Starosta rybnicki Damian Mrowiec o wyborach, samorządzie i Śląsku Nie ciągnie mnie na warszawskie salony
Starosta rybnicki Damian Mrowiec wygrał wybory sześć razy z rzędu i na poważnie myśli o kolejnej kadencji. Ma spore szanse. Podczas wieloletnich rządów wejrzał w dusze swoich wyborców i wie, czego pragną Ślązacy.
- Mówi pan, że samorządowiec ma większą sprawczość od szeregowego posła. Mimo to nie brak dziś samorządowców, którzy gotowi są z tej sprawczości zrezygnować. Wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski chce kandydować do Senatu, prezydentowi Wodzisławia Śląskiego Mieczysławowi Kiecy marzą się ławy poselskie. Pan się im dziwi? Bo pan na taki krok się nie zdecyduje.
- Niektórym kolegom odradzałbym start w wyborach parlamentarnych, ale to jest ich sprawa, ich wybór. Jest taki fajny wiersz Stanisława Barańczaka pt. "Kwestia rytmu". Bohaterowi cały czas wydaje się, że jest niezależny od szerokiej grupy, ale na końcu stwierdza, że i tak jest z nimi. Przechodząc z samorządu do innej sfery publicznej, mógłbym zniwewczyć cały swój dorobek jedną kadencją w Sejmie. Nie w tym jest rzecz, żeby ludzi nabierać, obiecywać, że idzie się, aby załatwiać sprawy regionu. To są chwytliwe hasła, ale możemy podać wiele przykładów na to, że potem nic z tego nie wychodzi. Bo może się przecież zdarzyć tak, że ja zostaję posłem, ale moja partia nie wygrywa i jestem w opozycji. Co mam wtedy powiedzieć mieszkańcom?
- Czy pana zdaniem samorządowiec to jest dobry materiał na polityka krajowego?
- To zależy od wielu czynników. Tego nie da się rozstrzygnąć tak zasadniczo. Mamy przykłady wielu samorządowców, którzy weszli do polityki i znakomicie się tam odnaleźli. Są też tacy, którzy w tej polityce zniknęli, mimo że jako burmistrz czy prezydent się sprawdzali.
- Prezydent Piotr Kuczera na razie nie artykułuje ambicji parlamentarnych. Czy pana zdaniem nadałby się na posła?
- W naukach społecznych mówi się, że dobrze radzą sobie ci, którzy są zorientowani na cel. Myślę, że pan prezydent jest zorientowany na cel i jest nim dobro miasta. Jakby to nie zabrzmiało banalnie, to dla mieszkańca najważniejsze jest to, że ktoś myśli o Rybniku jako o swoim mieście, a nie o tym, że to jest trampolina do tego, żeby dostać się do parlamentu. Dlatego uważam, że miejsce Piotra Kuczery jest w Rybniku. On czuje miasto i jego mieszkańców.
- W ostatnich latach "jedynkami" na listach czy to PiS-u, czy PO/KO, byli ludzie z Rybnika. W pana odczuciu Bolesław Piecha czy Marek Krząkała bardziej pomagają czy przeszkadzają samorządowi?
- Bogu dzięki nie muszę korzystać z ich łaskawości czy przychylności. Czasem się widzimy, ale niczego nie załatwiamy. Ja nie traktuję posłów jako "załatwiaczy". Oni mają swoją rolę, ja mam swoją rolę. Myślałem tak również wtedy, gdy rządziła opcja polityczna bliższa moim zapatrywaniom. Nie szukałem wpływu, bo uważałem, że skoro jest samorząd, który dobrze działa, to nie powinno się mu przeszkadzać. Nadal tak uważam, choć teraz bardziej podzielono samorządy na "nasze" i "te drugie". Wracając do osób z pytania - niech oni po prostu robią swoje.
Ja nie mam takich oczekiwań, że dzwonię do jednego czy drugiego posła z konkretną rzeczą i on coś tam próbuje w tej sprawie zrobić.
Oczywiście, może mi ułatwić spotkanie z jakimś ministrem czy wiceministrem bardzo zajętym, ale to tyle. Posłowie mają swoje życie i swoje zadania. Niech tylko pamiętają, że my jesteśmy i niech pamiętają, skąd są.
- Powiat Raciborski czy Powiat Wodzisławski mierzą się z taką sytuację: NFZ nie płaci za nadwykonania w szpitalu, subwencja oświatowa nie wystarcza na pokrycie kosztów funkcjonowania licznych szkół średnich, a wściekli klienci wydziału komunikacji dzwonią i narzekają na kolejki. Taki starosta raciborski czy wodzisławski mógłby sobie pomyśleć: jakbym był starostą rybnickim to bym żył bez stresu - szpital jest wojewódzki, szkół średnich w zasadzie nie mamy, a wydział komunikacji jest w urzędzie miasta.
- Mógłby tak sobie pomyśleć. Tylko ja sięgnę do historii. Był taki moment, w którym, kolokwialnie mówiąc, dzielono szpitalami. Trzeba było zadeklarować, czy chce się mieć szpital, czy nie. Co na to ówcześni starostowie raciborski i wodzisławski? "Jak najbardziej!", "szpital powiatowy to renoma, prestiż" i tak dalej. Ja wyszedłem z innego założenia. Zostałem poproszony z ówczesnym prezydentem Rybnika panem Makoszem do wojewody i padło pytanie, czy jesteśmy gotowi przejąć szpital w Rybniku. On był wtedy jeszcze w budowie. Ja powiedziałem panu prezydentowi, że nie, bo powiat jest zbyt słabą jednostką, żeby uczestniczyć w utrzymaniu takiego obiektu. Poza tym uważam, że Państwo, na którego utrzymanie obywatel nie skąpi grosza, powinno mieć jakieś zadania oprócz obronności. Tym bardziej że na samorządy scedowano oświatę, geodezję, bezpieczeństwo, pomoc społeczną. Pan prezydent Rybnika podzielił wówczas moje zdanie i myślę, że Rybnik nie wyszedł na tym najgorzej. Zżymanie się dzisiaj, że "my mamy szpital", że "brakuje pieniędzy"... No przepraszam bardzo, to wtedy była osobista deklaracja każdego starosty, czy chce mieć taki szpital, czy nie. Rozumiem, że od tego czasu w Raciborzu czy Wodzisławiu było już pięciu, czy sześciu starostów. W tym miejscu wracamy do ciągłości, o której już mówiłem.
Gdy jest pewna stabilność, to wiemy, czego chcemy, a gdy po wyborach jednych czy drugich to się zmienia, ciągłości zaczyna brakować.
Co do oświaty, to my również do niej dokładamy. Dochodzi do paradoksu, w którym rząd w warstwie ideologicznej chce kontrolować wychowanie przyszłych pokoleń, jednocześnie nie daje na to wystarczających środków. Brakuje w tym konsekwencji. Niezależnie od tego uważam, że młodzi ludzie nie powinni być wtłaczani w określony sposób myślenia, bo dzisiaj świat jest inny.
- Przy okazji kolejnych wyborów pojawiają się głosy typu "po co te powiaty?", "to dublowanie stanowisk", "zlikwidować i rozłożyć te zadania na gminy".
- Uważam, że powiaty są potrzebne, ale powinny być większe i mocniejsze. W ten sposób miałyby większy potencjał finansowy i organizacyjny.
- Większe terytorialnie, czy większe liczbą zadań?
- Terytorialnie. Zadań bym nie dokładał, bo nie chciałbym żyć w państwie, w którym mamy rząd, ale całą resztą spraw zajmuje się samorząd. Powiaty mogłyby być większe, ale niestety zdecydowała polityka. Tam, gdzie jakiś poseł był mocniejszy, czy bardziej wpływowy, tam można było uczynić miasto powiatem grodzkim itd. Jednak generalnie uważam, że reforma administracyjna się sprawdziła, a powiaty są potrzebne. W czasach, w których przyszło mi żyć, ale które są już minione, w politologii funkcjonowały pojęcia bazy i nadbudowy. One wywodzą się z języka marksistowskiego, ale oddają to, z czym mamy do czynienia w przypadku dualizmu gmina - powiat. Gmina stanowi bazę - odbywa się w niej wszystko to, czego obywatel potrzebuje do swojego codziennego funkcjonowania. Woda, drogi lokalne, przedszkola itd.
- Co zostaje dla powiatu?
- Powiat to jest taka nadbudowa. Gminy może być nie stać na kulturę wysoką, na projekty związane z integracją poprzez rozwój turystyki, komunikację społeczną trzeciego sektora. W gminach też to jest robione, ale powiaty mogą to zrobić na poziomie organizacyjnym zdecydowanie lepszym. Takim zagadnieniem jest również opieka społeczna. Nie wyobrażam sobie, żeby małym gminom, które mają dość swoich zadań, dokładać jeszcze domy pomocy albo szkoły średnie. W tym sensie uważam, że podział jest dobry. Przy czym samorządy powinny zostać wzmocnione finansowo i organizacyjnie. Jeśli rząd dokłada samorządom zadań, to powinien dać na to środki. Przecież nikt nie wysyła dziecka do sklepu z listą zakupów, ale bez pieniędzy. To prosty przykład, ale niestety tak to wygląda dziś.
Ludzie
Polityk Prawa i Sprawiedliwości, były europoseł i senator, aktualnie poseł.
Starosta Powiatu Rybnickiego.
Poseł na Sejm RP, polityk Platformy Obywatelskiej.
Prezydent Wodzisławia Śl.
Prezydent Rybnika
Senator
Myślę, że to jeden z nielicznych starostów w Polsce o którym można powiedzieć, że jest jak REZYDENT pałacu - MUZYK, a nie jak samorządowiec odpowiedzialny o powiat. Siedziba piękna ale nic nie musi robić bo wszystko mu załatwia Rybnik. Nie stara się o komunikację powiatową ani o cokolwiek aby rozwijać powiat. Nie musi się zamartwiać o lekarzy czy szpitale powiatowe tak jak w Raciborzu czy powiecie wodzisławskim bo ich nie ma. Nie lobbuje o nic do posłów bo to poniżające dla rezydenta. Jest fanem muzyki i dlatego odwiedza koncerty i zakupił fortepiany... Czasami pojawi się na obchodach świąt państwowych. Życie jak w Madrycie na koszt podatnika.
Jak żyję, pierwszy raz o tym panu słyszę,
Wyjątkowo upolityczniony .Przynależy do PO. To jest wzór niezależności poglądów.Poza tym nie wybierają go mieszkańcy ;-)
Powiat rybnicki jest ewidentnym przykładem na to, jakim błędem było ich powstanie! Terytorialnie złożony z gmin, które ze sobą nie graniczą... Siedziba powiatu poza powiatem... Ale starostwo z panem starostą okazałe... Istne kuriozum!
FAkt jest faktem, że każdy by chętnie zasiadł na stołku Mrowca, przy takim zakresie obowiązków.