Dramat psów i kotów w Boguszowicach. Pomóż zwierzakom uratowanym z pseudohodowli
Głośno było w ostatnich dniach w Rybniku na temat interwencji związanej z likwidacją pseudohodowli psów i kotów na posesji przy ul. Rejewskiego w dzielnicy Boguszowice Stare. Uratowane zwierzaki wciąż potrzebują pomocy.
Kilkugodzinna interwencja z udziałem m.in. przedstawicieli Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, rybnickiego Pet Patrolu, Policji, urzędników UM w Rybniku i strażaków OSP, pozwoliła na uratowanie kilkudziesięciu (z około setki) zwierząt, hodowanych w nieludzkich warunkach.
- Nie można było doliczyć się zwierząt. Psy i koty różnych ras. Około 100 zwierząt. W domu i w budynkach gospodarczych, kojcach… horror. To nie hodowla, to masowa produkcja i eksploatacja zwierząt do granic możliwości - opowiadali później uczestniczący w interwencji wolontariusze z Pet Patrol Rybnik.
- Zabieramy zwierzęta. Po kolei... warunki straszne. Zwierzęta we własnych odchodach. Smród taki, że nie można oddychać. Brak wentylacji, ciemność. Udało się zabezpieczyć kilkadziesiąt zwierząt. Reszty nie udało się wydostać - mówią.
Całą relację z dramatycznej interwencji można przeczytać:
- na profilu facebookowym Pet Patrol Rybnik
- na stronie internetowej zbiórki „Wyrwane z "Piekielnych Wrót", teraz potrzebują wsparcia!
Bez szans na adopcję
Co dalej z uratowanymi zwierzętami? Niestety, ze względu na obowiązujące prawo, ich los wciąż jest niepewny.
- Wszystkie odebrane zwierzęta są dowodami w sprawie (nawet szczenięta), dlatego nie mogą zostać wydane do adopcji, dopóki nie zapadnie wyrok skazujący – wyjaśniają wolontariusze z Pet Patrol Rybnik. - Takie sprawy mogą ciągnąć się latami! Przez ten czas zwierzęta są pod opieką i na utrzymaniu fundacji, które je odebrały lub którym przekazano je pod opiekę. Leczenie, wyżywienie wszystkie koszty przez te lata pokrywają fundacje. Gdyby któreś z zwierząt odeszło, właściciel może domagać się odszkodowania. Nie ma mowy aby któreś z zwierząt się zgubiło. Wszystkie domy tymczasowe w których aktualnie przebywają, muszą mieć oczy naokoło głowy, bo jeden błąd lub nieuwaga może wiele kosztować nas wszystkich. Taki to właśnie jest biznes dla fundacji, jak wielu sądzi. Dla fundacji dodatkowe kilkanaście zwierząt, to wydatki rzędu kilkunastu tysięcy nawet. To zwierzęta zaniedbane, chore, niesocjalizowane z zaburzeniami behawioralnymi. Leczenie, behawiorysta, trener, wyżywienie to koszty. Nikt nam za to nie zwróci. Nadal myślicie, że to dla nas biznes? Raczej gwóźdź do trumny dla takich lokalnych fundacji jak nasza czy inne tej wielkości - dodają.
Co zatem można zrobić? Przede wszystkim, wesprzeć finansowo organizacje, pod opieką których znalazły się uratowane zwierzęta. Zarówno bytomskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami (inicjator interwencji) jak i rybnicki Pet Patrol uruchomili internetowe zbiórki pieniężne.
Co na to urzędnicy?
- Urząd Miasta w Rybniku wszczął postępowanie w kierunku odebrania zwierząt ich właścicielom. Bierzemy pod uwagę krzywdę zwierząt, którą zobaczyliśmy w dniu interwencji i na tej podstawie będziemy działać - wyjaśnia rzecznik prasowa Agnieszka Skupień.
Chcesz pomóc? Wesprzyj zbiórkę pieniężną
źródło: UM Rybnik, oprac. (d)
Ludzie
Rzecznik prasowy Urzędu Miasta Rybnik.