Liczba uchodźców ukraińskich w powiecie raciborskim zbliża się do pół tysiąca
Najwięcej przyjął ich Racibórz, sporo mieszka w Rudniku i Nędzy. - Sytuacja jest dynamiczna - mówi nam starosta raciborski Grzegorz Swoboda. Szef „kryzysówki” raciborskiej Stanisław Mrugała mówi, że nie wszyscy zostają tu na dłużej, tylko traktują ziemię raciborską jako przystanek do dalszej podróży.
Dane z wtorku 8 marca raportowane wojewodzie podają, że 278 osób przebywało w tzw. miejscach wskazanych na terenie powiatu, a 111 w kwaterach prywatnych. To ogółem 389 osób.
Już wiadomo, że jest ich więcej, bo w Raciborzu liczba uchodźców przekroczyła już 100. Byłoby ich jeszcze więcej, ale z zapowiadanego na 8 marca transportu 60 osób przybyło do Raciborza tylko kilka.
Dane z gmin z 8 marca
- Racibórz - 86
- Krzanowice 35
- Krzyżanowice 11
- Rudnik 50
- Kornowac 11
- Kuźnia Raciborska 24
- Pietrowice Wielkie 14
- Nędza 47
Rozmawialiśmy o bieżącej sytuacji związanej z pobytem uchodźców na ziemi raciborskiej ze starostą Grzegorzem Swobodą.
Według jakiego klucza są lokowani na terenie powiatu uchodźcy?
Starostowie są wytypowani przez wojewodę do wskazania obiektów, gdzie można kwaterować uchodźców. To lokalizacje o odpowiednim standardzie, gdzie w trybie pilnym można umieścić te osoby. Np. w gminie Rudnik weszliśmy we współpracę - poprzez tamtejszy samorząd z Centrum Eichendorffa w Łubowicach. Gmina wyznacza, powiat przekazuje dane do wojewody, a ten pokryje koszty pobytu uchodźców.
Spodziewa się pan przyrostu uchodźców? Nie przyrasta ich u nas tak szybko jak w dużych miastach Polski.
Sytuacja jest dynamiczna i napięta. Uchodźcy przyjeżdżają głównie pociągami. Ta pierwsza fala przybywania ich np. na Śląsk jest już za nami. To osoby sprowadzone tu przez ich rodziny, pracujące w Raciborzu i okolicach. Ukraińcy z miejscowości objętych działaniami wojennymi czekają na rozwój sytuacji, wyjadą najpóźniej, jak się da, nie chcą zostawiać swego dobytku życia. Wszystko zależy od eskalacji agresji rosyjskiej. Ja mam nadzieję, że strony tego konfliktu jak najszybciej dojdą do porozumienia i to, co się dzieje w tej części Europy znajdzie swój szczęśliwy finał.
Racibórz przekazał dary swemu miastu partnerskiemu Tysmenicy. Czy Powiat pomoże bezpośrednio partnerskiemu Horiszni Pławni?
Prowadzimy w powiecie centralny magazyn humanitarny, a na terenie każdej z gmin są także takie magazyny. To, co się tam zbierze, trafia do nas, do Mechanika. Jest tam już ok. 40 palet z darami. W tych dniach pojadą do magazynu w Lublińcu. Czekamy na informacje czy możemy pojechać bezpośrednio do Horiszni Pławni. Mer Dymitrij Bykov poprosił nas o pomoc. To miasto leży za Kijowem, w kierunku Donbasu, w niebezpiecznym obecnie rejonie. Aktualnie trudno o środki opatrunkowe, szukamy ich, bo tego potrzebują nasi partnerzy z Ukrainy. Jest szansa, że mogą odebrać nasze dary z granicy. Planujemy, żeby część zebranych darów osobnym transportem wysłać do nich. Pamiętajmy, że chodzi o pomoc długotrwałą. My się na taką nastawiamy. Dodatkowo każdy włodarz gminy może wesprzeć u siebie rodzinę indywidualnie opiekującą się Ukraińcami. Wtedy jak są jakieś potrzeby, to z naszego magazynu możemy tak wesprzeć.
Ludzie
Starosta Raciborski
Teraz to zwykli ludzie zdali egzamin. To oni kupują dary za swoje pieniądze, przekazują im.swoje rzeczy, jeżdżą na granice po ludzi i ich goszczą w domach, załatwiają im szkoły i przedszkola i jeżdżą z transportami z lekami, środkami opatrunkowymi, śpiworami itd. Dla służby cywilnej i ci odbierają na granicy. Tacy są też w Raciborzu. Jak zwykle zwykli ludzie przeskoczyli o wiele systemy samorządowe i rządowe.