie z pozytywnym wynikiem ukończyło 605 z nich. Do skoku skierowano 579, z których ostatecznie do kraju poleciało 316 Cichociemnych oraz 29 kurierów politycznych. Byli wyszkoleni do działań indywidualnych w zakresie sabotażu, dywersji, wywiadu, łączności, a także jako oficerowie przygotowani do pełnienia obowiązków sztabowych i dowódczych.
Tomasz Muskus w rozmowie z naszą redakcją wyjawia, że jednym ze szkolonych w Audley End mógł być związany z Wodzisławiem Śl. ppłk Alojzy Paweł Józekowski. - To bardzo ciekawa postać, syn kolejarza i powstańca śląskiego. Alojzy Józekowski walczył w kampanii wrześniowej, a później przedostał się na zachód Europy. Został wszechstronnie przeszkolony, miał zostać zrzucony do Polski, do czego jednak ostatecznie nie doszło - wyjaśnia Tomasz Muskus. - Prawdopodobnie to jedyny żołnierz Cichociemny, związany z Wodzisławiem. Potwarzam prawdopodonie, bo pewności stuprocentowej nie ma, ale jak dotąd, żaden inny Cichociemny nie ma w swojej biografii wodzisławskiego wątku - dodaje wodzisławski historyk Piotr Hojka, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej.
Kim był Józekowski
Jak informuje Tomasz Muskus, Alojzy Józekowski urodził się 21 grudnia 1920 r. w Lewinie Brzeskim na Opolszczyźnie. Niedługo później jego rodzina przeniosła się do Wodzisławia Śląskiego. Ojciec Józekowskiego był kolejarzem i uczestnikiem powstań śląskich. Rodzina mieszkała w służbowym mieszkaniu na dworcu kolejowym. Alojzy Józekowski uczęszczał do szkoły powszechnej w Wodzisławiu Śląskim, a potem kolejno do dwóch gimnazjów: w Rybniku i w Żorach. Matka Józekowskiego umarła w 1930 roku. W 1935 roku Józekowski z ojcem przenieśli się do Rybnika. Był zaangażowany w harcerstwo. Bardzo dużo podróżował po Polsce (z ojcem oraz z harcerzami). Otrzymał w domu wychowanie patriotyczne. Jego ojciec rozpoczął budowę domu w Wodzisławiu, na Jedłowniku.
Wybuch II wojny światowej zastał go jako 19-latka w Katowicach. We wrześniu 1939 r., brał udział jako żołnierz 73. Pułk Piechoty. W walkach w okolicach Sosnowca i Jędrzejowa. Po powrocie do domu zdecydował się dalej walczyć z Niemcami i w tym celu podjął wyprawę do Francji przez Węgry i Włochy. Na Węgrzech trafił na kilka tygodni do obozu dla żołnierzy, skąd udało mu się wydostać. Do Francji przybył na początku grudnia 1939, dołączył do formującego się wojska polskiego w Bretanii. Brał udział w zajęciach w szkole podoficerskiej. W czerwcu 1940 uczestniczył w działaniach wojennych. Udało mu się ewakuować statkiem z La Rochelle do Plymouth w Anglii. Trafił do Szkocji do 1. Samodzielnej Brygady Strzelców. Przez ponad trzy lata był w Wielkiej Brytanii, gdzie kształcił się oraz brał udział w różnych kursach, m.in. wywiadowczych (kurs komandosów, szkoła podchorążych łączności, kurs doskonalący administracji wojskowej, polska szkoła wywiadu, kurs spadochronowy).
Jako żołnierz w Wielkiej Brytanii nawiązał przyjaźń z Sue Ryder, późniejszą słynną działaczką społeczną i charytatywną. Znajomość ta trwała przez dziesięciolecia. Na początku 1944 roku Alojzy Józekowski został przetransportowany na południe Włoch, do Głównej Bazy Przerzutowej w Brindisi. Nie udało mu się jednak zostać przerzuconym do Polski. Jako żołnierz wykonywał różne zadania, ale nie brał udziału w walkach na froncie. Po zakończeniu wojny rozpoczął studia w Rzymie, które kontynuował w Anglii, ale nie zakończył ich. Zdecydował się wrócić do Polski. Studiował kierunki ekonomiczne najpierw w Gdyni, a potem w Katowicach. Pracował na Śląsku w kilku przedsiębiorstwach związanych z branżą górniczą i metalową. Po przeniesieniu się do Warszawy pracował w Ministerstwie Przemysłu Ciężkiego.
Cięgle podejrzewany o kontakty z obcymi wywiadami, przeszedł na emeryturę w 1982 roku. Mieszkał w Warszawie. Nie lubiąc bierności realizowała się także jako anglojęzyczny przewodnik warszawski, beskidzki, tatrzański i przewodnik łowiecki. Cały czas skrupulatnie prowadził dziennik i gromadził materiały. W 2014 r. została wydana jego książka zatytułowana „Znowu sie naraziłem”.