Gwarek w dybach i poucinane bindry. SITG byłej KWK 1 Maja zorganizowało jubileuszową biesiadę piwną
Co roku w okolicach Barbórki, największego górniczego święta, odbywają się gwarki, na których górnicy, w swoich odświętnych mundurach spotykają się, aby pośpiewać, pożartować i wypić złocisty trunek. Tym co odróżnia karczmę piwną od innych imprez, to przede wszystkim regulamin, dyscyplina i brak pań. Te zwyczaje z powodzeniem kultywuje Koło Terenowe Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa byłej KWK 1 Maja, które w piątek 1 grudnia zorganizowało w Skrzyszowie jubileuszową, bo XX już biesiadę piwną dla swoich członków i zaproszonych gości.
Była więc stara strzecha, w której zasiedli byli dyrektorzy i inżynierowie nieboszczki KWK 1 Maja: Jan Bednorz (dyrektor w latach 1980-1983), Stanisław Kowalski (dyrektor w latach 1993-1995), Józef Satława (naczelny inżynier), Franciszek Krzempek (główny inżynier) oraz Marian Plewnia, który został prezesem Karczmy Piwnej i wysokiego, a w sprawach piwnych nigdy nieomylnego prezydium. Insygnia władzy przekazał mu Antoni Tomas, wiceprezes koła terenowego SITG KWK 1 Maja. Nim do tego doszło Antoni Tomas powitał zebranych gwarków i zaprosił do odśpiewania górniczego hymnu „Górniczy stan, hej niech nam żyje”, a następnie pieśni "Wstępuj, wstępuj, prezesie mój".
O to by gwarkowie raźno operowali głosem zadbał Bogdan Kłosek, któremu akompaniowała Górnicza Orkiestra Dęta pod batutą Ryszarda Wachtarczyka. Prezes prezydium powołał zaś dodatkowego gwarka - w tej roli świetny Tomasz Ciba - który rychło z pomocą kontrapunktów rozruszał górnicze ławy oraz pilnował dyscypliny, tak ważnej na biesiadzie piwnej górników. Gwarek Tomasz od razu przystąpił też do zaprowadzania porządku, w czym pomocne były dyby i cep. O bezwzględności służby porządkowej rychło przekonał się jeden z gwarków, który spóźnił się na odśpiewanie pieśni i za karę wylądował w dybach. W tym przypadku odbyło się bez stosowania cepa.
Mniej szczęścia miało dwóch młodych gości, którzy na biesiadę poważyli się przyjść w bindrach, czyli zakazanych na biesiadzie krawatach. Ten spory nietakt niezawodnie zauważył porządkowy. W ruch poszły więc nożyce. Zabawa trwała długo, ale nie o wszystkich jej aspektach trzeba tu pisać. Była jednak niewątpliwie okazję do powspominania dawnych czasów, kiedy to KWK 1 Maja była żywicielką dla wielu rodzin z naszego regionu.