Zakochałem się w tej poezji, która mi imponuje, która jest gloryfikacją boskiego stworzenia
Z Pawłem Ryborzem, charyzmatycznym menadżerem do spraw kultury z Górnośląskiego Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa w Łubowicach, mejluje ks. Łukasz Libowski
– ŁL: A gdybyśmy się tak zawęzili do twojej działki, czyli do kultury?…
– PR: Z naszej działalności kulturalnej, którą zawiaduję, jestem szczególnie dumny. Była ona relatywnie uboga przed moim przyjściem do GCKiS. Potem zaczęliśmy rokrocznie, oprócz urodzin poety, organizować rocznice śmierci poety, koncerty bożonarodzeniowe, przedstawienia teatralne, spotkania młodzieży szkół noszących imię naszego poety, konferencje Rady Naukowej przy GCKiS, seminaria, a ostatnio również, w ubiegłym roku, międzynarodowe sympozjum, którego temat brzmiał: „30-lecie podpisania traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 r. – jego geneza i implikacje”. W czasie pandemii udało nam się też transmitować te przedsięwzięcia na żywo, na profilu facebookowym GCKiS. Dumny też jestem z prowadzonej przez GCKiS działalności wydawniczej, którą kieruje nasza niezmordowana pani prof. dr hab. Joanna Rostropowicz, wiceprezes naszej Fundacji. Moja rola w tej sprawie polega na aplikowaniu o środki do MSWiA, konsulatu Niemiec w Opolu czy też do urzędu marszałkowskiego w Katowicach. To ja również rozliczam te otrzymane dotacje. W całości zajmuję się wskazaną działalnością kulturalno-artystyczną, którą przygotowuję merytorycznie i finansowo. To mnóstwo złożonych wniosków do już wymienionych instytucji, a także do Gminy Rudnik, Haus des Deutschen Ostens, Fundacji Współpracy Polsko Niemieckiej w Warszawie oraz do Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce z siedzibą w Opolu.
Droga usłana kolczastymi różami
– ŁL: Pawle, na tyle, na ile Cię poznałem, mogę powiedzieć, że jesteś wielkim miłośnikiem poezji Eichendorffa: recytujesz przecież jego utwory, często w oryginale i polskim tłumaczeniu, przy każdej niemal nadarzającej się ku temu okazji. Jaka była twoja droga do Eichendorffa?
– PR: Moja droga do Eichendorffa była usłana kolczastymi różami. Jestem rocznik 60. i jak przyszedłem do szkoły, to w klasie na frontowej ścianie wisiały portrety Władysława Gomułki i Józefa Cyrankiewicza oraz polski orzeł bez korony. Wszystko, co było związane z niemiecką historią Śląska, w tym język niemiecki, było tabu. Tak się składa, że moi obydwoje rodzice mieli ukończoną niemiecką szkole podstawową i znali język niemiecki w mowie i piśmie. Moja mama, rocznik 1919, ze szkoły znała parę pieśni do wierszy Eichendorffa, które fragmentarycznie, ale potrafiła zaśpiewać. Ale o Eichendorffie do 1990 roku niewiele wiedziałem. W tym to roku, 20 lipca, w Łubowicach, przy ruinach byłego zamku Eichendorffów, odbył się tzw. wiec europejski, w którym uczestniczyli m.in. Otto von Habsburg, Pater Johannes Leppich czy też Herbert Hupka oraz tysiące Ślązaków przyznających się do swoich niemieckich korzeni. Ja wtedy również wybrałem się z moją mamą do Łubowic, tyle, że do centrum wydarzeń nie dało się dotrzeć. Ale Eichendorff wzbudził już moje zainteresowanie. W 1999 roku zostałem przewodniczącym DFK Kobelwitz/Kobylice, gdzie mieszkam. Poznałem też wtedy śp. pana Bruno Kosaka, który swego czasu był posłem na sejm RP I kadencji z ramienia Mniejszości Niemieckiej (dalej: MN). On pochodził z Brzeźnicy, która należy do parafii pw. NNMP w Łubowicach, i o Eichendorffie wiedział wiele. Był on też jednym z inicjatorów utworzenia centrum Eichendorffa w miejscu jego urodzenia. Działając w strukturach TSKN na Śląsku Opolskim, szybko się zaprzyjaźniliśmy. Wraz z nim byłem też członkiem Zarządu Powiatowego i Wojewódzkiego wspomnianego TSKN. W ramach tej działalności społecznej poznałem również aktywistę MN na Opolszczyźnie, szefa MN w gminie Bierawa, śp. pana Joachima Niemanna, który od samego początku był też jednym z inicjatorów powstania centrum Eichendorffa, a następnie przewodniczącym Rady Kuratorów GCKiS. Tym sposobem o Eichendorffie dowiadywałem się coraz więcej. Za sprawą obydwu tych panów w 2009 roku została mi zaproponowana funkcja kierownika GCKiS, którą objąłem 27 marca tegoż roku. Tutaj moja przygoda z Eichendorffem i fascynacja jego poezją rozpoczęła się na dobre. Prowadząc oprowadzania po GCKiS i organizując imprezy kulturalne związane z poetą, coraz bardziej wgłębiałem się w życie i twórczość Eichendorffa. Coraz bardziej imponowała mi romantyczna liryka jego utworów, do której wybitni niemieccy kompozytorzy stworzyli muzykę. Tak więc zakochałem się w tej poezji, która mi po prostu imponuje, która jest gloryfikacją boskiego stworzenia, którą lubię czytać i recytować.
jest wojna, a ci tu sobie o wspomnieniach z wakacji popierdalają...i rozbierają na czynniki pierwsze strofy idyllicznej poezji nieżyjącego poety. Duszpasterz po raz kolejny pokazuje,ze jest w pełnym odlocie..tylko nie wiadomo gdzie ,po co i po czym.
czyli normalka..a na froncie giną ludzie...
Niby jakieś eichendorfy, a zdjęcia z urlopu. Facebook czy co?