Burmistrz Kuźni Raciborskiej uważa, że w powiecie raciborskim i okolicy powinny stanąć małe reaktory jądrowe. Podał lokalizacje [WYWIAD]
Z burmistrzem Pawłem Machą rozmawiamy o jego wodnych wizjach, w tym budowie małego reaktora jądrowego nieopodal Zbiornika Racibórz, który mógłby być chłodnicą dla takiej elektrowni, o ile wcześniej zbiornik byłby mokry. Podkreśla, że trzeba działać szybko i sam planuje usiąść do rozmów, bo na miejsce takiej inwestycji widzi nie tylko Racibórz, ale także sąsiednią gminę Bierawa, gdzie do 2029 roku ma powstać Zbiornik Kotlarnia. - Trzeba działać szybko, bo za chwilę ten pociąg odjedzie, a naszych jeszcze tam nie ma - mówi, dodając, że ważne jest w tej sprawie zdanie społeczeństwa i przed podjęciem decyzji, należy spytać mieszkańców, czy w ogóle tego chcą. Rozmawia Dawid Machecki.
Ankieta
- Mówi pan o złotych algach. Opozycja podnosi, że miejscem zakwitu może stać się właśnie Zbiornik Kotlarnia.
- Oczywiście, że opozycja podnosi takie historie, bo się na tym kompletnie nie zna, i nie ma o tym zielonego pojęcia. Tak jak już mówiłem, budowa zbiornika, to nie jest tylko i wyłącznie budowa dziury w ziemi, do której się wleje wodę. On napełni się samoczynnie przez wody gruntowe, co moim zdaniem zajmie rok, może półtora roku. To będzie 18 milionów metrów sześciennych czystej, dobrej wody, a dopływ rzeki do tego zbiornika, to jest dopływ, który jest wtedy wrzucony, kiedy jest tej wody nadmiarowo, i wtedy kiedy trzeba ocalić ludzi, którzy mieszkają poniżej. Moim zdaniem ten zbiornik jest w stanie obniżyć o 40 cm falę powodziową w Koźlu. Oczywiście przez ten okres, kiedy on będzie budowany, trzeba podjąć wszystkie działania dokoła Bierawki, aby polepszyła swój status. Zbiornik Kotlarnia będzie głęboki, a więc chłodny i z tego powodu nie powinno dojść do zakwitów. Geologicznie to piasek (nie jest szczelny), przez który woda będzie wymieniana nawet bez wymiany wody poprzez wprowadzenie rzeki.
- No ale jakość wody w Rudzie też nie jest zadowalająca, co zresztą wybrzmiało na sesji rady miejskiej.
- Woda w Rudzie, to woda nie tylko Rudy, ale i Nacyny. To, co robią samorządy dookoła tych cieków wodnych, a myśmy przecież zaadoptowali te rzeki, powinny dać efekt i już dają. Rzeka Ruda zmienia swoją jakość od lat, widać to gołym okiem. Te zawity, o których się mówi, są spowodowane temperaturą w płytkim Zbiorniku Rybnickim, później ta woda mieszana jest z Nacyną, która idzie pod zbiornikiem, więc tak to jest, tak to funkcjonuje.
- O zakwicie alarmował także sanepid.
- Taka jest rola sanepidu. Choć moim zdaniem, jeśli mówimy o wcześniejszej przyczynie śnięcia ryb w rzece Rudzie, to nie była przyducha, a pewny incydent, który spowodował jej lokalne zatrucie. Powtarzam jednak, że to moje przypuszczenia, nie mam na to dowodów.
- Tej wersji nie potwierdza Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Wskazuje, że przyczyną była właśnie przyducha, czyli zbyt niski poziom tlenu w wodzie.
- WIOŚ miał związane ręce, tak samo jak Wody Polskie. Ta Ustawa o Odrze pozwala skontrolować od razu ten problem. Da uprawnienia pracownikom służb, które mają powstać, do wejścia na teren zakładu i sprawdzenia co się dzieje. Ale obecnie nie można tego zrobić bez wcześniejszych ostrzeżeń.
- To gdzie miało dojść do tego skażenia?
- W ciągu rzeki.
- Tak więc burmistrz z optymizmem patrzy na Ustawę o Odrze?
- Patrzę na to entuzjastycznie. Oczywiście są przepychanki polityczne, czy są na to zagwarantowane jakieś środki, ale przecież jest budżetowanie coroczne i tam właśnie są te pieniądze. Proszę pamiętać, że Zbiornik Racibórz, na który czekaliśmy ponad 20 lat, powstał przy pomocy właśnie tego typu Ustawy, po tragedii w 1997 roku. Ustawa wskazuje priorytetowość inwestycji, m.in. kanalizacyjnych, co jest jak najbardziej słuszne, ponieważ procesy jej budowy są za bardzo rozciągnięte w czasie, a gmin nie stać, żeby tego typu kosztowne zadania finansowano z własnego budżetu. A wisi nad nami miecz unijny, ponieważ już niedługo będziemy płacili olbrzymie kary za brak postępu w pracach kanalizacyjnych, kary, na które w mojej opinii nie stać samorządów. W przypadku gmina Kuźnia Raciborska rocznie musielibyśmy płacić 300 tys. złotych.
- Mówi pan o karach na aglomeracje. Krzanowice, aby zniwelować ten problem, wykreśliły z niej dwa najmniejsze sołectwa.
- To sztuczka, z której my nie zamierzamy korzystać, wręcz przeciwnie utworzyliśmy aglomerację. Brak takowej zdyskwalifikowałby nas we wpisie do ww. ustawy. Ale ten problem, to też efekt wielu lat różnych błędów w planistyce. Otóż tutaj, za nim do tego urzędu przyszedłem, była koncepcja pompowania wszystkich ścieków do Raciborza. Później to upadło, ale to było wiadome od początku, bo ile mieszkaniec musiałby zapłacić za tę usługę, gdyby ścieki należało pompować ok. 20 km? Choć może to nie był błąd, a czysta kalkulacja, bo w Raciborzu wybudowano olbrzymią oczyszczalnię ścieków, a reszta została z problemem. Miasto skonsumowało wszystkie środki z UE na ten cel, nie zostawiając innym gminom nic.
Ludzie
Były burmistrz Kuźni Raciborskiej.
Pomysł wizjonerski. Niestety w naszym niskopiennym narodzie nie przejdzie bo my koniecznie chcemy być kartofliskiem Europy.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Gdybyśmy mieli blachę aluminiową, to moglibyśmy robić konserwy mięsne. Ale nie mamy mięsa!
To taki kawał z epoki Gomułki, który nic - ale to zupełnie nic - nie ma wspólnego z reaktorem w każdej wsi i chłodnicą zbiorniku , którego też nie ma.
gen87 - dokładnie, a jeszcze do tego najlepiej dla pana burmistrza byłoby że budową zarządzał sasin czy inny suski, tytani intelektu, albo może ten co od 5 lat pilnuje łąki co niby chcą zbudować cpk
W piwnicy niech sobie postawi reaktor. Ja tu żadnego Czarnobyla albo Fukuszimy nie chcę.