Mieczysław Kieca o komentarzu Szwagrzaka: "Są tacy ludzie, którzy wstydu nie mają"
Po publikacji w naszym portalu stanowiska przewodniczącego rady miejskiej Dezyderiusza Szwagrzaka na temat opieki nad uchodźcami, do sprawy odniósł się prezydent Mieczysław Kieca. Włodarz punktuje przewodniczącego w social mediach i mówi wprost o intencjach.
Mieczysław Kieca o komentarzu Szwagrzaka: "Są tacy ludzie, którzy wstydu nie mają"
Prezydent Mieczysław Kieca opublikował swoje stanowisko w mediach społecznościowych:
- Są tacy ludzie, którzy wstydu nie mają. Takim z pewnością jest pewien pan Dezyderiusz. Bo jak inaczej skomentować bzdury, jakie pojawiły się na łamach portalu Nowiny? W jednym jest dobry. W obracaniu przysłowiowego kota ogonem! Staram się rzadko komentować te wszystkie wyskoki „koalicji rządzącej”. Tym razem mówię dość. Mam dość kłamstw i obrażania publicznie. I nie o mnie tylko chodzi. Ale o wiele innych osób, które doświadczają przykrych działań pana Dezyderiusza. Skoro nawet w takiej sytuacji nie potrafi się pohamować, poznajmy kulisy tej jakże bulwersującej sprawy z bursą i miejscem schronienia uchodźców z Ukrainy. Od początku. Wyjaśnijmy sobie kilka spraw - pisze prezydent i w punktach wymienia swoje argumenty:
"1. Jak wielokrotnie mówiłem, niezależnie, ile osób będzie mieszkało w bursie, w budynku przez całą dobę, siedem dni w tygodniu musi przebywać jego obsługa. To kwestia odpowiedzialności za majątek miasta i nas wszystkich. A także, co oczywiste, odpowiedzialności za bezpieczeństwo i życie ludzkie. Kierownik obiektu, która układała grafiki i organizowała pracę, wie, że by zapewnić tę obsługę potrzebuje około 7 osób. Wynagrodzenie, szanowny pan Dezyderiusz i jego koledzy, usunęli z budżetu dla wszystkich pracowników bursy. Tym samym uniemożliwili pracę obiektu i prowadzenie schronienia dla matek i dzieci z Ukrainy! Podkreślmy: nie ma możliwości pracy miejskiego obiektu bez pracowników. Z usług i ofert WCK, urzędu czy biblioteki korzystacie, gdy nie ma tam żadnego pracownika? Nie, bo to zwyczajnie niemożliwe. Budynek SP 28, gdzie prowadzona jest bursa, jest takim samym budynkiem miejskim. Ale pan Dezyderiusz idzie w zaparte. Twierdzi, że nikomu nie groziła utrata dachu nad głową. Ano groziła! I to bardzo. Istniało realne ryzyko, że 48 mam i dzieci w połowie stycznia znajdzie się nagle w niebezpieczeństwie.
Swoją drogą, chcielibyście pracować w trzy osoby siedem dni w tygodniu 24 godziny na dobę? Nawet sobie nie chcę tego wyobrażać. Pan, o którym mowa, może i tak. Nie bez przyczyny sam prokurator w toku prowadzonego śledztwa nazwał jego zachowania jako pracodawcy nagannymi wobec pracowników.
2. Pan Dezyderiusz mówi, że stoi na straży finansów. To dzięki niemu zwolnilibyśmy siedem osób i zaoszczędzili. Otóż nie. Bursa nadal jest prowadzona. Dzięki zaangażowaniu starosty Leszka Bizonia udało się tę patową sytuację rozwiązać. Bzdurą jest jednak, że teraz działa bez obsługi. Pracę tam nadal trzeba wykonywać w trybie ciągłym. Koordynują to pracownicy starostwa, tak jak wcześniej pracownicy urzędu. Tu nie zmienia się za wiele. Ludzie pracować muszą. Muszą być też za pracę wynagradzani. I są. Nadal z budżetu państwa. Tu nie zmieniło się nic.
3. Pan Dezyderiusz poleca mi zająć się sprawami miasta. Otóż informuję, że właśnie tym od 17 lat się zajmuję. Z pasją i uporem. Podobnie było w kwestii bursy. Sprawa dotyczyła bowiem dziesiątek mieszkańców naszego miasta oraz bezpieczeństwa miejskiego majątku. To, co bulwersuje mnie najbardziej w tej obrzydliwej sprawie, to wspomniane wcześniej kulisy. Wiecie, co było powodem tego niepotrzebnego, nieuzasadnionego i stwarzającego cierpienie wielu osób ataku? Najprawdopodobniej chęć zwykłej, parszywej zemsty człowieka, który chyba nie potrafi się zatrzymać w swej nienawiści. Pamiętacie głośną sprawę prokuratorskiego śledztwa? Dwie z pośród osób uznanych przez prokuraturę jako pokrzywdzone w tej sprawie znalazły pracę w bursie. Wcześniej opiekowały się osobami o szczególnych potrzebach w pralni. Przez ostatnie 9 miesięcy dały się poznać jako wspaniałe, niezwykle skrupulatne, oddane, ogromnie pracowite osoby. Pan Dezyderiusz odpuścić im jednak nie mógł. Cała sprawa miała na celu przede wszystkim pozbawienie tych dwóch osób pracy na terenie naszego miasta. Pierwsza próba została podjęta podczas jednej z jesiennych sesji rady. Wtedy nie udało się zrealizować planu. Mówiąc krótko było nim: zemszczenie się za odwagę, za chęć dążenia do obrony swoich praw zagwarantowanych prawem pracy i innymi przepisami, do sprawiedliwości i obrony swojej godności. Osoby, o których mowa miały pełną świadomość sytuacji.
Dlaczego piszę o tym wprost? Bo to skrajnie obrzydliwe! Skrajnie złe. A mogę to napisać, ponieważ sam przypadkiem byłem świadkiem rozmowy pana Dezyderiusza z inną osobą, gdzie mówił wprost, że jest w stanie odpuścić i pozwolić mi prowadzić bursę, jeśli tych dwóch osób tam nie będzie. Dokładnie tak, Moi Drodzy. Miałem tego nie słyszeć. A jednak usłyszałem. I usłyszało o tej parszywej deklaracji także co najmniej kilku świadków. Uważam, że dość owijania w bawełnę. Uważam, że nie wolno ludziom u władzy nikogo krzywdzić! Że nie wolno dopuszczać się takich zachowań. Dlatego niezależnie od tego, jakie czekają mnie konsekwencje ze strony Pana Dezyderiusza, będę stał po stronie jego byłych pracowników.
4. Jestem głęboko zniesmaczony pychą, nienawistnymi zachowaniami i brakiem szacunku do piastowanego stanowiska. Pan Dezyderiusz mówi: „Trudno komentować procesy myślowe Pana Prezydenta Kiecy”. Jakoś to przeżyję. Mnie za to trudno komentować zachowanie przewodniczącego rady miejskiej, który nadal kłamie, mówiąc, że mogłem prowadzić bursę inaczej. Nie mogłem. Proces wyłonienia innego podmiotu zewnętrznego potrwałby kilka tygodni. Takie mamy prawo. A szanowna koalicja rządząca dała na dwa dni! Mało tego. Kiedy staraliśmy się w te 48 godzin w wielkim stresie znaleźć rozwiązanie, pan Dezyderiusz miał inne zajęcia. Przypomnę Wam tylko: sesja rady była w środę, w czwartek przewodniczący ma planowo dyżur – jedną godzinę w Urzędzie Miasta. Na ten dyżur, by prosić o łaskę i rozmowę, przyszło ponad 40 matek i dzieci. Pana Dezyderiusza nie było jednak na planowym dyżurze w urzędzie. Był nieuchwytny. Jak przekazał pracownikom urzędu po wielu próbach kontaktu, był na spotkaniu. Tak – spędził całe popołudnie w jednym z centrów fitness w samym centrum miasta. Zadbał o siebie i swoje dobre samopoczucie. Ot cała prawda o szacunku do drugiego człowieka i sowicie wynagradzanej funkcji przewodniczącego rady miejskiej."
Cały post prezydenta Kiecy opublikowany został na Facebooku:
Ludzie
Prezydent Wodzisławia Śl.
a kim że ty biedaku jesteś żeby nas obchodziły twoje dane osobowe ,królem czy zwykłym trollem?
O jakiej możliwości popełnienia przestępstwa ty piszesz o jakim stygmatyzowaniu, o ofiarach już nie wspomnę. Waszymi donosami od chyba dwóch lat zajmuje się policja , prokuratura i jakie efekty. Niszczycie autorytet człowieka, wycieracie sobie nim gęby w wszystkich mediach narażacie członków rodziny na ostracyzm społeczny i ty masz czelność pisać o Ruskich standardach a co zrobicie jak te wszystkie instytucje do których tak ochoczo donosicie orzekną, że nie ma przestępstwa. Jak zamierzcie zwrócić dobre imię jeżeli z takim zapałem brniecie w kłamstwo i jakie są te wasze standardy.
Są tacy ludzie, którzy wstydu nie mają chyba w lusterko patrzy i widzi sam siebie.
Widać z wypowiedzi Kiecy, że prokurator jest osobą ukierunkowaną skoro wypowiada się w taki sposób w stosunku do Szwagrzaka.
To znaczy, że Kieca jest informowany o przebiegu śledztwa.
Hit sezonu wypowiedz Kiecy cyt ":Uważam, że nie wolno ludziom u władzy nikogo krzywdzić! Że nie wolno dopuszczać się takich zachowań"., a co z Ustawą o Ochronie Danych Osobowych która została naruszona przez administratora danych osobowych w stosunku do mojej osoby.
Nawet do dnia dzisiejszego Kieca nie raczył napisać słowa przepraszam.
Do kogoś poniżej: szokujące jest to że zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nazywa się donosem. A potem ktoś równie mądry stygmatyzuje potencjalne ofiary. Ruskie standardy proszę Państwa...
Kieca w roli prokuratora i sędziego zarazem.
Pan Kieca pisząc o przewodniczącym opisał samego siebie ale przyznanie się do pomocy a może nawet inspirowania byłych pracowników do nagonki na dyrektora jest karalne, tym bardziej, że dyrektor nie jest jego podwładnym.
Panie Mieczysławie co z naszymi 30 milionami ? Planuje Pan jakoś zwrócić pieniądze które utraciliśmy ?
Mietek z Facebooka ustawcie się na walkę , a wygrana na cel charytatywny
No i pozostaje kwestia "ubezwłasnowolnionych", rzekomo, lokatorek tej bursy. Kto sprawował nad nimi pieczę w poprzednim życiu, na Ukrainie? To jest niepojęte. Ta bursa jest tak zorganizowana, że nie da się tam zamknąć we własnym pokoju, albo zamknąć obiektu w porze nocnej, żeby ochronić go przed dostępem osób postronnych. Zapytam mieszkańców domów wielorodzinnych w Wodziu, taż macie, na nocki, stróży pozatrudnianych, przy domofonach, do każdej klatki? Polska jest relatywnie bezpiecznym krajem. Gigantyczna ilość podmiotów i osób prowadzi w Kraju hostele, pensjonaty itp obiekty, niemal samoobsługowe [poza sprzątaniem na zmianę turnusu], a tu trzeba wychowawców zatrudniać, jak w poprawczaku?
Większej szui i hipokryty nie spotkałem w moim długim życiu. Sam opisuje w powyższym artykule jak wynagrodził osoby które zgodziły się na publiczne pomówienia Pana Przewodniczącego Rady Miasta. Zatrudnił jako pracodawca za publiczne pieniądze. Po prostu brak słów że ktoś taki reprezentuje nas mieszkańców miasta.
Granie grupką kobiet z dziećmi to wszystko na co stać prezydenta. Reszta leży i kwiczy .Piniendzy nie ma i nie będzie. Teraz niech jedzie do warszafki do swoich kumpli Borysa i innych.
Panie Kieca czasem warto milczeć,kiedy samemu nie jest się czystym,a pan wie że tak jest,zatrudnianie w placówkach miejskich przez nadania w teczce
Panie prezydencie ja myślałem, że to tylko plotka o zatrudnieniu w urzędzie przez pana osób które razem z panem doniosły do prokuratury na pana przewodniczącego. Szokiem dla mnie jest to, że pan sam to potwierdza. Mam pytanie co dalej z tamtą sprawą co orzekł sąd jakie są decyzje prokuratury
Wystarczy rzucić hasełko "matki z dziećmi" i już się koniu obrok sam w żłoby nasypuje?