Wierzyłam, że 26 stycznia stanie się cud - mówi mama Mikołajka
Tysiące oczu wpatrzone w zielony pasek zbiórki, który z minuty na minutę, z sekundy na sekundę zbliżał się do upragnionego celu. Rodzice Mikołaja Kubali, bliscy, przyjaciele i tysiące osób zaangażowanych w zbiórkę, życzliwych, śledziło finał akcji wymieniając się informacjami, jak niewiele zostało do końca. I niedługo później ciesząc się, że to już - zebrano pieniądze na najdroższy lek świata. Najpiękniejszy prezent na pierwsze urodziny Mikołaja.
"To cudowne, co się wydarzyło"
Zmierzyli się z ogromnym wyzwaniem. Kiedy okazało się, że szansa na życie dla ich syna kosztuje 9 milionów złotych, po pierwszym szoku, postanowili działać. Intensywnie, bo przy SMA nie ma chwili do stracenia. Niespełna rok później - dokładnie w pierwsze urodziny Mikołaja zbiórka w siepomaga.pl osiągnęła 100%.
- My to sobie wymarzyliśmy, to było nasze postanowienie noworoczne i cały czas dążyliśmy do tego, żeby 26 stycznia to się udało. Powtarzaliśmy - to byłby najpiękniejszy prezent, jaki Mikołajek mógłby kiedykolwiek otrzymać. Przez te ostatnie kilka dni miałam pewność, że to się stanie - mówi nam mama chłopca dzień po zebraniu całej kwoty na leczenie genowe.
Jednak nie wszyscy podzielali wiarę w tak szybkie zakończenie zbiórki. W połowie grudnia do zebrania było jeszcze ok. 3,7 mln złotych, 9 stycznia - ponad 2 miliony, 19 stycznia - 1,38 miliona. 25 stycznia pisaliśmy: Mniej niż pół miliona złotych – tyle potrzebuje Mikołaj Kubala z Wodzisławia Śl. na najdroższy lek świata
- Niektórzy mówili - "jak wy to sobie wyobrażacie, kiedy jeszcze tyle pieniędzy do zebrania, a Wy mówicie, że 26 ukończycie?". Odpowiadałam - "zobaczycie, 26 stanie się cud, ten licznik tak się zakręci, że to się na pewno uda", i tak się stało - dodaje wzruszona Małgorzata Kubala.
Finał jak na mistrzostwach świata
O 100% na zbiórce walczyli zarówno rodzice Mikołaja, jak i niezliczona liczba osób - bliskich, przyjaciół, mieszkańców regionu, internautów. Tysiące aukcji, setki wydarzeń, zbiórki publiczne, akcje specjalne, wyzwania, licytacje strażaków, policji. Drobne wpłaty i pokaźne sumy. Aż w końcu licznik kwoty pozostałej do zebrania zaczął spadać w zawrotnym tempie!
Wszyscy zaangażowani z zapartym tchem śledzili postęp zbiórki. W czwartkowy wieczór nikt nie krył łez wzruszenia, kiedy o 22:25 liczby ułożyły się w ten ciąg...
Chwilę później rodzice chłopca rozpoczęli relację live, by podzielić się z "Ekipą Mikołaja" wielką radością. Nie spodziewali się, że tego wieczoru czeka na nich jeszcze jedna niespodzianka. Przed ich domem zebrało się kilkaset osób, by wspólnie cieszyć się w tej niezwykłej chwili.
- To było ogromne zaskoczenie! Nie mieliśmy pojęcia, że ci wszyscy ludzie do nas przyjdą. Radość, łzy, nie mogłam się uspokoić. Tu były setki ludzi - i znajomi i całkiem obce osoby, których wcześniej na oczy nie widziałam, ale wiem, że na pewno gdzieś są i działają. Emocje nie do opisania, brakuje słów, by powiedzieć, to co się działo w czwartek wieczorem - straże, wozy, sygnały, policja, tyle ludzi, flary, te bannery, balony! - dzieli się swoimi wrażeniami Małgorzata Kubala.
Mikołaj obserwował wszystko z okna uśmiechnięty i szczęśliwy jakby wiedział, co się dzieje.
- Tak! On był tak radosny w tym oknie. Widziałam też reakcje ludzi, którzy widzieli, jak on się cieszy, łzy wzruszenia, to było niesamowite - dodaje mama chłopca. Śmieje się, że nawet nie zauważyła, kiedy przystrojono otoczenie.
- Oni przez jakiś czas chodzili u nas po podwórku i wieszali te balony, ja nawet nie zwróciłam uwagi, bo moja siostra już pozasłaniała okna, my też skupieni ciągle na tym liczniku i nawet nie przypuszczaliśmy, że będzie taka niespodzianka.
Kortyzol w dół, endorfiny w górę
O wrażenia pytamy również Marcina, tatę Mikołaja. Podkreśla, że działania jeszcze się nie skończyły, że jeszcze odbędzie się wiele zaplanowanych imprez, trzeba dokończyć zbiórki. - Ciągle na wysokich obrotach, ale już tak niesamowicie szczęśliwi - mówi. - Jedyne co - to spadł poziom kortyzolu, hormonu stresu - śmieje się. Za to endorfiny poszły w górę. - Aż się lepiej oddycha, ogromna ulga - dodaje.
Trud ciężkiej pracy wielu miesięcy przyniósł efekt.
- My właściwie nie mieliśmy życia przez ten czas, zbiórka pochłonęła nas całkowicie, to ogrom pracy przy organizacji wszystkiego. Byliśmy na wszystkich wydarzeniach, ale aby się odbyły musieliśmy przygotować ogromne ilości pozwoleń, dokumentacji - wylicza. - Na chwilę obecną chyba mamy już osiem pełnych skoroszytów, a to jeszcze nie jest wszystko. Organizacja zbiórki publicznej to nie jest taka prosta sprawa, w samym ministerstwie załatwienie wszystkiego zajęło nam tydzień.
Obiecuje sobie i swoim bliskim, że niedługo będzie więcej czasu, by spędzać go razem.
- A później będziemy pomagać przy innych zbiórkach - zapowiada Marcin Kubala. - Zebraliśmy dużo wiedzy, jest mnóstwo osób, które potrzebują pomocy i na pewno będziemy działać.
PIS pokazał PRAWDZIWE oblicze. Teraz przegłosowali ustawę o odprowadzeniu NAWET 20 procent (DWUDZIESTU PROCENT !!!) podatku od tego typu zbiórek. Nie dość że nie pomogą, to jeszcze pazernie zabiorą... Brak słów.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Do telewizji rządowej trafia ponad 2 mld złotych rocznie z budżetu państwa, a na leczenie chorych dzieci potrzebna organizowanie zbiórek. Bez przetargów lub przynajmniej przejrzystego postępowania, kupuje się sprzęt wojskowy za setki miliardów. Dofinansowuje się dziwne fundacje lub topi się kasę w sponsorowanie zespołu F1. Tylko na szarych obywatelach się oszczędza.
Doskonale to ująłeś, popieram
@ TakaPrawda
Jak już to woli wyrzucać na: dotowanie tvpropaganda (prawie 3 MILIARDY), biednego zakonnika z Torunia (tu też szacunkowo ok 4 MILIARDY), gigantyczne odprawy w SSP (gdzie tylko zamieniają się stołkami), komisje i podkomisje (choćby Smoleńska), fabryka maseczek (która nie wyprodukowała ani jednej) Albo też wywalanie kasy w błoto - elektrownia Olsztyn (tylko 2 miliardy), wybory kopertowe (gdzie karty są dalej przechowywane w strzeżonym magazynie). To tylko mały fragment... Ileż dzieci dostało by najdroższy lek za tylko elektrownię Olsztyn??? Ale nie - lepiej pluć jadem na wszystkich w reżimowej tv (na Tuska, na Niemców, na Unię, na rolników, na przedsiębiorców (w 2022 roku zbankrutowało "tylko" 450 tys firm), na opozycję, na Owsiaka, na wojnę) WSZYSCY winni - tylko nie oni. Czemu rządzący mają swój szpital? - nie muszą czekać w kolejkach, specjalistów mają na poczekaniu (a ty czekaj na poradę specjalisty pół roku). Ich dzieci są leczone priorytetowo a inne ciężko chore zostawione na boku - tak, że rodzice często muszą żebrać w publicznych zbiórkach...
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Wspaniała wiadomość. Powodzenia w leczeniu, jesteście Wielcy!