Gabriela Lenartowicz o kuchni, stereotypach i polityce [DZIEŃ KOBIET]
Co mają Krzanowice, czego nie mają Katowice czy Warszawa? Czy lepiej być posłanką opozycji czy prezesem funduszu ochrony środowiska? I czy śledzie po polsku to wykwintne danie? Odpowiedzi na te oraz wiele innych udziela Gabriela Lenartowicz. Polecamy wywiad z posłanką, która potrafi płynnie przejść z morawskiego na śląski.
- Stereotypowy urzędnik.
- Stereotypy urzędnicze są bardzo trwałe i groźniejsze niż stereotypy damsko-męskie. Czy wie pan, jak się nazywa w tym świecie najważniejsza podstawa prawna?
- Nie wiem. Jak?
- Ona się nazywa "zawsze tak było". Wielokrotnie próbowano mnie do niej przekonać, również w Funduszu (WFOŚiGW - red.). Gdy pytałam: z czego to wynika? Słyszałam odpowiedź: pani prezes, zawsze tak było. Kolejna kwestia to "protokół niemożności". Pierwszy odruch urzędnika na polecenie czy dyspozycję, to wylistowanie dlaczego się nie da. Przykład z czasów, kiedy kierowałam wydziałem rozwoju i w Raciborzu , i w Rybniku (jak w wielu miastach, pracujących tam nazywano „niedorozwojami”, bo burzyli schemat, w którym tkwili i czuli się dobrze „doświadczeni urzędnicy”). Kiedyś poprosiłam koleżankę z innego wydziału o pomoc. Po dłuższym czasie dostałam sążnistą odpowiedź na kilka stron. Gdy ją otrzymałam, spytałam: Dlaczego? Przecież wystarczyło palcem kiwnąć, żeby to zrobić, a ty tyle czasu poświęciłaś, żeby mi odpowiedzieć, że tego nie zrobisz. Co ona mi na to powiedziała? "No tak, bo jak ja bym raz to zrobiła, to ty byś ciągle coś ode mnie chciała. A tak odpowiedziałam ci raz i mam cię z głowy". To są skamieliny, których korzenie tkwią głęboko w historii. Ich wzorce jeszcze z carskiej Rosji albo C-K Austrii możemy znaleźć nawet w klasyce literackiej.
Bo stereotypy to kula u nogi społeczeństw. Nie tylko ograniczają rozwój ludzkich relacji ale także skuteczne zarządzanie w sferze publicznej i szerzej funkcjonowanie państwa. Mówię o tym tak szczegółowo, bo to jest od lat moje największe zainteresowanie w kontekście politycznym. Nasza administracja pozostaje anachroniczna. Zreformowaliśmy w Polsce - lepiej lub gorzej - wszystko. Poza administracją. To jest w tej chwili największa bariera rozwojowa dla Polski.
- Czy właśnie dlatego weszła pani do polityki? Żeby to zmienić?
- Zdecydowanie tak. Zwłaszcza, że o to mnie poproszono, pokazując, że będę mogła na poziomie parlamentarnym realizować moje myślenie o państwie i polityce. Jestem głęboko wierzącym i praktykującym państwowcem. Chciałabym zainteresować tą kwestią jak najwięcej osób, bo reforma państwa od strony narzędzi wymaga myślenia bardzo szerokiego, dużej konsekwencji i długofalowego działania, które jednak wymaga osłony politycznej. Chciałabym móc w niej uczestniczyć. Tymczasem satysfakcję na codzień daje mi pomoc, bez rozgłosu, konkretnym ludziom w konkretnych sprawach.
Prawdziwa reforma ustrojowa musi być wolna od politykierstwa, ale uprawiana w sposób polityczny przez duże "P". Tak jak reformowano od strony prawno-ustrojowej państwo polskie po odzyskaniu niepodległości ponad sto lat temu. Często nie doceniamy i zapominamy jak ogromną pracę wykonali ówcześni kodyfikatorzy i prawotwórcy. Jestem przekonana, że taka praca konieczna jest również teraz w Polsce.
- Pamiętamy o wojskowych, ewentualnie o Grabskim i Kwiatkowskim, jeśli ktoś interesuje się jeszcze gospodarką, natomiast kwestie prawno-ustrojowe to już coś dla pasjonatów.
- No właśnie, a to jest dźwignia rozwojowa dla państwa. Tylko wymaga konsekwentnej, żmudnej i mało popularnej pracy. Z nadzieją na wykonywanie tej pracy szłam do polityki. Uprawiam ją ale obecnie na sposób pozytywistyczny, uczestnicząc w publicznych debatach, zgłaszając propozycje rozwiązań, w tym legislacyjnych. Choć, bywa, są składane do szuflady, czekając na lepsze czasy. To dla mnie czas koncepcyjnej pracy, przygotowania gruntu pod zmiany, które będą gotowe, jeśli nie można wprowadzić ich tu i teraz.
Ludzie
Poseł na Sejm RP
Nie lubię takich osób, co niczego sobą nie reprezentują, robią wszystko na złość, na przekór, żeby wyładować swoje frustracje, swoją małość, wszędzie pełno, a takie zero !!!
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Ludzie, Dzień Kobiet jest przecież, wyluzujcie chociaż na chwilę, kurna...
te wszystkie stanowiska piastowała jak krajem rządzili lewaki z PO na czele i komuchami nie ma sie czym chwalić
@Piłsudski może daj propozycję Redaktorowi kogo chcialbys poczytać na łamach portalu...
Panie Redaktorze dobry wywiad! Potrzebujemy wszyscy poznać od kuchni tych, którzy nas reprezentują... Pani Posłanko - super!
@Piłsudski, dziś będziemy mieć jeszcze wywiad z posłanką Teresą Glenc, a jutro z senator Ewą Gawędą. Tak statutowo - z każdej strony. Pozdrawiamy gorąco.
Nowiny mają w statucie włażenie Lenartowicz do czterech liter. Jak Newsweek co chwilę drukuje portrety i wywiady rudnego zdrajcy, tak Nowiny są zobligowane do tego, by bardzo często Lenartowicz pojawiała się z byle okazji.