W Sądzie Rejonowym w Rybniku trwa proces byłego posła PiS Grzegorza J. i trzech innych oskarżonych
Sześć zarzutów ciąży na Grzegorzu J., którego proces toczy się w rybnickim Sądzie Rejonowym od końca kwietnia. W sprawie oskarżone są łącznie cztery osoby. Obrona powołała kolejnych świadków.
Zarzuty m.in. za protekcję
Prokurator oskarżył w sprawie cztery osoby. Jedną z nich jest były poseł Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz J., który został zatrzymany na początku 2022 roku przez funkcjonariuszy CBA. Postępowanie prowadzone przez wydział ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej w Lublinie dotyczyło lat 2016-2018, kiedy GJ pełnił funkcję publiczną - posła na Sejm RP. Grzegorz J. usłyszał zarzuty dotyczące przyjmowania korzyści majątkowych i powoływania się na wpływy w zamian za rekomendowanie ustalonych osób na stanowiska kierownicze w spółkach z udziałem Skarbu Państwa.
Wobec podejrzanego zastosowano 3-miesięczny areszt, który zamieniono - po wpłaceniu pół miliona złotych poręczenia majątkowego - na dozór policji i zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu. Proces przed Sądem Rejonowym w Rybniku ruszył po nieco ponad roku. W akcie oskarżenia figurują cztery nazwiska - poza Grzegorzem J. obciążonym sześcioma zarzutami, również trzech przedsiębiorców - Karola S., Michała G., i Jarosława J., którzy z kolei mieli wręczać łapówki byłemu posłowi za doprowadzenie do podpisania umów z ich firmami.
"Nie przyznaję się do winy"
Zarówno Grzegorz J., jak i pozostali oskarżeni nie przyznają się do zarzucanych im czynów. Były poseł złożył wyjaśnienia, w których odniósł się do poszczególnych wątków. Tłumaczył, że nie było żadnych łapówek za rekomendowanie określonych kandydatów. Miało to dotyczyć obsadzania stanowisk kierowniczych w spółce, której udziały posiadał Skarb Państwa. Jak twierdzi oskarżony, trzy razy pożyczył innym osobom pieniądze, a one mu je zwróciły. W jednym przypadku osoba miała zakupić cegiełkę na budowę pomnika dla pary prezydenckiej, która zginęła w Smoleńsku.
"Byłem podsłuchiwany pegasusem"
Grzegorz J. w czasie pierwszej rozprawy oznajmił, iż był podsłuchiwany pegasusem, obserwowany przez osoby, które podjeżdżały w pobliże jego posesji, ta zaś miała być z powietrza śledzona przez drony. Stwierdził, iż mimo takiego zaangażowania służb i środków, nie został zatrzymany na gorącym uczynku, gdyż do żadnych przestępczych czynów nie dochodziło.
- Samoczynnie włączały mi się telefony, wybierały się dziwne numery. Wtedy nie zwracałem na to uwagi, ale dzisiaj wiem, że było to wykonywane za pomocą tego systemu. Nad moją posesją latały także drony - tłumaczył J. [cyt. za Dziennik Zachodni]
Świadkowie zeznają przed sądem
Przesłuchiwanie świadków potrwa dłużej niż początkowo zakładano - miało się zakończyć jeszcze w lipcu. Jednak nie wszyscy zjawili się w terminie, poza tym obrona zawnioskowała o powołanie trzech kolejnych świadków.
Zeznania żadnego z nich nie obciążają oskarżonych. Co prawda jeden z nich przyznał się podczas przesłuchania w CBA, jednak na sali sądowej odwołał swoje słowa tłumacząc się, że na to co wówczas mówił wpływ miał duży stres, a nawet naciski ze strony funkcjonariuszy.
Świadkowie, którzy w swoich zeznaniach odnosili się do zatrudniania na stanowiskach kierowniczych osób rekomendowanych przez Grzegorza J., twierdzą iż faktycznie takie rekomendacje się pojawiały, jednak "nie były one wiążące", a były poseł nie jest jedyną osobą (ani jedynym posłem), która polecała kandydatów do pracy.
Ostateczne decyzje i tak miały zapadać dopiero po posiedzeniach rad nadzorczych zatrudniających spółek. Kandydaci mieli z kolei prezentować odpowiednie doświadczenie i kompetencje do pełnienia wskazanych funkcji.
- Jeśli procedura została przeprowadzona, znaczy, że spełniali określone wymagania
- stwierdził jeden ze świadków.
W sprawie zeznawał również były funkcjonariusz wysokiego szczebla służby więziennej, który odpowiadał za okręg. Odnosił się przede wszystkim do remontów prowadzonych w zakładach karnych. Stwierdził, iż ze strony jednego z ministrów pojawiały się sugestie, by prace prowadziły przedsiębiorstwa przywięzienne, by można do nich zatrudniać więźniów.
Część świadków przed przesłuchaniem w sądzie wnosi o wyłączenie jawności dla mediów, co w kilku przypadkach zostało zastosowane.
Przypomnijmy, iż Grzegorz J. obecnie zasiada na stanowisku Dyrektora ds. Obsługi Technicznej Powierzchni JSW Szkolenie i Górnictwo.
nie wierzę w winę pana Grzegorza J - ciekawi tylko komu tak podpadł swoją uczciwością ?