Marek Mansz: chcemy festiwalu średniowiecznego w Oborze, Zamku i starówce. To ma być największa taka impreza w Europie
800 odtwórców przyjedzie do Raciborza by od 16 do 18 czerwca brać udział w 13. edycji Raciborskiego Festiwalu Średniowiecznego. To najwięcej jak dotąd. Będzie trzeba zająć część basenu w Oborze, żeby ich wszystkich pomieścić. Na tym jednak ambicje Drengów znad Górnej Odry się nie kończą.
O zbliżającym się wydarzeniu, które zyskało w tym roku najwyższy jak dotąd budżet rozmawiamy z Markiem Manszem - jednym z organizatorów.
- Już po formacie plakacie 13. edycji widać, że atrakcji Drengowie szykują więcej niż wcześniej.
- To prawda. Mamy już dopięty na ostatni guzik ten program, wypuściliśmy plakaty, ulotki, jesteśmy obecni z reklamą w mediach. Będziemy gościli aż 800. odtwórców średniowiecznych na naszym grodzie, ale i na basenie. Musimy ich częściowo tam rozlokować, bo zjedzie się ich tak wielu. Ustaliliśmy z OSiR-em dokąd zajmujemy przestrzeń basenu, tam za przepompownią. Powstanie tam obozowisko średniowieczne. To będzie wielu rzemieślników, wojów, odtwórców wczesnego średniowiecza. Tej rzeszy ludzi nie sposób było pomieścić na grodzie i przed nim. Zamierzamy urządzić naprawdę wielką bitwę, dlatego potrzebujemy przestrzeni przygotowanej pod inscenizację ataku Morawian. Stąd teren basenu będzie również obozowiskiem.
- To będzie największy festiwal z tych, które zorganizowaliście.
Nie tylko dla nas samych to przedsięwzięcie będzie wyjątkowo duże. Zdecydowaliśmy się na bardzo szeroką reklamę poza nasze miasto i powiat. Pozwoliło nam
- 800. gości imponuje, już jak zawieraliście umowę z Lasami to było ich 600, a przed rokiem pojawiło się prawie 700. odtwórców. Chcą przyjeżdżać do Raciborza, muszą cenić festiwal.
Z roku na rok ich przybywa, a my chcemy się rozwijać nadal i myślimy nad zajęciem większego terenu przy grodzie. Ponieważ wraz z odtwórcami rośnie jarmark rzemiosła współczesnego, który towarzyszy festiwalowi. A my chcemy promować rękodzielników, którzy własnymi rękami coś wytwarzają. Może niekoniecznie średniowiecznego, ale jednak własnego. Rękodzieło jest przecież związane ze średniowieczem, nie było wtedy masowej produkcji.
WIDEO: MAREK MANSZ OPOWIADA O ATRAKCJACH FESTIWALU ŚREDNIOWIECZNEGO
- Z festiwalem każdemu kojarzy się bitwa, ale program zawsze zawiera więcej ciekawych wydarzeń. Przed rokiem zachwycały np. czary wiedźmy.
- No to w tym roku zapraszam do czegoś na kształt świątyni, gdzie będą obrzędy z czasów Słowian i Wikingów. To, co szczególnie chcę polecić to nasze warsztaty. Będzie ich dużo z różnych rzemiosł. Zapisy są internetowe, warto wyszukać nas na Facebooku i zgłosić się, bo tworzymy grupy. Wprowadziliśmy to w zeszłym roku i to się okazał strzał w dziesiątkę. Czy to ktoś zrobi garnek z gliny, czy grot metalowy, albo kosz z wikliny, albo łyżkę z drewna i to coś zostaje wytworzonego własnoręcznie. Owszem, walki mają największą widownię, ale ludzie lubią te warsztaty.
- Trzymacie się terenu Arboretum? Nie macie ochoty pójść w miasto?
- W tym roku to wciąż tylko Arboretum, ale są ambitne plany, żeby Festiwal wyszedł w inne rejony Raciborza. Celem takim dalekosiężnym jest, żeby to była największa w Europie impreza średniowieczna. Wtedy opanowalibyśmy nie tylko Arboretum, ale i Zamek, bulwary oraz oczywiście starówkę.
Nopaczpan! A jeden wiking z Bienkowic robi na bazie dotowanego dorobku Drengów całkiem prywatny biznes ze średniowiecznymi koloniami za ponad 2 tys. od łebka. Ten to ma łeb!