Uciekają przed wojną, trafiają na otwarte serce. Uchodźcy przyjechali do powiatu wodzisławskiego
Na razie, choć prowadzone są kolejne rozmowy negocjacyjne przedstawicieli Ukrainy z rosyjskimi okupantami, wojna trwa i nie widać szansy na zakończenie rozlewu krwi. Do naszego powiatu przyjeżdża natomiast coraz więcej mieszkańców Ukrainy, którzy szukają bezpiecznego schronienia. Uchodźcy w ostatnich dniach zostali już zakwaterowani w przygotowanych na ten cel obiektach w Wodzisławiu i Pszowie, a także w prywatnych mieszkaniach i domach na terenie całego powiatu.
Uciekają przed wojną, trafiają na otwarte serce. Uchodźcy przyjechali do powiatu wodzisławskiego
W czwartek 3 marca do Pszowa przyjechały kobiety z dziećmi. W grupie uciekinierów z okupowanej Ukrainy znalazła się pani Natalia wraz z rodziną, z którą udało się nam porozmawiać. Pani Natalia wyjechała z miasta Chmielnik, jeszcze zanim bombardowania zaczęły się w pobliskiej Winnicy. Już w pierwszych dniach najazdu wojsk rosyjskich rodzina przeżyła trudne chwile, a cały czas towarzyszył im strach. - Co chwilę słyszeliśmy syreny, ostrzegające przed nalotami. Chowaliśmy się w piwnicy, dzieci spały na ziemi. Tak naprawdę, w każdej chwili mogliśmy zginąć, bo ostrzał okolicy mógł się zacząć bez zapowiedzi. Dlatego podjęliśmy decyzję o ucieczce. Wyjechałam, żeby ratować dzieci – mówi nam mama 5-letnich bliźniaków Iwana i Andrzeja oraz 15-letniej Darii, pokazując w komórce zdjęcia zrobione podczas nocy spędzonych w piwnicy. Pani Natalia w Chmielniku zostawiła męża i „babuszkę”, swoją matkę. Jeszcze przed wyjazdem widzieli przecinające niebo pociski, lecące w stronę Żytomierza. - Mamy z rodziną cały czas kontakt telefoniczny, wiemy, że ostrzały nasiliły się już po naszym wyjeździe. Na szczęście żyją – podkreśla przejęta mama. - Dla mnie najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieciaków. Tutaj nie mają strachu, mogą się bawić razem i dokazywać – wyjaśnia, przytulając mocno małego Iwana.
Chcą pracować
Kiedy pytamy, czego teraz najbardziej potrzebują, pani Natalia odpowiada bez wahania. - Pracy. Chciałabym znaleźć pracę, aby utrzymać naszą rodzinę. Nie mamy tutaj żadnej rodziny, ani znajomych, którzy np. pracowali w regionie wcześniej. Dlatego to będzie na początek największy problem – znalezienie pracy. W Chmielniku pracowałam w szpitalu, byłam pielęgniarką. Mam parę lat doświadczenia w zawodzie – zapewnia Ukrainka, która wikt i bezpieczne schronienie znalazła w Pszowie. Rozmawiamy (niechętnie) w języku rosyjskim, ale z trudem. Bariera językowa jest spora.
Jak podkreślają urzędnicy, uchodźcy na razie aklimatyzują się w mieście, poznają okolicę. W całym systemie pomocy uchodźcom istotne są przepisy, mówiące o tym, że jeśli przybysze korzystają z pomocy i statusu uchodźcy, nie mogą podejmować pracy. Podjęcie pracy będzie wiązało się z zakończeniem udzielanych świadczeń. Wśród Ukraińców widać jednak chęć podjęcia zatrudnienia. Między słowami można wyłapać, że nie chcą żyć na garnuszku państwa czy korzystać bez końca z naszej gościnności w domach.
Jak myślicie, kiedy skończy się ta wojna? - pytamy. - Wierzę, że już niebawem. Jestem dobrej myśli mówi nam pani Natalia.
Miejsca się zapełniają
W Pszowie dla uciekinierów z okupowanej Ukrainy przygotowano 70 miejsc noclegowych w kilku obiektach. Urzędnicy i mieszkańcy zapewniają już zagospodarowanie czasu dla najmłodszych uchodźców, bo na 25 zakwaterowanych do poniedziałku osób, 14 stanowią dzieci. W pomoc włączone zostaną miejskie jednostki, w tym MOK, gdzie będą odbywać się zajęcia dla dzieci. W Wodzisławiu natomiast specjalną grupę dla dzieci z Ukrainy uruchomiono w „Dziupli”. Obywatele Ukrainy już mogą korzystać z "Dziupli", która otwarta jest dla nich w dni robocze w godzinach 9:00-13:00 jako Grupa Wsparcia i Integracji dla Rodzin z Dziećmi z Ukrainy - Centrum Dziupla. W przygotowanych na przyjęcie uchodźców miejskich obiektach zapewniono do tej pory łącznie 240 wolnych miejsc, z czego w poniedziałek 7 marca zajętych było 33. Rodziny stale znajdują także dach nad głową u mieszkańców Wodzisławia oraz całego powiatu wodzisławskiego. Tak było już od samego początku wojny, czyli od 24 lutego. Uchodźcy znaleźli pomoc m.in. w Rydułtowach, gdzie przywitał ich burmistrz Marcin Połomski. Rodziny, które przybyły z Ukrainy są wdzięczne za okazaną pomoc. U nas mogą w spokoju pomyśleć o swojej przyszłości, sercem będąc wraz z mężami i synami, którzy pozostali w Ukrainie.