Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Roman, Vita, Vlada
Jestem Tatiana. Tworzę dla Was cykl krótkich reportaży. To historie moich rodaków, którzy tak jak ja, uciekając przed wojną, znaleźli schronienie w Polsce. Osobiste opowieści, w których dzielimy się tym kim jesteśmy, gdzie teraz mieszkamy, jak przeżywamy rozłąkę z naszym domem. Każdy ma swoją unikalną historię do opowiedzenia, ale wszyscy dzielimy wspólny los uchodźców wojennych.
Roman, Vita, Vlada
Dziś przychodzę do Ciebie z kolejną historią. Wczoraj w parku w Wodzisławiu spotkałam całą rodzinę z Ukrainy. Ojciec ma na imię Roman, matka - Vita, a ich córka Vlada. Roman od pięciu lat pracuje w Polsce jako kierowca ciężarówki. Przed wojną nie widywali się zbyt często, teraz to się zmieniło, wynajęli mieszkanie i są razem. Mężczyzna z uśmiechem kiwa głową, kiedy pytam, czy jest zadowolony z tych zmian. Wcześniej ciągle tęsknił za swoimi dziewczynami, kiedy był w Polsce, a one w Kijowie. 18 marca rodzina ponownie się połączyła.
Pierwszego dnia wojny, przed wyjazdem do Polski, Vita i Vlada odwiedziły babcię mieszkającą w Zvenigorodce. Było tam nieco spokojniej, jednak sytuacja nie zachęcała do pozostania, dlatego kobieta z córką postanowiły przenieść sie tam, gdzie jest bezpiecznie. Pojechały minibusem do miejscowości Szeginie, na piechotę przekroczyły granicę, a tam Roman już na nie czekał. Szybko się zadomowili, dziewczynka od razu została przyjęta do szkoły. Zarejestrowali się jako uchodźcy i dostali pomoc od państwa. O punktach pomocy dowiedzieli się późno, byli tam tylko raz. Na razie starcza im na życie, ceny i tak są niższe niż teraz w Kijowie. - Podoba nam się tutaj - mówi Vita. - Ale nadal chcę wracać do domu. Moja babcia dzwoni, bo tęskni za nami - dodaje. Ostatecznie jednak rodzina nie zdecydowała jeszcze, co zrobi. - Na razie jest 50/50, jeśli chodzi o zostanie w Polsce lub powrót na Ukrainę. Przyglądamy się sytuacji - podsumowuje kobieta.
Привiтик. А я до Вас з черговою iсторiєю. Зустріла вчора у Водзіславському парку цілу родину з України. Тата Романа, маму Віту та їхню донечку Владу. Роман працює на вантажівці у Польші вже п‘ять років. До війни родина бачилася не часто, а тепер мешкають всі разом в орендованій квартирі. Запитую в тата, чи задоволений такими змінами, на що чоловік радісно киває головою. Адже сумував постійно за своїми дівчатами, коли був у Польші, а вони в Києві. Але 18 березня сім‘я возз‘єдналася.
До того як податися в Польшу, Віта з Владою виїхали ще в перший день війни до бабусі в Звенигородку. Там було більш-менш спокійно, але загальна ситуація зовсім не втішала. Тож, вирішили переїхати в безпеку. Маршруткою доїхали до Шегинь, пішки перейшли кордон і там вже на них чекав тато. Влаштувалися добре, доньку одразу прийняли в школу. Також оформились і отримали допомогу від держави. Тільки про пункти гум допомоги дізналися пізно. Сходили лише раз. Поки на життя вистачає та й ціни в порівнянні нижчі, ніж зараз в Києві.
«Нам тут подобається», - говорить Віта. «Але додому, все-одно, хочеться. І бабуся кличе, бо скучила за нами». Але остаточно родина, не вирішила, як бути. «Поки що, 50/50, що ми тут залишимося. А далі будемо дивитись по ситуації», - підсумовує жінка.