Bez konsensusu w sprawie szkoły w Samborowicach. O tym czy placówka zostanie zlikwidowana zdecydują radni
Na spotkaniu wiejskim zwołanym na 8 lutego w samborowickiej szkole kontynuowano rozmowy w sprawie jej przyszłości. Wójt chce wygasić placówkę (przedszkole ma pozostać), bo jest w niej za mało dzieci. Rodzice i społeczność wiejska sprzeciwiają się tym wizjom. Wiążące decyzje zapadną na sesji rady gminy 9 lutego.
W samborowickiej placówce, której los leży w rękach wójta i radnych, kontynuowano rozmowy, które opisywaliśmy w artykułach: „Rodzice z Samborowic spotkali się z wójtem Wawrzynkiem. Są przeciwni planom likwidacji szkoły podstawowej” i „Wójt nie ma magicznej różdżki, a gmina nie ma pól naftowych. Tak tłumaczy się zamiar likwidacji szkoły w Samborowicach”.
Wójt jedno, mieszkańcy drugie
Przypomnijmy, wójt Andrzej Wawrzynek likwidację placówki tłumaczy niżem demograficznym, z którym boryka się pietrowicka wieś. - Demografia mówi brutalną prawdę. W nowym roku szkolnym naukę rozpocznie tu czworo dzieci, to znikoma liczba - oznajmił.
Społeczność wiejska plan likwidacji uważa za krzywdzący. Mieszkańcy podkreślają, że taki proces zburzy dorobek wielu lat, np. sukcesy krajowe Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej – wychowanków szkoły w Samborowicach. Co więcej, o tych planach mówi się w chwili, kiedy placówka zbliża się do jubileuszu 100-lecia.
Wawrzynek: zrobiliśmy wszystko dla tej szkoły
Zebranie zwołane na 8 lutego nie przyniosło konsensusu, o jakim mógłby marzyć wójt i społeczność wiejska, jednak też nic nie zapowiadało, że taki efekt to spotkanie przyniesie.
Wójt Wawrzynek mówił zgromadzonym w sali samborowickiej podstawówki, że jest strażnikiem budżetu gminy, a on sam nie podejmuje decyzji w sprawie placówki, bo zrobią to radni na sesji. Tłumaczył, że temat likwidacji wziął z niżu demograficznego.
Uważa, że gmina zrobiła maksimum dla szkoły, aby utrzymać ją. Wspomniał m.in. o utworzonym w sołectwie domu dziecka, który gwarantował stałą liczbę wychowanków. Wskutek zmian doszło jednak do przekształcenia placówki w ośrodek wychowawczy, gdzie nie ma już tyle dzieci, które potrzebują edukacji w miejscowej podstawówce. - Dzieci tam przychodzą, ale i odchodzą do rodzin zastępczych. Ta liczba tam jest płynna - podkreślał.
Wyliczał, że koszt utrzymania jednego dziecka w samborowickiej szkole, w związku z małą liczbą uczniów, przekroczył już 30 tys. złotych. Zaś w pietrowickiej placówce koszt wynosi ponad połowę mniej – 14 tys. złotych. Dodał, że do gminnego skarbca wpadło w 2022 roku 7.2 mln subwencji, a samorząd na utrzymanie gminnej oświaty musi dołożyć 5 mln złotych. - Są pewne granice, których nie można przekraczać, dlatego wystąpiłem z wnioskiem o likwidację. Nie dlatego, żeby was skrzywdzić, ale te koszty będą ciągle rosły - rozkładał ręce.
Zapewniał, że jeśli dojdzie do likwidacji, to na pewno pozostanie przedszkole. Podał, że gmina nie zamierza sprzedać obiektu po szkole. Przywołał przykład świetlicy wiejskiej w Lekartowie, gdzie dawniej podjęto decyzję o sprzedaniu połowy i utworzono tam część mieszkalną. Obecnie nazywa to błędem, bo jak podkreśla, generuje to wiele problemów. Nauczony doświadczeniem dzisiaj nie podjąłby takiej decyzji w sprawie innego gminnego budynku. Nie wyjawił jednak, co mogłoby znaleźć się w obiekcie po szkole. Powiedział, że to dyskusja, która może się odbyć w chwili, kiedy decyzję o likwidacji podejmą radni i kolejno zgodzi się na to kuratorium.
Wójt oznajmił też, że w chwili likwidacji placówki wszyscy nauczyciele będą mieli zagwarantowaną pracę. Powiedział, że jest to możliwe, bo część osób z innych szkół przechodzi na emeryturę. Stwierdził, że jeśli teraz tego kroku się nie podejmie, to za rok już wszyscy nauczyciele z Samborowic mogą nie znaleźć zatrudnienia, ponieważ na miejsce odchodzących z innych szkół, będzie musiał zatrudnić kogoś innego.
Uspokajał rodziców, że jeśli dojdzie do likwidacji, to gmina zapewni uczniom transport. A jeśli społeczność wiejska nie zgadza się z podjętym kierunkiem, zawsze może zdecydować się na prowadzenie szkoły społecznej. - Chcecie szkołę społeczną? Macie prawo. Przekaże wam subwencję co do złotówki - zaznaczył.
Podał, że radni określić muszą się do 28 lutego, bo jeśli miałoby dojść do likwidacji placówki, to jest to ostatni moment ze względu na procedury.
Niewiera: likwidacja rodzi smutek
Sołtys Adrian Niewiera powiedział wprost: informacje przedstawione przez wójta przyjmuję z ogromnym smutkiem. Zachęcał mieszkańców, aby przyszli na czwartkową sesję, kiedy radni będą decydować o przyszłości miejscowej placówki (będzie można ją śledzić także TUTAJ). Liczy, że rajcy będą za mieszkańcami Samborowic, bo jak podkreślił, dobro dzieci jest najważniejsze. - Być może trzeba na rzecz szkoły zrezygnować z jakiejś inwestycji w sołectwie. Ja jestem na to gotowy. Jestem też gotowy zwinąć parę chodników i zanieść je do Pietrowic Wielkich - mówił z przejęciem.
Stwierdził też, że decyzją o likwidacji placówki był zaskoczony. Przypomniał, że jeśli radni zdecydują się na takie rozwiązanie, to szkoła przestanie funkcjonować od września, czyli wraz z nowym rokiem szkolnym.
Gawlica: dobro dziecka jest najważniejsze
W podwójnej roli – nauczyciela i radnej wystąpiła na spotkaniu Ilona Gawlica. Przypominała, że jest jedyną radną, która od 20 lat stoi u boku wójta Wawrzynka. Z jednej strony dziękowała włodarzowi za to, co zrobił dla wioski, w której mieszka. - Inwestycje tutaj są na medal - oceniała. Nie może jednak zrozumieć, że nagle została przedstawiona decyzja o zlikwidowaniu szkoły (ze słowem „nagle” nie zgadzał się przewodniczący rady Piotr Bajak, mówiąc, że to ustalenia, które zajęły urzędnikom trzy miesiące. Jednak należy dodać, że pierwszy raz oficjalnie o takim kierunku powiedziano miesiąc temu – 11 stycznia).
Wiceprzewodnicząca pietrowickiej rady rozumie problem demografii. Zachęcała jednak wójta, aby szkoły nie likwidować, a wygaszać ją etapami; ostatecznie poza przedszkolem pozostawić także klasy 1-3. Wyliczała, że da to spore oszczędności w etatach, bo te z 9 zmniejszą się do 3,5. Jest za tym, bo chce, aby najmłodsze dzieci nie musiały podróżować do Pietrowic Wielkich autobusami, a później czekać tam na zajęcia.
Nie może zrozumieć, że radnym przedstawiono tylko jedną wersję uchwały: likwidację placówki, a nie jej wygaszanie, albo pozostawienie bez zmian. Piotr Bajak odparł, że na wspólnej komisji odbyła się dyskusja w tej sprawie, radni (jak zaznaczył przewodniczący poza Piotrem Parysem i Iloną Gawlicą, nieobecny był Martin Malcharczyk) stwierdzili, że placówkę należy zlikwidować. - Argumenty były takie, że w innych sołectwach też szkoły zlikwidowali - relacjonował, później dodał, że był zdziwiony decyzją rajców. - Powinniśmy myśleć o dobru dziecka - odpierała radna z Samborowic.
Przekonywała wójta, że zlikwidować szkołę o wiele łatwiej, niż później ją na nowo uruchamiać. Przewidywała, że z czasem dzieci będzie na pewno więcej, chociażby ze względu na chcących budować się w sołectwie nowych mieszkańców. Wójt odparł, że liczby mówią same za siebie, wyliczając, że pierwsza klasa ma mieć 3 dzieci, 2 klasa – 4, a trzecia – 9. - Nie widzę żadnego ruchu - oznajmił, powtarzając, że niż demograficzny mówi sam za siebie. - Robię to dlatego, żeby koszt społeczny był jak najmniejszy - podkreślił Andrzej Wawrzynek.
Parys: trzeba patrzeć sercem
Radny z Lekartowa powiedział z kolei, że szkoła to instytucja, która nie przynosi dochodów. Uważa, że jeśli chciałoby się tak traktować oświatę, to podobnie należałoby też szpitale, które w dużej mierze tak samo musiałyby skończyć. - Ale nie o to chodzi, chodzi o potrzebę społeczną - stwierdził Piotr Parys. Apelował, że trzeba patrzeć sercem, a nie tym, że gdzieś szkołę zlikwidowano, to tak też należy postąpić z Samborowicami.
Plura: potrzebny kompromis
- To konflikt pomiędzy sercem i rozumem - oceniał Adrian Plura, radny powiatowy z Samborowic. Dziwił się, że na stole nie leżą inne propozycje w sprawie przyszłości szkoły, czyli poza likwidacją, jej wygaszanie, lub pozostawienie bez zmian. Dziwił się, że też radni nie wybrali kompromisu.
Radny, będący w powiecie szefem komisji oświaty, ale i dyrektorem podstawówki w Rudach, zachęcał do stopniowego wygaszania placówki. Sądzi, że jeśli dojdzie do całkowitej likwidacji, to nie tylko stracą Samborowice, ale i cała gmina, bo rodzice będą wysyłać swoje dzieci do Raciborza, więc samorząd pozostanie bez subwencji. Zastanawiał się, czy jeśli radni decyzję w sprawie likwidacji podejmą nagle, bez wygaszania, to zgodzi się na to kuratorium.
Przewodniczący Bajak pytał, czy pozostawienie klas 1-3 w Samborowicach w formie oddziału pietrowickiej szkoły, to dla społeczności wiejskiej kompromis (uważa, że stopniowe wygaszanie nie ma sensu). Dało się usłyszeć, że tak. Później nawet sołtys zarządził robocze głosowanie w tym temacie, co poparli zgromadzeni w sali. Adrian Plura podkreślał z kolei, że to pytanie do rodziców, a nie do osób na zebraniu wiejskim.
Na czym stanęło?
Wójt zapewniał, że jeśli dojdzie do likwidacji szkoły, to uczniowie z Samborowic będą w pietrowickiej podstawówce kształcić się w takiej samej grupie jak dotychczas, więc nie zostaną rozdzieleni (zapytał o to Damian Rajczyk, przewodniczący rady rodziców).
Na pytanie, co w sytuacji, kiedy za likwidacją placówki nie zagłosują radni, albo później zgody nie wyrazi kuratorium, Andrzej Wawrzynek odparł, że wówczas w gminie ponownie będą zastanawiać się nad tym tematem.
Ludzie
Radny Powiatu Raciborskiego.
Były wójt gminy Pietrowice Wielkie.
Radna gminy Pietrowice Wielkie
Były przewodniczący rady gminy Pietrowice Wielkie
Radny gminy Pietrowic Wielkie
Bardzo ważne są tu słowa Pana Parysa znakomitego nauczyciela bardzo dobrego społecznika. On wie jak to jest ze w Lekartowie nie ma szkoły. Tam już nic nie ma to taka smutna ponura dziura która się mija w drodze do Pietrowic. Wójt jest taki jak Platforma wzmacniać duże miasta kosztem małych on wzmacnia Pietrowice kosztem wszystkiego innego wokół. Samborowice jak się sami nie obronicie to nikt za was tego nie zrobi.
Samborowice nie dajcie się wyru...ć. Wójt pilnuje tylko swojego interesu. Nic wam nie proponuje poza likwidacją? To po co bierze wypłatę? On ma dla was pracować a nie wam zabierać. Jak umrze szkoła to umrze wieś.
Czegoś tu nie rozumiem. Ta gmina ma największego podatnika w całym powiecie - firmę Eko Okna. I nie stać ją żeby przez rok przetrzymać niż demograficzny? Wójt mówi że dopłaca 5 milionów do subwencji. Niech spyta swego byłego mieszkańca Darka Polowego ile w Raciborzu dopłacają do subwencji i nikt nie podskakuje. Panie wójcie tam dopłacają prawie 90 milionów! To już więcej niż rząd daje subwencji. Niech pan odpuści łatanie dziur w drogach czy inne bieżące naprawy. Niech pan powie tym ludziom na co zamierza wydać oszczędności na dzieciach. Bo po to jest gmina, po to jest wójt żeby z takich sytuacji wyjść bez strat na dzieciach, a nie umyć ręce jak Piłat.