Uchodźcy z Ukrainy wdzięczni za gościnę raciborzan. Piknik integracyjny w Oborze
Kotlety mielone z sucharkami i farszem z pieczarek to jedna z kulinarnych propozycji ukraińskich serwowanych na imprezie przygotowanej pod lasem Obora w Raciborzu. - Tu ludzie spotkali się z ludźmi. Bez jakiegoś zadęcia, żeby porozmawiać, żeby się do siebie zbliżyć - mówił o wydarzeniu prezydent Raciborza Dariusz Polowy. Było to wspólne przedsięwzięcie wolontariuszy pomagających uchodźcom, urzędu miasta i OSiR.
Materiał wideo:
Aktualnie w mieście przebywa około 1000 osób, z czego ponad 200 jest zakwaterowanych w miejskich lokalizacjach. - Ci, których przyjęli do swoich mieszkań, domów raciborzanie, oni żyją swoim życiem, chcą pracować, chcą odnaleźć się w polskiej rzeczywistości, ogólnie przeżywają ciężką sytuację, nie do pozazdroszczenia - mówił nam prezydent Polowy.
Zdaniem prezydenta goście z Ukrainy w ten sposób mogą poznać swoich nowych sąsiadów, zobaczyć jak żyją Polacy, a miejscowi mogą dowiedzieć się jak uchodźcy odbierają pewne rzeczy.
Pytaliśmy prezydenta czy ma wiedzę, że w grupie uchodźczej jest więcej przyszłych raciborzan niż tych, którzy myślą o powrocie do ojczyzny.
Prezydent podkreślił, że trzeba docenić grono wolontariuszy z Raciborza, które postarało się o organizację tej imprezy, wraz z urzędnikami i załogą OSiR. - Oni włożyli w to serce - dodał Polowy.
- Był duży odzew na inicjatywę pikniku. My przez kilkadziesiąt dni prowadzenia magazynu z darami, otrzymaliśmy tę dobrą energię ze strony raciborzan jakby z powrotem od Ukraińców. Skrzyknęły się liderki z grona uchodźczyń przebywających w Raciborzu. W Oborze od rana było dużo radości i dużo muzyki, bo Ukraina wygrała Eurowizję, co naszych gości bardzo ucieszyło - stwierdziła A. Cieśla.
Na Facebooku Nowin w relacji na żywo rozmawialiśmy z uczestnikami i organizatorami wydarzenia. Ostatnią, która udzieliła nam wypowiedzi była Karolina Kunicka szefowa wydziału promocji. Powiedziała, co jeszcze Miasto zaoferuje Ukraińcom - pod kątem kulturalnym i integrującym.
Natasza - uchodźczyni z Łucka, mieszka w Raciborzu u rodziny. Przybyli do miasta 3 dni po wybuchu wojny. - Dostaliśmy tu tyle pomocy, że tak często to nas wzruszało. To było dla nas ogromne, miłe zaskoczenie - powiedziała nam Ukrainka. Odpowiadała na pikniku za stoisko ze słodkościami. Sprzedała dużo twarogowych placków, pączków, jabłecznika i sernika. - Dużo osób kupowało, najwięcej dzieci skorzystało. Cieszę się, że wszystkim smakowało - podsumowała Natasza.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu