Neurologia może wrócić do końca roku. Finanse szpitala w Raciborzu są niewiadomą
- Jak trwała pandemia, to otrzymywaliśmy wsparcie z każdej strony. Kiedy minęła - zostaliśmy sami na środku oceanu - ocenia dyrektor R. Rudnik. Przewiduje, że trudno będzie zbilansować budżet szpitala w 2023 roku.
Miniony rok w placówce na Gamowskiej oceniają jako kolejny, nietypowy w szpitalnej działalności. Częściowo lecznica funkcjonowała w warunkach covidowych, a później próbowała wrócić do normalnej działalności. - Ten proces jakoś przeżyliśmy - stwierdził R. Rudnik na lutowym posiedzeniu komisji zdrowia Rady Powiatu Raciborskiego.
Lekki plus w bilansie
Szef szpitala liczył, że NFZ na czas przechodzenia szpitali jednoimiennych do normalności będzie stosował jakieś preferencje, ale nie. - Straciliśmy parę milionów złotych wskutek tzw. niedowykonań - przyznał Rudnik. Wedle wstępnych szacunków to kwota 2,4 mln zł, a do tego 3,1 mln zł stanowią świadczenia ponad limit. NFZ zapłacił 2,3 mln zł z tej sumy. - Mamy 700 tys. zł do rozliczenia. Końcowy wynik za 2022 rok powinien być na lekkim plusie, albo blisko zbilansowania - oznajmił dyrektor.
To, co jeszcze podkreślił, to brak zobowiązań, kredytów, czy należności przeterminowanych albo wymagalnych. Dlatego Rudnik uważa, że ten rok był w sumie udany i teraz koncentruje się na wychodzeniu z sytuacji, gdzie oddziały szpitalne w ogóle nie funkcjonowały.
Jedni są, drudzy wrócą
Na pandemii, a zwłaszcza zmianach kadrowych na Gamowskiej najbardziej ucierpiała neurologia. Oddziału aktualnie nie ma w szpitalu, ale zdaniem R. Rudnika, jest on do reaktywacji. Jest po rozmowach na ten temat z NFZ. Powrót oddziału to dłuższy proces, ale fundusz nie będzie robił problemów i uruchomi postępowanie celowane dla Raciborza. Na początek trzeba zebrać zespół lekarski i musi się odbyć przetarg na te świadczenia.
Neurolodzy muszą być dostępni na całodobowe dyżury, a oddział musi działać z odcinkiem udarowym. Wymagane jest tam 5-7 etatów. - Mamy jeszcze część tego zespołu, który był na dawnym oddziale, a pozostali są zdecydowani wrócić. Dlatego mam nadzieję, by przed końcem roku reaktywować neurologię - prognozował dyrektor.
Nie ma już problemu z brakiem personelu pielęgniarskiego. Aktualnie stan kadry jest wystarczający, a nowe podania napływają, bo pielęgniarki z okolicznych szpitali chcą przenieść się do Raciborza. - Pod tym względem dużo się zmieniło w ciągu roku - zauważył Rudnik.
Kontraktowi zażądają więcej
Dyrektorowi trudno powiedzieć, jaki będzie finansowo obecny rok. Propozycja kontraktu przedstawiono przez NFZ jest jego zdaniem na przyzwoitym poziomie - o 7 mln zł więcej niż przed pandemią. Przyznał jednak radnym, że trudno mówić o zbilansowaniu budżetu szpitala przy obecnych kosztach, bo każde postępowanie przetargowe czy zakupowe przynosi pokaźny wzrost kosztów. - Musimy wiedzieć o zaplanowanej lipcowej, ustawowej podwyżce wynagrodzeń. Nie pokryjemy wszystkich kosztów, bo wpływy z NFZ nie uwzględniają kontraktowych specjalistów, a u nas to większość lekarzy. Tych na etatach mamy 30%, reszta kontraktowi. Oni też przyjdą po podwyżki - przewidywał szef szpitala.
W związku z poważnym wzrostem kosztów utrzymania raciborski szpital czeka na konkretne wyceny zaproponowane przez NFZ. Nie tylko w Raciborzu sytuacja finansowa budzi napięcie. W skali kraju ponad 200 szpitali toczy postępowanie układowe z ZUS, gdzie placówki mają ponad miliard złotych zaległości. To połowa ze szpitali w Polsce, co oznacza, że za małe środki płyną do lecznic z centrali.
Tymczasem w NFZ obniżono budżet o 13 mld zł i chyba nie należy się spodziewać dodatkowych środków dla szpitali, przynajmniej nie na Śląsku, w czym orientował się Rudnik.