Poznajcie ich. Ukraińcy na Śląsku. Olena i Aryna
Jestem Tatiana. Tworzę dla Was cykl krótkich reportaży. To historie moich rodaków, którzy tak jak ja, uciekając przed wojną, znaleźli schronienie w Polsce. Osobiste opowieści, w których dzielimy się tym kim jesteśmy, gdzie teraz mieszkamy, jak przeżywamy rozłąkę z naszym domem. Każdy ma swoją unikalną historię do opowiedzenia, ale wszyscy dzielimy wspólny los uchodźców wojennych.
Olena i Aryna
Witaj, mam dla Ciebie historię Oleny i Aryny z Charkowa. Dziewczyny wyjechały do Polski zaraz po tym, jak rozpoczęła się wojna, 24 lutego. - Byliśmy bombardowani od pierwszego dnia, słyszeliśmy wszystko, trzęsącymi rękami zaczęliśmy zbierać rzeczy, pakować szybko co potrzebne. Jechaliśmy autem pod ostrzałem - Olena wspomina dramatyczne chwile. Do Polski przyjechali w trójkę razem z mężem, który na Ukrainie pracował w policji. Podczas czynności służbowych doznał jednak urazu kręgosłupa, dlatego dostał prawo do wyjazdu za granicę.
Dotarcie do granicy zajęło im w sumie cztery dni. Cały pierwszy dzień zajęło im dotarcie do Krzemieńczuka, gdzie spędzili noc. Następnie udali się do Chmielnickiego, gdzie wraz z przyjaciółmi znaleźli schronienie na noc. Po kolejnych 12 godzinach na granicy w końcu wjechali do Polski.
Obecnie mieszkają w Wodzisławiu Śląskim u polskiej rodziny. Olena dostała pracę w przedszkolu. - Specjalnie dla Ukraińców utworzono nowe stanowisko - asystenta wychowawcy, który pomaga ukraińskim dzieciom zaadaptować się w nowym środowisku i przyzwyczaić do polskiej kadry i języka - wyjaśnia Olena.
Zapytana, jak się czuje w Polsce, odpowiada, że jest jej dobrze, wszystko jest w porządku, ale bardzo chciałaby wrócić do domu. Chociaż, jak się okazuje, zastanawiała się już wcześniej nad wyjazdem do Polski. - Mamy mały biznes, wypożyczamy rekwizyty do sesji zdjęciowych - mówi Olena. - Dlatego myśleliśmy o przeprowadzce i założeniu firmy tutaj, ale nie przewidzieliśmy, że to wszystko odbędzie się w taki sposób - mówi zmieszana kobieta. - Mąż żartuje nawet, mówiąc mi - chciałaś, teraz masz. Kiedy jednak dotarła do obcego kraju, zdała sobie sprawę, jak bardzo tęskni za swoim i jak bardzo chce wrócić do domu. - Nigdy nie mów nigdy - zauważa Olena, ale zapewnia, że jak tylko pojawi się możliwość powrotu do domu, z gwarancją bezpieczeństwa, kobieta wróci. Aktualnie żyją z emerytury męża, Olena zarabia też w przedszkolu. Ich mieszkanie w Charkowie pozostało nienaruszone, ale w pobliskich mieszkaniach okna są wybite i jest sporo uszkodzeń. Ciotka Oleny, która została w Charkowie, wciąż jeszcze nie radzi jej wracać, to ciągle zbyt niebezpieczne. Ale kobieta żyje nadzieję, że być może pod koniec lata uda się jej postawić znowu stopę na ojczystej ziemi.
Привiтик
А в мене є для Вас історія Олени та Аріни з Харкова. Дівчата виїхали до Польші одразу після початку воєнних дій, ще 24 лютого. «Нас бомбили з першого дня, ми все це чули і почали збирати речі. Руки трусилися, виїжджали на машині під обстрілами», - пригадує Олена. Разом з дівчатами до Польші приїхав і чоловік жінки. В Україні він служив у поліції і, одного разу, під час виконання службового завдання отримав травму спини. Тож, мав право на виїзд за кордон.
Добиралися чотири дні. Тільки до Кременчуга їхали цілий день, де й заночували. Потім поїхали в Хмельницький, де знайшли прихисток у друзів на ніч. А потім ще 12 годин на кордоні і врешті-решт заїхали в Польшу.
Нині, живуть у Водзіславі-Сльонську у польській родині. Олена влаштувалася на роботу у садочок. «Спеціально для українців зробили нову посаду - вихователь-помічник, який допомагає діткам українців адаптуватися в незнайомому середовищі і призвичаїтися до польського персоналу і мови», - пояснює Олена. На запитання, чи подобається в Польші, відповідає, що все добре, але страшенно хочеться додому. Хоча, як виявилося, жінка збиралася переїздити до Польші якраз у цьому або наступному році. «Ми маємо невеличкий бізнес. Здаємо в оренду реквізит для фотосесій», - говорить Олена. «І навіть думали переїздити сюди і налагоджувати тут бізнес. Але якось не так ми все планували», - розгублено говорить жінка. «Чоловік жартує: ти ж хотіла - ось і маєш», - розказує Олена. Але потрапивши на чужину, жінка зрозуміла, що найбільше їй хочеться додому. «Ніколи не кажи ніколи», - зауважує Олена, але як тільки з‘явиться можливість повернутися додому з хоч якоюсь гарантією безпеки - жінка збирається повертатися. Поки що, живуть на пенсію чоловіка і стаж Олени з пшедшколи, отримали виплати.
Квартира в Харкові, на щастя, лишилася ціла, але в квартирах, що поблизу, повилітали вікна і є пошкодження. Тітка Олени, що лишилася в Харкові, не радить ще повертатися, бо надто небезпечно. Але жінка тішить себе надією, що хоча б вкінці літа можна буде ступити на рідну землю.