Relacja z inauguracji Festiwalu OFF-ka i świętowania jubileuszu 30-lecia Tetraedru
W czwartkowy wieczór w Raciborskim Centrum Kultury oficjalnie zainaugurowany został festiwal OFF-ka. Był to również wieczór wspomnień i podziękowań z okazji pięknego jubileuszu, jakim jest 30-lecie teatru Tetraedr.
Rozmowa aktora, reżysera, twórcy teatru Krzyk Marka Kościółka z Grażyną Tabor miała miejsce w naszym saloniku artystycznym na I piętrze, który przeszedł metamorfozę: z przestrzeni na co dzień dość sterylnej, w miejsce, w którym można było się poczuć jak w domu, a także zapoznać się z historią Tetraedru oglądając wystawę i nagrody z festiwali. Wcześniej na korytarzu, gdzie na ekranie prezentowane były fragmenty spektakli w wykonaniu Tetraedru, był czas na oficjalnie otwarcie festiwalu i gratulacje dla Grażyny Tabor z okazji jubileuszu.
Podczas rozmowy, Grażyna podkreślała, że ideą stojącą za tworzeniem teatru była potrzeba bycia z ludźmi, bycia w zespole. I w tym zespole wszyscy żeśmy się zatracali- to był czas bez czasu- jak mówi. Najważniejsze były relacje z ludźmi, kreatywność była naturalną umiejętnością, rozmowy o sztuce do rana, miłość do muzyki tradycyjnej, wspólne śpiewy, spędzanie ze sobą czasu nawet kosztem życia rodzinnego. „Dlatego tak trudno było mi za każdym razem rozstawać się ze składami, które odchodziły wyjeżdżając na studia do innych miast”. Za każdym razem była to bolesna strata, która dla reżyserki oznaczała wręcz żałobę. Niemniej jednak ważniejsze niż wszelkie nagrody z festiwali itp. była praca z człowiekiem, który potem już ukształtowany wchodził w dorosłe życie jako wrażliwy i aktywny obywatel. Dzielenie się tymi teatredrowymi dziećmi ze światem jest najpiękniejszą rzeczą, jaką można zrobić i po sobie zostawić- skonstatował Marek Kościółek.
Marek Kościółek i goście spotkania, w tym Koryna Opala-Rybka, z którą Grażyna zaczynała tworzyć teatr w Raciborzu, podkreślali ogromną energię, jaka ma w sobie Grażyna i jej niezwykłą miłość do ludzi, wyrażaną również w potrzebie karmienia - słynnej zupie, którą każdego chętnie częstuje w swoim domu. Podkreślono, że potrafiła i nadal potrafi wyłuskać z każdego, kto przychodził do Tetraedru coś interesującego, obrać go z kolejnych warstw blokad, ukrywania się przed światem. Jak sama powiedziała, zawsze inspirowało ją to co brzydkie, nieforemne, krzywe i potrafiła w tym znaleźć wyzwanie, siłę, piękno. Podczas rozmowy padały pytania o dzieciństwo, o inspiracje, również te muzyczne, o pracę na scenie z własnymi dziećmi, które również były w Tetraedrze. Marek Kościółek swoimi pytaniami pięknie namalował portret Grażyny Tabor, nie tylko ten zawodowy, ale i osobisty.
Po spotkaniu, na scenie sali widowiskowej RCK, z ustawioną na scenie publicznością, miał miejsce pierwszy ze spektakli festiwalowych: „Gould” w reżyserii i wykonaniu Adama Walnego z Walny Teatr. To czego byliśmy świadkami, to nie tylko świetna gra aktorska, ale też niezwykły pomysł na monodram i jego wykonanie: Adam Walny wchodzi w rolę Jana Sebastiana Bacha i animuje marionetę wyobrażającą Glenna Goulda, którą aktor porusza poprzez klawisze fortepianu. Sama konstrukcja urządzenia jest imponująca: naturalnych rozmiarów fortepian koncertowy na scenie wraz z mechanizmem 16 silników na krzyżaku, do animacji nadmarionety na wysokości pięciu metrów. J.S. Bach zastanawia się, kto ma prawo grać jego muzykę, komu zostawić po sobie swoją spuściznę. Przyczynkiem do tych rozmyślań jest fakt historyczny wysłania w kosmos przez NASA w 1977 „Wariacji Goldbergowskich”, jako wizytówkę homo sapiens na wypadek gdyby żyli tam Marsjanie. Stwierdza, że tylko kanadyjski kompozytor i pianista Glenn Gould ma prawo do bachowskiego muzycznego testamentu, jako jedyny rozumie Bacha i jego twórczość.
Kolejne dni Festiwalu obfitowały w wydarzenia teatralne i okołoteatralne, które dostarczały nam wzruszeń i poruszeń, uśmiechu, a także radości z obcowania z drugim człowiekiem nie tylko na scenie. Zobaczyliśmy także trzy spektakle reżyserowane przez Grażynę Tabor.
źródło: RCK