Subtelna, wzruszająca i prosta opowieść. W Kobyli wystawiono historię o psie Pana Jezusa [ZDJĘCIA]
- Teatr jest sztuką na każdą okazję - uważa Katarzyna Chwałek-Bednarczyk, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Kornowacu. Po raz kolejny na terenie gminy pokazano spektakl, tym razem nawiązujący do Wielkanocy. „Mała Pasja czyli historia o psie Pana Jezusa” zgromadziła grono zainteresowanych.
Spektakl początkowo miał być pokazany w plenerze, przed Klasztorem Sióstr Salezjanek w Pogrzebieniu. Z powodu niepewnej pogody spotkanie przeniesiono do Domu Kultury w Kobyli. Wydarzenie odbyło się w piątkowy wieczór 8 kwietnia.
Na każdą okazję
Spektakl teatralny to inna forma wydarzenia organizowanego przed Wielkanocą, niż propozycje większości miejscowości w regionie, gdzie głównie stawia się na kiermasze i jarmarki. Katarzyna Chwałek-Bednarczyk wskazuje, że teatr jest fantastyczną formą rozrywki i edukacji. Zdecydowano się na ten krok, bo, jak mówi dyrektorka GOK-u, „teatr jest sztuką na każdą okazję”. - Uważam teatr za najcudowniejszą sztukę na świecie. Chcę, by gościł u nas jak najczęściej - dodaje.
Został przyjacielem człowieka
„Mała Pasja czyli historia o psie Pana Jezusa” to spektakl teatralny wpisujący się w nadchodzące święta. Scenariusz został oparty na fragmencie „Chłopów” Władysława Reymonta i sprowadza się do opowieści, którą niespiesznie snuje biedny człowiek, własnoręcznie ciągnący wóz z całym swoim mizernym dobytkiem.
Historia o zagubionym piesku stopniowo przechodzi w opowieść o pierwszym udomowionym psie, który towarzysząc Jezusowi w jego wędrówkach po świecie, pogodził się z rodzajem ludzkim i już na zawsze został przyjacielem człowieka.
"Mała Pasja..." to subtelna, wzruszająca i prosta opowieść, która dzięki harmonii użytych środków teatralnych staje się jednorodną w tonie uniwersalną przypowieścią o ludzkim istnieniu, cierpieniu i przyjaźni.
Do tej pory spektakl był grany wielokrotnie dla różnorodnej publiczności – zarówno dziecięcej, jak i dorosłej na wielu festiwalach w kraju i za granicą. Spektakl grany był również na deskach Teatru Dramatycznego w Białymstoku, a przez blisko trzy lata znajdował się w stałym repertuarze Teatru Wierszalin z Supraśla. „Mała Pasja…” została nagrodzona na 11 Międzynarodowym Festiwalu ZDARZENIA im. Józefa Szajny w Tczewie Nagrodą Specjalną oraz zaproszona do Rzymu na RomaTeatroFestival.
Scenariusz i reżyseria: Paulina Karczewska, Mateusz Tymura (Teatr Latarnia). Wystąpili: Mateusz Tymura, Paulina Karczewska. Wsparcie techniczne udzielił Zbigniew Rusiłowicz.
Trzy pytania do Katarzyny Chwałek-Bednarczyk
- Spektakle teatralne to mniej popularne formy wydarzeń organizowanych przed Wielkanocną na terenie powiatu raciborskiego. Skąd wziął się taki kierunek Gminnego Ośrodka Kultury w Kornowacu?
- Jestem związana ze sceną teatralną przez moje zaangażowanie w Teatr Safo. To fantastyczna forma rozrywki i edukacji. Teatr jest na tyle elastyczny, że może pomieścić każdy temat, w każdym przedziale wiekowym i może trafić do odbiorcy w każdym wieku.
Wychodzę z założenia, że jeżeli przychodzimy na spektakl i się nudzimy, albo stwierdzamy, że nie jesteśmy dobrym odbiorcą, to jest złe myślenie. Uważam, że jest to wina spektaklu, tzn. powinien być tak zrobiony, żeby trafił do każdego, aby każdy mógł znaleźć miejsce dla siebie.
Teatr jest sztuką na każdą okazję. Z Teatrem Latarnia w naszym GOK-u mieliśmy do czynienia przy okazji Święta Trzech Króli. Wtedy okazało się, że spektakl o tradycjach kolędniczych fanatycznie wpisał się w naszą miejscowość. Mateusz Tymura, którego mieszkańcy mogli po raz kolejny widzieć tutaj, jest niesamowicie ciepłym, zdolnym aktorem, którego doświadczenie jest silnie osadzone w lokalnej społeczności – podlaskiej, bo stamtąd pochodzi.
Uważam teatr za najcudowniejszą sztukę na świecie. Chcę, by gościł u nas jak najczęściej.
- Jako reżyserka Teatru SAFO wystawiała pani wiele plenerowych spektakli, m.in. w sąsiednich Rydułtowach. W gminie Kornowac miało to być drugie takie spotkanie, po bajce pt. „Uciekaj myszko”. Jak mieszkańcy odbierają taką formę?
- Kiedyś jeszcze wystawiliśmy spektakl w Rzuchowie, przy pałacu, zanim zostałam dyrektorkom GOK-u. Później pokazaliśmy „Uciekaj myszko”. Te spotkania zawsze są niezwykle emocjonujące. Są niesamowite dla nas jako twórców, bo jesteśmy bardzo blisko publiczności; wychodzimy z teatrem naprzeciw widza. Jako reżyser teatralny mam też poczucie misji – jesteśmy osadzeni w lokalnej historii, która jest dla nas najważniejsza. Uważam, że musimy ją opowiadać jako SAFO, ponieważ jesteśmy w ten sposób głosem tych „zwykłych” ludzi. Jeśli my tego nie zrobimy, to te historie zostaną zapomniane.
Uważam, że dla publiczności takie spotkania to niesamowita sprawa, bo to, co sami przeżyli lub słyszeli w swoich domach, mogą często zobaczyć właśnie w naszych spektaklach. To zawsze jest dla nich wielkie przeżycie.
- W planach GOK-u są kolejne plenerowe spektakle w tym roku?
- Spektakle plenerowe są bardzo trudne dla zespołów teatralnych, bo jest mnóstwo niewiadomych. Minusem jest jednorazowość wydarzenia; niepewna zawsze jest pogoda, trzeba też przewieźć mnóstwo sprzętu. Ale to niesamowite spotkania. Jak najbardziej przewidujemy takie wydarzenia w gminie Kornowac.
Mogę zdradzić, że Teatr SAFO przygotowuje się do zaprezentowania u nas spektaklu „Chachary”. Mam w planach pokazanie „Jo był ukradziony”. A trzecim jest ten, który dopiero zaczyna się tworzyć – to spektakl „O heksach”, czyli o śląskich czarownicach. Ten ostatni będzie wystawiony w plenerze, w Kobyli. Te dwa pierwsze najprawdopodobniej w Pogrzebieniu.
Marzy mi się jeszcze festiwal teatralny w gminie Kornowac, dedykowany dla dzieci i młodzieży. Miałby się dziać w plenerze – na łąkach, placach, parkingach, ulicach. Na wzór Wertepu – festiwalu, który organizowany jest w jednej z miejscowości województwa podlaskiego. Wszystko jednak zależy od pozyskania środków zewnętrznych.
Ludzie
Dyrektor Rydułtowskiego Centrum Kultury oraz reżyserka teatru SAFO