Grabarczyk bronił Lenartowicz w sprawie jej przejścia na czerwonym świetle. Posłowie rekomendują odrzucić wniosek policji
W poniedziałek 14 listopada Komisja Regulaminowa Spraw Poselskich i Immunitetowych opiniowała wnioski Komendanta Głównego Policji o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłów za wykroczenia. Jeden z wniosków dotyczył Gabrieli Lenartowicz. Chodzi o jej przejście na czerwonym świetle, co stanowi wykroczenie.
Jak twierdzi policja posłanka z PO przeszła na nim w czasie protestu pracowników transgranicznych w Chałupkach w kwietniu 2020 roku.
Komisja negatywnie zaopiniowała wniosek o uchylenie immunitetu.
Posłowie zajęli się wnioskiem Komendanta Głównego Policji z 18 sierpnia 2020 r. o „wyrażenie zgody przez Sejm na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej za wykroczenie poseł Gabrieli Lenartowicz”.
Nieczynne przejście
Sytuację utrwaliły w materiale reporterskim nowiny.pl, informując o proteście polskich pracowników zatrudnionych za granicą. Sprzeciwiali się w sprawie covidowych przepisów polskiego rządu uniemożliwiających im podróże do pracy i powroty do domu.
- Naruszyłam przepisy drogowe, przechodząc rzekomo na czerwonym świetle, na nieczynnym wtedy przejściu granicznym w Chałupkach podczas trwania tej manifestacji. Pełniłam w tym momencie obowiązki poselskie wspierając protestujących w słusznej sprawie obywateli-wyjaśnia G. Lenartowicz na swojej stronie internetowej.
Komisja rekomendowała Sejmowi odrzucenie żądania policji o uchylenie jej immunitetu, co umożliwiłoby pociągnięcie posłanki do odpowiedzialności.
Lenartowicz reprezentował na posiedzeniu poseł Cezary Grabarczyk, jako jej pełnomocnik i ”obrońca”. Za koleżanką ujęli się także posłowie Jarosław Urbaniak i Tomasz Głogowski.
Przedawnienie sprawy
Policja chciała pociągnąć posłankę do odpowiedzialności karnej za to, że w 2020 roku, 24 kwietnia w Chałupkach na DK78 nie zastosowała się do sygnalizacji świetnej. Postępowanie w tej sprawie prowadziła policja w Krzyżanowicach. Opierała swe działania na materiale wideo z nowiny.pl, utrwalającym to zdarzenie. - Nie budziło wątpliwości, że sprawcą jest Gabriela Lenartowicz - przekazała na posiedzeniu komisji regulaminowej policjantka referująca wniosek komendanta.
Cezary Grabarczyk wyjaśnił, że wniosek dotyczy sytuacji sprzed dwóch lat i w grę wchodzi przedawnienie sprawy.
- Ponadto wniosek jest wybitnie lakoniczny, a przygotowano go w sposób sprzeczny z ustawą o wykonywaniu mandatu posła. Choć jest wskazana osoba, data, miejsce, to jeśli chodzi o opis okoliczności - nie ma informacji, że w tym dniu na nieczynnym przejściu granicznym odbyła się demonstracja. Był czas COVID-19, pracownicy transgraniczni nie mogli pracować w Czechach. Materiał wideo zawiera szereg wypowiedzi wskazujących na dolegliwość tego faktu. Manifestacja polega na przechodzeniu przez przejście dla pieszych, oflagowanie, używanie transparentów. Posłanka czynnie wspierała manifestantów, wykonywała swój mandat - zaznaczył poseł.
Według niego G. Lenartowicz czuła się w obowiązku być blisko osób, które znalazły się w niekorzystnym położeniu. - Posłanka nie pojawiła się tam incydentalnie, bo złożyła w tym czasie 4 interpelacje w sprawie pracowników transgranicznych. Poważnie traktuje pełnienie funkcji posła i nie tylko pisała o trudnym położeniu tych osób, ale wsparła ich w czasie manifestacji. Jednak o tym nie ma wzmianki we wniosku policji - powiedział na forum komisji Grabarczyk.
Dodał, że wielu posłów wspierało tych, którzy manifestowali określone postawy.
- Wniosek albo należy uzupełnić i dokładnie opisać okoliczności popełnienia tego czynu, albo w ogóle go nie uwzględniać, o co wnoszę - stwierdził C. Grabarczyk.
Policja korzysta z portalu
Gabriela Lenartowicz potwierdziła argumenty swego pełnomocnika. Zaznaczyła, że dowód jej zachowania na pasach - nagranie z portalu nowiny.pl nie jest dołączony do wniosku.
- W tej relacji widać jak udzielam wywiadu, redaktor pyta mnie, dlaczego się tam znalazłam, a ja wyjaśniam. Na posterunku pytano mnie tylko czy ja to ja i pokazywano mi filmik. Ja tłumaczyłam, że wykonywałam mandat poselski. To przejście było zamknięte i było tam wielu funkcjonariuszy. Filmowano całą sytuację, były dokumenty policyjne, a tymczasem powołuje się na materiał portalu internetowego - mówiła pani poseł.
- Na filmiku nie widać świateł przede mną, tylko za mną. Ja wchodziłam na zielonym i kontynuowałam przejście zgodnie z przepisami. Nie byłam jedyną osobą tam poruszającą się po pasach. To jest bardzo dziwny wniosek, bo od kwietnia leżał i czekał do października na złożenie go do marszałka sejmu - tłumaczyła G. Lenartowicz przed komisją.
Absurd i smutek
Poseł Jarosław Urbaniak stwierdził, że po wyjaśnieniach Lenartowicz obraz sytuacji przedstawia się zupełnie inaczej. - Sprawa jest jednoznaczna. We wniosku nie jest podana lokalizacja, nie ma mowy o proteście, że przejście było zamknięte, nie było ruchu. To absurd, ta sygnalizacja powinna była być wyłączona. Była pandemia, czemu te światła służyły? To jakaś niegospodarność GDKKiA - skwitował Urbaniak.
Przywołał lata 80. ubiegłego wieku, gdy kolegia ds. wykroczeń skazywały roznoszących ulotki nie za działalność polityczną tylko za zanieczyszczanie miasta. - To ma być kara w kontekście politycznym. Po 30 latach wracamy do tamtych metod - ocenił.
Poseł Tomasz Głogowski nazwał sytuację zasmucającą. - To jest ośmieszenie policji. Policja próbuje uchylić immunitet za udział w proteście, a jej wniosek nie spełnia warunków. Bo gdyby tam napisano wszystko - ośmieszono by się. Domyślam się, że było to wniosek jakiegoś ważnego polityka - podsumował polityk.
Ludzie
Poseł na Sejm RP
Doktryna Neumanna, będą bronić platfusów