Muzeum wyjdzie w plener [3 PYTANIA do dyrektora Romualda Turakiewicza]
Zbiory pocztówkowe z wielkiej kolekcji śp. Alfreda Otlika, kolekcja raciborskich pamiątek Polonii z Leverkusen czy wystawy na Rynku i placu Długosza to niektóre z przedsięwzięć zaplanowanych przez Muzeum w Raciborzu w 2022 roku.
Przy okazji otwarcia pierwszej muzealnej wystawy raciborskiej placówki 7 stycznia spytaliśmy jej nowego szefa Romualda Turakiewicza o zamiary wystawiennicze na kolejne 12 miesięcy 2022 roku.
Zaczyna się nowy rok, dla pana szczególny, bo pierwszy pełny pod pańską dyrekcją. Czego życzy pan sobie i Muzeum na ten nadchodzący czas?
- Życzę rozwoju Muzeum, bo ono tego potrzebuje. Potrzebuje nowych pomysłów i szerszego spojrzenia na swoją działalność w mieście. Chcemy wprowadzać tu nowe rzeczy, ale pamiętajmy, że bazujemy też na ustaleniach z lat ubiegłych. Plany wystawiennicze realizuje się z wyprzedzeniem, co najmniej rocznym, a często dwuletnim. Przykładem tych ustaleń jest wystawa wycinankowa. Jednak nowości na początek już są. Mamy nowy system wieszania obrazów, nowe oświetlenie w sali na pierwszym piętrze. Mam nadzieję, że odbiór naszych ekspozycji stanie się dzięki temu troszkę przyjemniejszy, bardziej estetyczny.
Czy może pan uchylić rąbka tajemnicy, nad czym muzealnicy pracują w tym roku jeśli chodzi o wystawy w Muzeum?
- Już teraz polecam arcyciekawą wystawę pocztówek ze zbiorów śp. Alfreda Otlika przekazaną nam w darze. Pojawi się także wystawa oparta na zbiorach Miasta Leverkusen, współorganizowana przez nas z TMZR i Stowarzyszeniem ODRA 1945. Mamy nadzieję gościć tu sporą reprezentację koloni raciborskiej z Leverkusen, gdzie jest chyba najsilniejszą takową w całych Niemczech. Oczywiście zaproponujemy tradycyjne nasze wystawy, takie jak wielkanocne ozdoby czy najnowsze odkrycia archeologiczne. Tu mam na myśli ceramiki z ostatnich wykopalisk. Zamierzamy też organizować wystawy plenerowe. Przyznam, że to dla nas kosztowne przedsięwzięcia. Zaplanowaliśmy na ten rok cztery takie wystawy. Wpierw będziemy na Rynku - tam pokażemy stare pocztówki z widokami dawnego Raciborza. Ustawimy się też nad Odrą, by zwiedzający zobaczyli, jak ten rejon miasta wyglądał w przeszłości. Stroje ludowe chcemy zaprezentować na ulicy Długiej. Interesująca będzie zapewne wystawa na placu Długosza. O tym jak był zabudowany ten obszar przed wojną. Wielu raciborzan nie ma o tym pojęcia.
Panu jako pasjonatowi starych dziejów chyba najłatwiej wytłumaczyć skąd bierze się zamiłowanie do historii miasta?
- Uważam, że każdy człowiek powinien zetknąć się z dawną kulturą i zabytkami. Im więcej będzie takich osób, tym więcej będzie ich do nas wracać na kolejne nasze projekty. Oni opowiedzą o tym znajomym, sami ich zachęcą, by żyli życiem Muzeum. Tego, co tu obejrzą, nie da im internet. Do Muzeum można przyjść, dotknąć eksponatów, zobaczyć to wszystko naprawdę z bliska. Każda taka wizyta w Muzeum to jest jak swego rodzaju zaczyn, z którego będzie rosło smaczne pieczywo.
muzeum na plenerze ,pod okiem oprowadzacza turystów, co się w ratuszu obecnie panoszy?. koń by się uśmiał , ale krokodyl go zeżarł... i tak zepsuli powietrze ,co miało szansę być lepsze.
Muzeum w Raciborzu ma ogromny potencjał. Wykorzystać go już można nawet bez wielkich nakładów - wystarczy rozgłos. Do tego potrzeba jedynie otwartej głowy z pomysłami. Oczywiście pieniądze też są konieczne, aby placówkę zmodernizować i dostosować do obecnych standardów. Należy sięgać po dofinansowania z EU itp. Mam nadzieję, ze nowy dyrektor wykorzysta te szanse.