Kierowca w czasie kontroli w Godowie wyrzucił "coś" do śmietnika. Zapłacił 16 tysięcy złotych kary
Kierowca nerwowym ruchem wyrzucił coś z kieszeni do śmieci. Inspektor zauważył nietypowe zachowanie kierowcy i poprosił o podanie mu wyrzuconego przedmiotu...
Inspektorzy z wodzisławskiego oddziału śląskiej ITD zatrzymali pojazd serbskiego przewoźnika, który dopiero co wjechał do Polski autostradą A1. Inspektor, rozmawiając z kierowcą zauważył jego nerwowe zachowanie. W pewnym momencie podczas pobierania dokumentów kierowca sięgnął do kieszeni i wyrzucił coś do podręcznego śmietnika.
Nie uszło to uwagi inspektora. poprosił kierowcę pokazanie śmietnika, by ustalić cóż to za przedmiot nie mógł czekać i musiał być natychmiast i w trakcie czynności kontrolnych wyrzucony do kosza. Owym „śmieciem” okazał się mały czarny pilot na baterię, z dwoma przyciskami. Doświadczony inspektor z miejsca domyślił się przeznaczenia tego urządzenia.
- Dalsze rozmowy i czynności sprawdzające potwierdziły pierwsze podejrzenia – był to pilot do zdalnego uruchomienia spreparowanej manipulacji tachografu. Dezaktywował on i aktywował z powrotem tachograf w pojeździe. W ten sposób kierowca mógł symulować postój pojazdu, oznaczający odpoczynek lub przerwę kierowcy, podczas gdy faktycznie pojazd mógł się poruszać, a kierowca pracować - wyjaśnia inspekcja drogowa.
Inspektorzy zdemontowali nielegalnie wpięte w instalację tachografu urządzenie elektroniczne oraz przerobiony impulsator tachografu. Czy kierowca korzystał z tej nieuczciwej możliwości zmanipulowania danych o swojej pracy – tego nie udało się dowieść. Zdaniem kontrolującego inspektora dane – przynajmniej o aktualnie odbywanym przewozie – na to nie wskazywały. Niewątpliwie jednak urządzenie rejestrujące zostało zmanipulowane, za co kara nałożona na przewoźnika wynosi 10 tysięcy złotych.
Dodatkowo stwierdzono, że serbski kierowca podlegał obowiązkowi zgłoszenia delegowania go do pracy na terenie naszego kraju. Kontrolowany okazał odpowiedni druk, ale niemal kompletnie pusty, bez wymaganych informacji. Takie naruszenie zagrożone jest karą 6 tysięcy złotych wobec przewoźnika. Kierowcę ukarano mandatem w wysokości 500 zł.
Kierowca w porozumieniu z pracodawcą uiścił należności pieniężne i zezwolono mu na przejazd do najbliższego serwisu tachografów. Przed dalszą podróżą instalacja tachografu w pojeździe musi zostać naprawiona i uzupełniona, a tachograf musi zostać poddany legalizacji.
źr. ITD, oprac. sqx
I bardzo dobrze.
Nasi też z tym jeżdżą. Oczywiście w porozumieniu z "pracodawcami". Karać tą patologię.