Piotr Mróz o swoich poczynaniach aktorskich: Rola trupa jest nudna. O czym marzy mieszkaniec Wojnowic?
- Od zawsze chciałem zostać aktorem - mówi 21-latek z Wojnowic. Marzenie wydawało mu się jednak nierealne, zwłaszcza kiedy rozmyślał o tym z perspektywy mieszkańca niewielkiego sołectwa gminy Krzanowice. - To przecież „wielki świat”, gdzie ciężko się dostać - przypomina sobie, co wtedy myślał. Choć, jak wyjaśnia, już w Szkole Podstawowej w Wojnowicach wygrywał m.in. konkursy recytatorskie, literackie i konkursy kolęd. Obecnie spełnia się jako uczestnik teleturniejów oraz gra w przeróżnych produkcjach. Jego największą rolą był serial „Wesele z piekła rodem”, gdzie występował jako góral. Marzenie? - Poprowadzić własny teleturniej - wyjawia Nowinom.
Marzenia wróciły
Edukacyjnie nie poszedł w stronę swojej pasji, a obrał kierunek ścisły. Wszak uważał, że to powinno dać dobry zawód, a co za tym idzie i pieniądze. Wybrał Gimnazjum nr 1 w Raciborzu, a następnie II LO w Raciborzu, gdzie uczęszczał do klasy matematyczno-fizycznej. Później zdecydował się na studia logistyczne, na Uniwersytecie Opolskim. Z czasem spostrzegł jednak, że ten kierunek studiów nie jest dla niego. Z jednej strony uznał, że jest trudny i nudny. Z drugiej zaś był już po udziale w programie „Najgorszy kucharz”, a więc przypominał sobie o swoim marzeniu sprzed lat.
Postanowił, że porzuci studia w Opolu i przeprowadzi się do Warszawy. Tam poszedł na studia dziennikarskie, na Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
- Nie wybrałem aktorstwa, bo z tego, co się dowiadywałem, tam zajęcia są od rana do wieczora, więc nie miałbym nawet czasu, żeby zagrać w jakimś serialu, czy wystąpić w teleturnieju. A dziennikarstwo wydawało mi się pod tym względem łatwiejsze i faktycznie tak jest. Uważałem wtedy i nadal tak twierdzę, że dziennikarstwo jest podobne do aktorstwa. Wybrałem taki kierunek, choć nie wiem, czy chcę wykonywać ten zawód w przyszłości. To pokaże czas - tłumaczy.
Po chwili zastanowienia stwierdza, że chciałby w przyszłości poprowadzić jakiś teleturniej. - Niedawno wystąpiłem po raz drugi w programie „Gra słów. Krzyżówka”. Wówczas prowadzący Radosław Brzózka zażartował, czy chcę go wygryźć w przyszłości, bo wiedział, co studiuję. Odpowiedziałem, że jeśli wybierałby się na urlop, to chętnie - relacjonuje. Wyjawia, że w rozmowie poza anteną, dowiedział się od niego, że studia dziennikarskie nie są potrzebne do wykonywania tego zawodu. Radosław Brzózka przypomniał mu, że sam takich nie skończył, a ten zawód wykonuje.
Rozbudzony apetyt
Głośniej o Piotrze Mrozie zrobiło się w 2019 roku, kiedy wystąpił w programie „Najgorszy kucharz” – wówczas nowości w jesiennej ramówce TVP2. Była to produkcja dla osób, które nie potrafią gotować. Spośród zgłoszeń wyłoniono szesnastkę uczestników, którzy pod okiem dwóch profesjonalnych kucharzy Dariusza Kuźniaka i Marcina Kuca zgłębiali tajniki gotowania. Wojnowiczanin odpadł w 7 odcinku, choć nie krył przed kamerami swego zdziwienia. - Myślałem, że mogę wygrać ten program - powiedział na antenie TVP2.
Nie był to jego pierwszy występ przed kamerami, wcześniej zasiadał na widowni „Kocham cię, Polsko!”. Na swój występ musiał jednak poczekać, bo kiedy reaktywowano ten program miał jeszcze 16 lat, więc nie spełniał warunku pełnoletności. - Byłem na trzech odcinkach. Pamiętam, że miałem ogromnego pecha. Wybierało się tam prowadzących, wtedy byli nimi: Tomasz Kammel i Antek Królikowski. Jak poszedłem w jednym odcinku do jednego, wygrał drugi, w kolejnym poszedłem do tego drugiego, wygrał ten pierwszy. Ale wspomnienia pozostały i to one rozbudziły we mnie apetyt na więcej - uśmiecha się.
Rok później trafił do programu „Najgorszy kucharz”. W rozmowie z Nowinami wyznaje, że prawie zrezygnował z udziału. - Czekałem długo na swoją kolejkę na castingu, a jako że wracałem pociągiem, nie miałem zapasu czasowego. Powiedziałem to produkcji, która się zlitowała i puściła mnie szybciej przed jury. Prawdopodobnie widzieli moje spalone babeczki, więc podejrzewali, że mogę być mocnym kandydatem. I chyba nim byłem, bo dostałem się do najgorszej szesnastki w Polsce. Resztę można już zobaczyć w telewizji - opowiada.
Pytany o emocje, które towarzyszyły mu w trakcie realizacji programu, odpowiada, że czuł się spełniony. Mówi, że program z jednej strony niósł zabawę, a z drugiej rywalizację. - A ja takie coś bardzo lubię - podkreśla. Wyjawia, że był zawiedziony swoją przegraną, ale jak tłumaczy, to dało mu energię. - A czy nauczyłeś się gotować? - pytamy, bo m.in. z takim zamiarem przyszedł do programu. - Nie, wręcz przeciwnie - uśmiecha się.
O udziale mieszkańca gminy Krzanowice w tym programie pisały wówczas Nowiny. Jakie odebrał sygnały z otoczenia?
- Wydaje mi się, że wtedy wszyscy byli dumni. Mama pracuje w sklepie w Wojnowicach, więc do niej spływało najwięcej gratulacji. Bo jednak nie było wcześniej takiej osoby z tego niewielkiego sołectwa. Pojawić się w „Nowinach Raciborskich” to już było „coś”, a co dopiero w ogólnopolskiej stacji - odpowiada.
- Wojnowiczanie to wspaniali ludzie, nie bez przyczyny Wojnowice kilka lat temu stały się najpiękniejszą wsią województwa śląskiego. Dziękuję, że przy każdym występie telewizyjnym tak chętnie mi kibicują. Jestem dumny z tego, że pochodzę z tej miejscowości i bardzo chętnie tam wracam - wyznaje.
Rola trupa była nudna
Kolejno wziął udział w „Gra słów. Krzyżówka” (niedawno wystąpił w tym programie po raz drugi), „To był rok!” (gdzie zasiadł na widowni) i „Koło fortuny” (udział w tym programie było jego największym marzeniem). Natomiast po przeprowadzce do Warszawy zaczął się spełniać jako w serialach, m.in. w „Barwach szczęścia”, „Na Wspólnej”, „M jak miłość” czy w paradokumentach typu „Dlaczego ja?”. Tłumaczy, że angażów szuka na własną rękę oraz jest zapisany do różnych agencji. - Moją największą dotąd rolą, którą zagrałem w zeszłym roku, była w serialu „Wesele z piekła rodem”, emitowanym na Polo TV. Występowałem tam jako góral, będąc najmłodszym synem bacy i bratem panny młodej. Wzięli mnie tam, bo umiem mówić po góralsku – stamtąd pochodzi moja rodzina - kontynuuje.
Pytany o swe marzenia, wraca do poruszanego już tematu poprowadzenia jakiegoś teleturnieju. Wyjawia, że chciałby też zagrać „większą” rolę w serialach emitowanych w ogólnopolskich stacjach. - Moja rodzina wspiera mnie w moich wyborach, są ze mnie dumni, co dla mnie jest bardzo ważne - odpowiada na kolejne pytanie, które pada podczas rozmowy.
- Chciałbym też na pewno zagrać jakieś role, które wiążą się z ciekawą charakteryzacją. Raz grałem trupa, ale miałem tylko trzy ślady krwi na koszulce, na plecach. Chcę jednak czegoś więcej. Rola trupa była nudna, ale łatwa - wraca chwilę później do wcześniej postawionego przez nas pytania.
Stwierdza, że wielokrotnie otrzymywał już informacje m.in. na swoim Instagramie i Facebooku po udziale w różnych produkcjach, choć najwięcej takich sytuacji było, kiedy pojawił się w programie „Najgorszy kucharz”. - Ludzie pisali do mnie i gratulowali poczynań, cenię to sobie. Mało jednak otrzymuję uwag, a one są mobilizujące. Tak wiedziałbym co poprawić na przyszłość. Aczkolwiek jest to plus, bo to oznacza, że spotykam na swojej drodze samych życzliwych i miłych ludzi - argumentuje.
Wyznaje, że swoją przyszłość wiąże z Warszawą, więc nie zamierza wracać po studiach do Wojnowic. - Tutaj mam większe możliwości rozwoju, ale życie pisze różne scenariusze, być może wrócę do Wojnowic - puentuje.
Dawid Machecki
"będąc statystom"
Gratulacje! :)