Kokolus na żywo dla Nowin: WOŚP ma już 80 tysięcy złotych i ciągle liczymy
Odnaleźliśmy się w tych trudnych warunkach, bo w innych miastach odwoływano koncerty z powodu wichur - powiedziała Anna Kokolus szefowa sztabu w rozmowie on-line, podsumowującej 30. finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Raciborzu. Cieszyła się, że gadżety licytowano w formule hybrydowej np. na żywo z Warszawy. Tam trafi wino z piwnicy Stinga.
- Poradziliśmy sobie ze wszystkim wspaniale. Tylko ten wiatr, co pięknie grał, ale i hulał, zaważył na frekwencji. Tej można było się spodziewać większej na jubileuszu, ale i tak raciborzanie pokazali, że niestraszna im pogoda. Szczególnie morsom, którzy wyskoczyli w strojach kąpielowych na rynek - powiedziałam nam wieczorem, już po światełku do nieba A. Kokolus.
Żałowała, że nie doszło do skutku łączenie z TVN. To też wskutek wichury. - Bo były problemy z obrazem, ale nasz materiał nagrany tam dotarł - podkreśliła.
Wspomniała o strażakach z OSP, którzy musieli wyjeżdżać z rynku do akcji, tych prawdziwych, a nie pokazowych.
Ogień i wiatr
- Co do licytacji, to jesteśmy szczególnie zadowoleni z ich drugiej części. Formuła hybrydowa w pełni się udała, a wymyśliliśmy ją na ostatni moment. Najwyżej wylicytowano koszulkę Roberta Lewandowskiego - za 3000 zł. Przyznam, że sama taką chciałabym mieć - usłyszeliśmy od A. Kokolus.
Wicedyrektor Raciborskiego Domu Kultury przyznała, że organizatorzy musieli uważać przy "światełku do nieba", bo wiatr mógł nieść ogień daleko, ale na szczęście nikomu nic się nie stało.
Jakie skojarzenia zostaną po 30. finale? - Że wspaniali są raciborzanie i filarem WOŚP są wolontariusze. Ze zgłoszeń 130, aż 30 nie mogło przyjść, bo kwarantanny, bo przeziębienia, ale daliśmy radę i w tym składzie. Aż 14 puszek o godz. 21. 40 nie było jeszcze przeliczonych. Zebraliśmy na tę porę ponad 80 tysięcy złotych. To kwota bez licytacji, e-skarbonek, a to jeszcze spłynie i podamy na dniach, ile tego wszystkiego się zebrało. To było piękne święto raciborzan, wspólna zabawa - zaznaczyła nasza rozmówczyni.
Kierunek: Leverkusen
- Licytowane przez nas przedmioty poszły za fajne kwoty. Ważne, że licytacje odbyły się także poza Raciborzem. Jedna pani licytowała wprost z Warszawy, więc rozszerzyliśmy nasze zasięgi. Już myślę, że za rok wspomoże nas Polonia z Leverkusen, gdzie mieszka tylu raciborzan. Uderzę tam i jak nie mają swojego sztabu, to tam jest wiele fantastycznych osób, zaangażują się - zapewniła A. Kokolus.
Przyznała nam rację co do uwagi, że w tym roku było wśród wolontariuszy bardzo dużo pomysłowych przebrań.
- Bo ich kreatywność nie zna granic. Były postaci z bajek, była kwesta z pieskiem, co też pomaga. Bo pomysł na siebie, jest ważny. Ci, co kwestują od wielu lat, oni szukają nowej formuły. I to jest właśnie ta wielka orkiestra, która gra i każdy jej muzyk się liczy. Warto tego dnia coś szalonego zrobić - stwierdziła pani Anna.
Myśleli, że odwołamy
Jako wypadło dla niej przejście z osoby wspomagającej WOŚP na szefa sztabu?
- Chciałam, żeby 30. finał był wyjątkowy i jestem zadowolona. Ludzie do nas przyszli, a w wielu miastach odwoływano koncerty. Zespół z Żor, który u nas wystąpił, przyznał, że już czekali na mój telefon, że też odwołamy. Odnaleźliśmy się w tych warunkach. Wszystkim, którzy nam pomogli, bardzo dziękuję, a ta lista jest bardzo długa. Każdemu symboliczne podziękowanie przekażemy. Nowinom też dziękuję, bo Paweł Okulowski pomógł nam w transmisjach licytacji. Podkreślam rolę fantastycznego zespołu pracowników RCK, który sprawdził się znakomicie. I kluczowa rola Banku Spółdzielczego w Raciborzu, który już od 16 lat liczy puszki w Raciborzu - podsumowała Anna Kokolus.