Papież Franciszek rozpoczął coś, czego w Kościele nie było. Ta nowość dotarła już do dekanatu raciborskiego
Ksiądz Marcin Kleszyk - wikariusz w parafii NSPJ w Raciborzu - pisze o strach zamienionym w... zdumienie.
Człowiek boi się nowości, pojawia się w nas strach przed nieznanym. Myślę, że to doświadczenie wielu z nas. Można sobie przypomnieć początki pandemii, wrócić wspomnieniami do czasów szkolnych, kiedy to przechodziliśmy z klasy do klasy, czy też w dorosłym życiu zmienialiśmy pracę. Ten strach mógł też towarzyszyć wielu osobom przed wstąpieniem w związek małżeński, czy tak jak w moim przypadku przed objęciem nowej parafii. Jednym z wielu pytań w takich chwilach mogło być pytanie: jak to teraz będzie?
Synod księży
W ubiegłym tygodniu miałem okazję uczestniczyć w pierwszym spotkaniu synodalnym księży naszego dekanatu Racibórz. Dokładnie to samo pytanie wypisane było na mojej twarzy oraz twarzach innych księży, przed rozpoczęciem tego spotkania.
Papież Franciszek rozpoczął coś, czego nigdy dotąd w Kościele nie było. Synod, w którym może uczestniczyć każdy. Dotychczas to zazwyczaj duchowni spotykali się w Watykanie by obradować. Ten synod to wydarzenie, które, tak jak mówi reprezentant Kościoła w Polsce prof. Aleksander Bańka, jest wydarzeniem przełomowym. Czasy są przełomowe, ludzie są inni, Kościół się zmienia. Pozostaje jednak coś niezmiennego: ów strach. Krążące w głowach pytania: co się teraz zmieni? Co będzie nowego?
Wsiedli do łodzi
Wróćmy do kapłańskiego spotkania. Było tak jak w ewangelicznej historii opisanej przez świętego Mateusza o ucieszeniu przez Jezusa burzy na jeziorze. Moment, w którym różni ludzie, z różnymi charakterami, z różnymi poglądami na temat duszpasterstwa i Kościoła wsiedli do jednej łodzi. Tak jak ewangeliczni uczniowie wsiedli do łodzi, którą już znali. Znali to jezioro, znali siebie wzajemnie. Nie znali jednak przyszłości. A przyszłość przyniosła burzę. Nasze spotkanie przy stole, po wspólnej modlitwie, wysłuchaniu Ewangelii o uczniach idących do Emaus rozpoczęło burzę pięknych myśli, dzielenia się sobą, słów o wątpliwościach, radościach i oczekiwaniach. Słuchaliśmy siebie, milczeliśmy, ale i śmialiśmy się jak nigdy dotąd.
Zmiana
Uczniowie w łodzi po ucieszeniu przez Jezusa burzy wpadli w zdumienie. To zdumienie towarzyszyło i nam, kiedy dobijaliśmy do brzegu tego pięknego kapłańskiego spotkania. Wracając do domu nasunęła mi się na myśl ta właśnie Ewangelia o uciszeniu burzy na jeziorze. Czy synod o synodalności w Kościele przyniesie jakieś znaczące zmiany? Nie wiem. Wiem natomiast, że już dokonuje się w nas zmiana. Umiejętność słuchania i dzielenia się sobą. To coś czego dzisiaj w świecie, ale i w Kościele mocno brakuje. A o to właśnie Papieżowi Franciszkowi chodzi. Celem synodu jest usłyszenie przez Kościół, Kościoła. Papież i biskupi chcą się dowiedzieć co słychać w najmniejszych parafiach, jak funkcjonują wspólnoty miejskie i wiejskie, czego w nich brakuje a co jest powodem do radości. Oprócz takich spotkań jak to opisane przeze mnie, odbywają się spotkania wiernych na całym świecie. To tam spisywane są myśli, pragnienia i wątpliwości Bożego ludu. Takie też spotkanie odbyło się w naszym dekanacie w ubiegłym miesiącu. Z tego co wiem, wypowiedzianych zostało tam wiele pięknych myśli, które w końcu nie zostają zostawione samym sobie. Takich spotkań będzie jeszcze kilka.
W synodzie chodzi jeszcze o coś. To słuchanie siebie razem ma odbywać się we wspólnej drodze. Razem krocząc naprzód, ku Chrystusowi. Trzeba by papież, biskup, proboszcz czy wikariusz usłyszeli bicie serc młodych ludzi, małżeństw, rodzin i osób starszych. Czy to zmieni nauczanie Kościoła, jego prawo, liturgię? Wydaje mi się, że nie. Zmieni to jednak bardzo dużo. Ja mogłem wpaść w zdumienie słuchając starszych od siebie księży, którzy otworzyli mi oczy na kilka spraw duchowych i duszpasterskich. Jestem za to bardzo wdzięczny, tą wdzięcznością się dzielę i jednocześnie zachęcam wszystkich, którzy pragną być wysłuchani o wzięcie udziału w tym synodzie.
Burze były, są i będą
Burze były, są i będą. Synod o synodalności w Kościele w wielu budzi strach jak burze, które obserwujemy na niebie. Jednak jak wiemy, po burzy przychodzi słońce. Po tej pięknej burzy jest szansa, że Kościół będzie szedł razem, bez wyjątków ku Słońcu, które świeci najjaśniej, ku Chrystusowi.
ks. Marcin Kleszyk
Więcej informacji o synodzie powszechnym w Kościele znajdziesz tutaj: https://synod.org.pl/abc-synodu/
Jak tak dalej pójdzie, to nawet apostaci będą mogli uczestniczyć w synodach. I tp bez strachu.
Nareszcie Jezus na I miejscu!!! Dotychczas pomniejszano rolę Boga zastepując różnymi świętymi...
Niech w końcu księża zaczną normalnie pracować, mieć żony i być dostępnymi dla parafian .
Ja też upatruję nadziei w papieżu Franciszku i jego podejściu do wiary i roli Kościoła. Szkoda tylko, że papież i jego idee natrafiają na tak silny opów w gronie samego duchowieństwa.