Wiosenna edycja Krzanowickiego Jarmarku Staroci zgromadziła kilkunastu wystawców z powiatów: raciborskiego, wodzisławskiego i rybnickiego. W rozmowie z Nowinami chwalili miejsce i zainteresowanie ze strony kupujących. Niektórzy narzekali jednak na brak punktu z małą gastronomią, który towarzyszył wcześniejszym edycjom. - Ale mamy okres komunijny, pewnie dlatego nie ma pań z ciastem - szukali tłumaczenia. Na miejscowym rynku handlarzy można spotkać do 14.
Po raz pierwszy na krzanowickim jarmarku wystawiła się Róża Szczepka z Syryni, choć wcześniej gościła tutaj jako kupująca. Na swoim stanowisku wystawiła misie, mówiąc o nich, że to jej sfora zwierząt, które zaczęła szyć, kiedy przeszła na emeryturę. - To dla mnie odskocznia, lubię to robić - mówi Nowinom. Co ciekawe misie tworzone są w głównej mierze z materiałów, które były do wyrzucenia, m.in. ze sweterków koleżanek pani Róży. - Daję tym materiałom drugie życie - podkreśla. Handlarka powiedziała nam, że jest zadowolona z zainteresowania jej twórczością, a oprócz Krzanowic można ją także spotkać w Wodzisławiu Śląskim. - Szczególnie misie cieszą się powodzeniem przed świętami, bo to dobra rzecz na prezent. Na Wielkanoc szyję zajączki i baranki, a na zimę m.in. renifery - tłumaczy. Koszt? 60 złotych
Często jarmarki staroci przyciągają zarówno kolekcjonerów, którzy szukają rzadkich i unikatowych przedmiotów, jak i osoby zainteresowane ciekawymi znaleziskami. Jest to również okazja do poznania historii i kultury poprzez starocie, które odzwierciedla dawne czasy i styl życia. Kolejna okazja do podróży w czasie jest właśnie w Krzanowicach, gdzie na niedzielę 21 maja zaplanowano wiosenną edycję takiego wydarzenia.
Co można tam kupić? Za pośrednictwem relacji „na żywo” na Facebooku pokazaliśmy, co tym razem wystawili wystawcy:
- Ciekawość - odpowiada pan Henryk z Rybnika, kiedy pytamy, co zachęciło go do tego, aby odwiedzić Krzanowice, wszak ze swoim straganem pojawił się tutaj po raz pierwszy. - Krzanowice to dla mnie taki koniec świata, ale jest super. Piękny rynek, organizatorzy zadbali o wystawców, udostępniając toalety, czego chcieć więcej - mówił nam. Na swoim stanowisku sprzedawał numizmaty, które gromadzi od 50 lat. Sprzedaje te, których ma więcej lub tych, których już nie chce. Przy takiej okazji chętnie też skupuje takie, których nie ma swojej kolekcji, bądź wymienia się z innym kolekcjonerem. - To przede wszystkim pasja, to nie interes. Na numizmatyce się traci, bo ciągle trzeba kupować - tłumaczy. Na zdjęciu moneta z generałem Romualdem Trauguttem. Koszt 750 złotych, ale chwilę później znalazła już nowego właściciela
Sztuka witrażu wraca do łask, o czym usłyszeliśmy również od handlarki z Raciborza. Na swoim stanowisku wystawiła dwie propozycje, sztuka za 40 złotych
Pan Adam z Raciborza sprzedawał m.in. niemieckie kufle w cenie od 20 do 40 złotych. - Są tłoczone, to czysta cyna - reklamował sprzedawca. Mówił nam, że przedmiot cieszy się sporym zainteresowaniem kupujących. Raciborzanin oprócz Krzanowic i miasta, w którym mieszka handle także w: Wodzisławiu Śląskim, Koźlu i Kędzierzynie. A jak wypada ten krzanowicki na tle innych? - Podoba mi się tutaj, jest przyjemnie i spokojnie. I co ważne są tutaj ludzie zainteresowani starociami - odpowiadał
Największe stoisko na krzanowickim jarmarku zaprezentował pan Darek z Radlina, wystawiając porcelanę. - Zajmuje się tym już prawie 8 lat - tłumaczy. Do Krzanowic powrócił już po raz czwarty ze swoimi dobrami, bo dopisują kupujący. Do zdjęcia prezentuje porcelanę wiedeńską, cena za dzbanek? 100 złotych
My nie mamy myślących ludzi w gminie. Zablokowany parking na rynku kiedy mamy uroczystości pierwszej komunii.