Sprawa hałdy w Radlinie. Urzędnicy pobrali próbki pyłu, by wysłać je do badań [ZDJĘCIA]
- Nie wiemy co na nas spadło, chcemy to sprawdzić - zapowiada Zbigniew Podleśny, zastępca burmistrza Radlina. W sobotę po tym jak doszło do osunięcia się hałdy część miasta została pokryta pochodzącym z niej pyłem. Chociaż hałda wielokrotnie "pyliła", tym razem, jak zauważa Zbigniew Podleśny, przekroczona została pewna granica.
Grzyb pyłu nad Radlinem
Chmura gęstego brudnego pyłu wzbiła się wysoko w powietrze, a następnie opadła na część Radlina. Sobotnie zdarzenie, do którego doszło tuż przed 10:00, spowodowało lawinę komentarzy i pytań - zarówno o powód, jak i następstwa. Szybko okazało się, że doszło do osunięcia się skarpy starej części hałdy. Nadal jednak wyjaśnienia wymaga to, dlaczego tak się stało. I czy miało wpływ na zdrowie mieszkańców.
O zdarzeniu pisaliśmy tutaj: Radlin w chmurze pyłu. Osunęła się część rekultywowanej hałdy kopalni Marcel
- Nowa hałda jest czarna, to część, którą widać z ulicy. W środku jest czerwono-szara - to przepalona stara hałda usypywana od ponad stu lat, jest zapożarowana. Ta hałda się osunęła, pył wzbił się w powietrze, czemu sprzyjały też warunki atmosferyczne - było słonecznie, ciepło, bez wiatru i jeszcze na dodatek wyż, więc poszło to bardzo wysoko. Było to największe osunięcie, jak sięgam pamięcią, w ciągu ostatnich kilkunastu lat - powiedział nam zastępca burmistrza Radlina, Zbigniew Podleśny.
Dodaje również, że w ostatnich dwóch tygodniach widoczne były negatywne oddziaływania, ale to co wydarzyło się w sobotę było drastyczne i miało szeroki zasięg oddziaływania.
Urzędnicy z Radlina rozpoczęli działania natychmiast po zdarzeniu, jak wyjaśnia Zbigniew Podleśny, wszyscy widzieli, że doszło do poważnej emisji. Jeszcze w sobotę odbyły się dwa posiedzenia zespołu zarządzania kryzysowego, o sprawie zawiadomiono starostwo powiatowe, PSP i WIOŚ, urzędnicy ruszyli w teren. W poniedziałek (18.09.) przeprowadzono spotkanie podsumowujące dotyczasowe ustalenia.
Część miasta pod grubą warstwą pyłu
Jak relacjonuje Zbigniew Podleśny, chmura pyłu początkowo skierowała się w rejon ulicy Rybnickiej, później, pod wpływem ruchów powietrza, opadła w rejonach ulicy Napierskiego i Wrzosowej, częściowo obejmując też obszar ulicy Rymera, aż do ulicy Kominka.
- Ten opad trwał całe popołudnie, obserwowali to mieszkańcy na swoich meblach ogrodowych, na elewacji budynków, na samochodach, w basenach jeszcze napełnionych wodą, fotowoltaika nagle przestała działać na Wrzosowej i na Napierskiego, bo jest zasypana tak, że jest gruba warstwa pyłu. Mieszkańcy w większości się zorganizowali, by sprzątać i czyścić - dodaje zastępca burmistrza.
Na zanieczyszczone ulice miasta wysłano zamiatarkę, o pomoc zwrócono się również do OSP z Biertułtów i Głożyn, aby przejeżdżające samochody nie wzbijały osadzonego na jedni brudu.
Urzędnicy do poniedziałku odebrali kilkadziesiąt zgłoszeń od mieszkańców.
"Czy ten pył wpływa na nasze zdrowie?"
Hałda - gorąca i pylasta, jest eksploatowana od około 20 lat. Działania prowadzone są w celu usunięcia zapożarowania. Na zlecenie PGG zajmuje się tym firma, która hałdę sukcesywnie rozbiera, wystudza, sortuje i wywozi jako materiał budowlany.
- Robią dwie rzeczy - budują nową bryłę rekultywacyjną i jednocześnie zajmują się likwidacją zapożarowanej hałdy - co jest najskuteczniejszym sposobem pozbycia się tykającej bomby, bo inaczej ta hałda będzie się paliła jeszcze kilkadziesiąt lat - wyjaśnia Zbigniew Podleśny.
Od czasu do czasu dochodzi jednak do wzbijania się tumanów kurzu z hałdy. Tym razem jednak wymiar zdarzenia był bardzo duży.
- Nasi mieszkańcy są cierpliwi i wiedzą, że jak jest przemysł, to jest praca. Wiedzą też, że jak jest przemysł, to są emisje, nie jest to uzdrowisko, ale - wszystko ma swoje granice i obawiam się, po rozmowach z mieszkańcami w sobotę, że te granice zostały przekroczone - słyszymy od Zbigniewa Podleśnego, który w sobotę osobiście odwiedził część poszkodowanych mieszkańców. Dodaje, że wielokrotnie, z dużą troską, pytali o wpływ pyłu na zdrowie. - Najczęściej padały słowa - "co z naszymi płucami, krtanią - bo to drapie, boli i zapycha" - przytacza słowa mieszkańców Radlina.
Urzędnicy nie chcą pozostawić tych pytań bez odpowiedzi. W sobotę, działając ad hoc, na tyle na ile było to możliwe, zebrali próbki pyłu, który ma być zbadany. Nawiązano już kontakt z laboratoriami, zostaną zlecone testy, by dowiedzieć się, jaki jest skład pyłu, który opadł na zabudowaną część miasta, ale i na pola uprawne.
Co dalej?
Na środę zaplanowano robocze spotkanie władz Radlina z PGG, Starostwem Powiatowym w Wodzisławiu Śląskim i firmą Barosz Gwimet.
- Oczekujemy poznania, zbadania przyczyn. Nie zadowolimy się samymi zapewnieniami. I zbadania skutków, bo one fizycznie są widoczne - jest zapylenie, uprawy, które są na polach - na nich osiadł pył, jest zabrudzona fotowoltaika, podjazdy, podwórka, elewacje, ale chcemy też znać skład tego pyłu i jego ewentualny wpływ na drogi oddechowe, na zdrowie mieszkańców - komentuje Zbigniew Podleśny.
Na sesji Rady Miejskiej, we wtorek, 26 września, temat będzie pierwszym i głównym punktem obrad. Sesja jest otwarta dla mieszkańców, każdy zainteresowany może wziąć udział.
możecie skoczyć gwimetiwi
masakra to jest w masarni...
proszę o pobranie próbek powietrza na jedłowniku szyb. przecież i teraz w lato zatruwają powietrze z domowych kotłowni.to co się dzieje w rejonie gdzie mieszkam to masakra tzn.okolica ul.pszowskiej .ludzie pozakładali sobie piece gazowe ,a palą w starych piecach i to czym popadnie,bo ,smród i duszący dym widać nie z jednego komina.