Leśnicy chcą lasów w obecnej formie. Bronią ich z politykami prawicy
Jacek Miketa działacz Solidarnej Polski z okręgu rybnickiego uważa, że na Unię Europejską trzeba naciskać w sprawie lasów tak jak w sprawie ukraińskiego zboża, bo tu Bruksela się ugięła. Poseł Michał Woś mówił w Raciborzu o licznych fejkach na temat lasów i rozpowszechniał informacje o zebraniu pół miliona podpisów sprzeciwu w akcji Bronimy Polskich Lasów.
Woś zaprosił w poniedziałek 17 kwietnia lokalne media do parku Roth w Raciborzu, żeby opowiedzieć im o pracach nad ustawą o ochronie polskich lasów. Jej projekt złożono w polskim parlamencie.
Specjalnie utworzony komitet zbierał podpisy poparcia dla złożenia takiego projektu. Zbiórka odbyła się w Wielkim Tygodniu.
- Pół miliona obywateli wyraziło swoje zdanie w tej inicjatywie leśników, polityków i środowiska naukowego - podkreślił raciborzanin.
Dodał, że to ustawa blokująca możliwość oddania polskiej własności Lasów Państwowych - leśnictwa, z kompetencji polskich do unijnych.
Woś nadmienił, że takie próby, aby zabrać zarząd nad polskimi lasami z rąk polskich do Brukseli, czyniono już przed laty, za rządów Platformy Obywatelskiej.
- Jeszcze nie było takiej zbiórki, takiego projektu obywatelskiego, żeby w 7 dni zebrano aż pół miliona podpisów. My nie pozwolimy zabrać Unii naszych kompetencji - podkreślił wiceminister.
Woś odniósł się do zarzutów o wycinkach leśnych, krążących w przestrzeni medialnej. Wyjaśnił, że każda wycinka odbywa się na podstawie Planu Urządzenia Lasu.
Mówił, że z każdego hektara lasu przyrasta go ponad 9 ha i 3,5 ha jest zawsze zostawiane.
- Każde pozyskane tak drewno trafia wyłącznie na polski rynek. Lasy Państwowe nie sprzedają ani jednej belki drewna za granicę. To robią prywatni przedsiębiorcy - kontynuował.
Jacek Miketa wiceprezes okręgu rybnickiego Solidarnej Polski zaznaczył, że zbiórka podpisów pod projektem ustawy była inicjatywą obywatelską. - Nie tylko nasi sympatycy włączyli się do tej akcji, ale wszyscy ci, którym na sercu leży dobro polskich lasów - przekonywał polityk.
Zwrócił uwagę, że formułowanie stanowiska wobec zamiarów Unii Europejskiej jest ważne, a widać to po tym jak Komisja Europejska wyraziła swój sprzeciw w sprawie problemów polskich rolników ze zbożem z Ukrainy. - Dopiero jak problem nagłośniono, to weszło rozporządzenie korzystne dla polskiego rolnika - zauważył Miketa.
- Teraz trzeba powiedzieć stop, żeby sprawy nie zaszły za daleko - oznajmił.
Wiceprezes rybnickiej SP dodał, że w mediach pojawia się dużo fejk newsów na temat sytuacji z Lasami Państwowymi. Jego zdaniem trzeba mówić o lasach narodowych, które stanowią dobro całego narodu i muszą zostać w gestii obywateli.
- Polska jest takim zielonym płucem UE jeśli chodzi o lasy - zaznaczył.
Wypowiedzieli się jeszcze Tomasz Olszewski nadleśniczy z Rybnika i Marcin Fischer nadleśniczy z Rud Raciborskich. - Leśnicy nie są pilarzami, co biegają po lasach, żeby wycinać drzewa. Oni kochają las, dbają, aby lasy przyrastały - tłumaczył obecność leśników M. Woś.
Każdy, kto był na zachodzie, wie, jak wyglądają tam lasy, co się wiąże z przejściem lasu w ręce prywatne. W naszych lasach każdy ma praktycznie nieograniczony dostęp do dóbr, które w lasach są, do infrastruktury turystycznej - podkreślił Fischer.
Po II Wojnie Światowej drewna na pniu było 1 mld m sześc., a teraz jest go ponad 2 mld m sześc. Przybywa nam tego dobra i chcemy lasu w takiej formie, jaka jest - podał Olszewski.
Dyrektor Biura Poselskiego Michała Wosia - Szymon Szrot koordynował w jego okręgu wyborczym zbiórkę podpisów. - Podpisał się każdy, kto rozumiał i widział to zagrożenie. Leśnicy angażują się, bo współtworzą społeczność lokalną, współpracują z sołectwami, czy z OSP. Lasy Państwowe obchodzą w tym roku swoje 100-lecie i budzą dobre skojarzenia. Jak prowadziliśmy zbiórkę? Przede wszystkim korzystaliśmy ze struktur Solidarnej Polski, docieraliśmy do ludzi poprzez naszych działaczy, ich rodziny. Było też dużo zgłoszeń indywidualnych, telefony z całej Polski. Wciąż działa tematyczna strona internetowa. Ponadto każdemu leśnikowi leżało na sercu zebranie tych podpisów - podsumował Szrot.
Ludzie
Poseł na Sejm RP
~leśni (46.204. * .41) na innych rzeczach się nie znam ale o tej lesistości piszesz kompletne bzdury. Hiszpania jest przed nami jeśli chodzi o tereny uznane za leśne ale to w cale nie znaczy, że rośnie tam las w naszym rozumieniu. Nawet nie trzeba znać się na geografii czy biologii - wystarczy pojechać do Hiszpanii i zobaczyć co tam rośnie. To samo tyczy się Chorwacji - tam rośnie śródziemnomorska makia a nie lasy i bory w rozumieniu środkowoeuropejskim... to jest zupełnie inna wartość biologiczna. Jeśli tak samo przekręcasz fakty w pozostałych kwestiach to nie warto z Tobą dyskutować.
Wosia chyba jakiś leśny pegaz poniósł...
I kolejna ściema - wielki sukces, że zebrano pól miliona w 7 dni. Pracowników nadleśnictw jest w Polsce ok. 25 000. Jeśli każdy z nich zebrałby po 20 podpisów (rodzina, znajomi, sąsiedzi) - to mamy 0,5 miliona podpisów. Docenić wysiłek trzeba, ale robienie z tego zrywu narodowego jest grubą przesadą. Poza tym gdybym nie miał wiedzy, którą mam, sam podpisałbym się pod obroną polskich lasów przed prywatyzacją, unią czy czym tam jeszcze.
Ogólnie jeśli chodzi o lesistość Polska jest 16 krajem Unii Europejskiej a pod względem powierzchni obszarów leśnych (bez brania pod uwagę powierzchni kraju) jesteśmy 7 krajem w UE. Kocham lasy, ale nienawidzę kłamstwa i ściemniania.
"Polska jest takim zielonym płucem UE jeśli chodzi o lasy" kolejna nieścisłość - Polska jest 7 krajem Europy pod względem ilości lasów- przed nami są Niemcy, Francja, Włochy, Finlandia, Szwecja i Hiszpania. Jeśli chodzi o lesistość (lasy jako % powierzchni kraju) wszyscy nasi sąsiedzi z UE mają większą lesistość czyli Niemcy, Czechy, Słowacja Litwa a poza tym również Austria, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Chorwacja, Hiszpania i inne. Tak wygląda prawda o tym, że Unia nam chce zabrać "zielona płuca" Europy.
Niestety w komentarzach są linki blokowane. Jest artykuł na stronie dojczland.info ("Las w Niemczech - jak rozpoznać, czy las jest prywatny i czy mimo wszystko mogę do niego wejść?")
Tam jest link i takie zdanie:
Paragraf 14 federalnej ustawy o lasach (BundesWaldGesetz) daje bardzo jasną odpowiedź na pytanie, czy można wejść do lasu. Nie ma tutaj znaczenia, do kogo należy las, jeśli wchodzimy do niego w celach rekreacyjnych:
(§ 14, ust. 1, BWaldG )
leśni (46.204. * .41) link nie działa, wklej poprawny link. Ale poproszę o więcej informacji i jakieś źródła bo z tego co wiem, to 50% lasów w Niemczech jest prywatny i dostęp do nich nie jest zupełnie wolny.
Dla niedowiarków źródło: gesetze-im-internet.de
Paragraf 14 - Niemiecka Federalna ustawa o ochronie lasów i promowaniu leśnictwa: "Wejście do lasu w celach rekreacyjnych jest dozwolone. Jazda na rowerze, jazda na wózkach inwalidzkich i jazda konna w lesie dozwolona jest tylko po drogach i ścieżkach. Korzystanie z nich odbywa się na własne ryzyko." Czym to się różni od polskich lasów?
Niech się przejadą do Czyżowic - las wygląda jak po przejściu huraganu,....
a nie nie, to tylko leśnicy ścinają wszystko jak popadnie
Proszę nie ściemniać. Na przykład: Niemcy mają więcej lasów od Polski, zarówno procentowo powierzchni kraju (Polska 30,8%, Niemcy 32,8%) jak i ogólnie (Polska 9,4 a Niemcy 11,4 mln hektarów). W Polsce lasy prywatne to ok. 20% wszystkich lasów a w Niemczech ok. 50%. Zarówno w Polsce jak i w Niemczech dostęp do lasów jest gwarantowany ustawą bez względu czy są prywatne czy państwowe.