Kosztowało go to wiele energii, ale dziś sam ją produkuje. I to z rzeki, czystą... Gdzie? W Rudach
Tomasz Twardoch, mieszkaniec Zabrza, to człowiek patrzący na świat przez techniczne okulary. Na przełomie wieków postanowił zbudować elektrownię wodną w Rudach na rzece Ruda. Dziś to inwestycja, która może służyć za wzór ekologicznego rozwiązania, choć wiele lat temu pomysł ten wywoływał wiele emocji, również negatywnych. - Albo głupota, albo upartość mną kierowały. Czasami miałem ochotę się poddać - wspomina. Po dwudziestu latach starań udało mu się zbudować elektrownię, a od rozpoczęcia produkcji prądu mijają właśnie trzy lata.
Miłość od pierwszej wizyty
Tomasz Twardoch trafił do Rud, a konkretnie do przysiółka Brantolka, po otrzymaniu odpowiedzi z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach (RZGW), gdzie prosił o wskazanie odpowiednich miejsc pod budowę elektrowni wodnej. To instytucja, która administrowała ciekami wodnymi w regionie. Obecnie zajmuje się tym Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
Tomasz zakochał się w tej urokliwej wsi w gminie Kuźnia Raciborska. - To miejsce ma w sobie coś magicznego. Oczarowało mnie od pierwszej wizyty - wspomina. Rudy nie były jedyną lokalizacją, którą mu zaproponowano; wcześniej był także w Komorowicach, ale tam nie poczuł tego samego związku, jak w miejscu, gdzie około 20 lat później spełnił swoje marzenie na rzece Rudzie, przy betonowym moście. Jednak droga do urzeczywistnienia tego snu była wyjątkowo wyboista.
Zainspirował go kolega
Zawód i wykształcenie Tomasza nie mają związku z energetyką ani branżą wodną. Zabrzanin jest inżynierem transportu samochodowego. Prowadzi firmę zajmującą się serwisowaniem wózków widłowych. Zainteresowanie maszynami wodnymi pojawiło się po rozmowie z kolegą, z którym kiedyś pracował w gliwickiej firmie Obrum, tworzącej produkty dla Sił Zbrojnych RP. Tomasz był tam konstruktorem w zakładzie badań. Kolega zapytał go, czy zna się na maszynach wodnych.
- Wtedy odpowiedziałem, że nie bardzo. Ale to dało mi do myślenia. Tak od słowa do słowa zacząłem szukać czegoś na ten temat w internecie. Zacząłem więc myśleć o elektrowni wodnej jako o inwestycji, którą chciałbym zrealizować - mówi. Początkowo nawet nie ujawnił swoich planów rodzinie. - To był tak szalony pomysł, że nie chciałem zostać wyklęty - śmieje się.
Urzędnicy patrzyli jak na żyrafę
Elektrownie wodne wykorzystują potencjał płynącej wody. Wytwarzają czystą energię odnawialną, przyczyniając się do zrównoważonego rozwoju. Niemniej jednak, jeszcze 20 lat temu, kiedy węgiel, zwłaszcza na Śląsku, uważano za istotny, a często jedyny element bezpieczeństwa energetycznego Europy, pomysł na taką inwestycję wywołał spore zdziwienie. Szczególnie wśród urzędników z Kuźni Raciborskiej, którzy jako pierwsi w powiecie dowiedzieli się o planach zabrzanina.
- Tam musiałem wystąpić o warunki zabudowy, etapy budowy i tak dalej. Czasami patrzyli na mnie jak na żyrafę. To była kompletna nowość w tamtych latach. Ale nie mam na co narzekać, bo urzędnicy zawsze służyli pomocą. Do dzisiaj w powiecie raciborskim to jedyna elektrownia wodna, choć temat jest już bardziej rozpowszechniony - zauważa.
Nie obyło się bez kontrowersji. Niektórzy obawiali się, że zapory mogą w okresie wysokiego stanu rzeki, na przykład podczas obfitych opadów deszczu, podtapiać okoliczne tereny. Obawiano się także, że piętrzenie wody może powodować zwiększony hałas. Tomasz jednak nie poddawał się i tłumaczył, jakie rozwiązania planuje wprowadzić, aby uniknąć problemów, o których słyszał. To były również rozwiązania, które wskazano mu w RZGW. - Miałem wiele problemów z odwołaniami osób, którym nie podobała się idea elektrowni. Dotyczyło to każdej decyzji administracyjnej wydanej na etapie pozwolenia, a niektóre kwestie trafiły nawet przed sąd - wspomina. Jednak nie żywi żalu do nikogo i mówi, że nie dziwi się obawom, bo każda nowość częściej budzi zaniepokojenie niż podziw.
Sens ważniejszy od pieniędzy
Dla zabrzanina trudy zakończyły się w 2010 roku, kiedy Starostwo Powiatowe w Raciborzu wydało pozwolenie wodnoprawne. Od tego momentu mógł przejść do realizacji swoich planów bez większych przeszkód. - To pozwolenie umożliwiało mi korzystanie z wody. Na jego podstawie stworzono projekt budowlany. Później były jeszcze inne uzgodnienia, ale już na poziomie województwa - przypomina.
Od momentu uzyskania pozwolenia do faktycznego uruchomienia elektrowni minęło dziesięć lat. Jakie były koszt budowy? - Trudno powiedzieć, bo sam ich nie znam - odpowiada. Wyjaśnia, że wynika to z długotrwałego procesu realizacji.
Wie jednak, że nakłady finansowe, które poniósł, nie zwróciły się jeszcze. Tomasz mówi, że trudno przewidzieć, kiedy to nastąpi. Wszystko zależy od ilości wody w rzece i optymalnego przepływu. Ale czy inwestycję postawił dla zysku? - W części na pewno, bo ciężko być altruistą i wydawać tyle pieniędzy, nie myśląc o zwrocie. Zwłaszcza, że jestem zwykłym człowiekiem, a nie milionerem - uśmiecha się. - Choć przede wszystkim zrobiłem to, bo widzę sen w takim sposobie czerpania z natury - dodaje.
to piękne ale niech pan się nie chwali bo opodatkują i zaszczują
Mieszkańcy Rud są częścią tej samej i jednej społeczności gminy Kuźnia Raciborska.Mają te same prawa i obowiązki w stosunku do pozostałych. Rozróżniam Swoich i obcych.Nawet kochanka ("Tomasz zakochał się w tej urokliwej wsi w gminie Kuźnia Raciborska") dostaje od czasu do czasu"kwiaty". Most ,tak jak i droga(Cysterska) z zawalonym przepustem dla między innymi "adoratora"został wyremontowany w tym wypadku z dużym opóźnieniem wytykanym w artykule. Jego stan był mu dobrze znany. Niestety dla Swoich Rudy dla wielu pozostają "kochanką" a wypłatę Don Juan zanosi do domu (PIT Zabrze w tym wypadku). Reasumując chcemy alimentów bo coś tam z tych uczuć się narodziło i będzie to trzeba przez wiele lat utrzymać ;-).
Rzeka dopiero co się odradzała od ingierecji ludzi po 97r a tu proszę kolejny co ratuję świat DRAMAT
Wodnikszuwarek Co Ty sugerujesz? Że gdyby nie budowa elektrowni to odbudowa mostu po zniszczeniach powodziowych nie byłaby przeprowadzona ? A co do podatków to zawsze jesteś takim aptekarzem ? Zgodnie z Twoją logiką np. mieszkańcy Rud powinni więcej płacić za wywóz odpadów komunalnych, bo przecież transport z Rud kosztuje więcej niż mieszkańców Kuźni ;)
W wywiadzie pan wspomina, że gdyby powstało więcej takich obiektów w regionie, to generowałby więcej mocy, no ale gdzie, skoro na rzece Ruda wystarczyła 1 elektrownia, by niegdyś Rzeka Roku stała się cieniem samego siebie? Częstokroć w skutek nieracjonalnego spiętrzania wody za elektrownią widać suche wyspy na środku rzeki i to w okresie w którym ryby złożyły ikrę. Kajakarze muszą latem pchać kajaki bo wody ledwo za kostki. Z drugiej strony elektrowni woda często wręcz stoi, przez co latem wręcz zakwita. I to wszystko dla 15 kW mocy czyli paru domów jednorodzinnych. Szkoda, że w artykule nie ma informacji ile kWh generuje elektrownia rocznie. Czy warto było z ekologicznego punktu widzenia? Na to musi sobie każdy odpowiedzieć sam.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Jeszcze jedna uwaga. Inwestycja była robiona w formuje PPP (partnerstwo publiczno prywatne) to też uzasadnia "liczbę mnogą" nawet jeżeli publika to żyrafy
Nikt nikogo nie atakuje. Można i należy współpracować Odnoszę się do artykułu w którym brakuje wzmianki o tym że most z integralną budowlą piętrzącą był w katastrofalnym stanie. Stara konstrukcja ucierpiała najbardziej w 1997 roku oraz 2010 w trakcie powodzi.Jestem jedną z osób podejmujących decyzje(pozytywne w tym przypadku) w imieniu "liczby mnogiej" .Wypada zwyczajnie tej społeczności podziękować za środki na to przeznaczone które pochodzą z podatków.Zabrzanin płaci je w Zabrzu.
i Super
Wodnik Dlaczego piszesz w liczbie mnogiej? Robiłeś jakieś ankiety wśród mieszkańców? Podatki lokalne? Co to za brednie
Tak tak
Zabytkowy most należy do gminy Kuźnia Raciborska, która po to aby się nie zawalił wydatkowała środki publiczne na remont i awaryjną naprawę. Gdyby nie zrobiono tego , to podmyta konstrukcja z dodatkowym piętrzeniem nie mogła by spełnić oczekiwań. Decyzja o zgodzie na użytkowanie powinna zapadać na podstawie oceny warunków technicznych a nie kompletowaniu papierków. Wspieramy tego rodzaju inwestycje ale chcielibyśmy aby te wsparcie było doceniane.Mieszkańcy Naszej gminy pomogli zakochanemu w Rudach mieszkańcowi Zabrza ale zamiast uczuć wolelibyśmy podatki ;-)