Dr Cezary Tomiczek: To będzie rok oszczędności, ale nie kosztem bezpieczeństwa pacjenta i personelu [WYWIAD]
Z dyrektorem Powiatowego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Wodzisławiu Śląskim i Rydułtowach rozmawiamy o zmianach w szpitalu, uruchomieniu oddziałów obiecanych przed wyborami, karetkach i planie naprawczym.
Od niedawna jest pan dyrektorem. To może pan powie coś o pierwszych decyzjach? Z czym trzeba było się zmierzyć i jakie plany na rok 2024?
Lubię wyzwania i jeżeli to byłby szpital dobrze ułożony, prosperujący, z zabezpieczeniem finansowym, to pewnie bym się nie zdecydował na start w konkursie na dyrektora. W poprzednim szpitalu, którym kierowałem, mieliśmy także dużo wyzwań w zakresie rozwoju i braku pieniędzy. Pierwszy problem, który się „ciągnie” cały czas, to brak pieniędzy, szczególnie na wynagrodzenia. Brakuje nam od 1 do 1,5 miliona miesięcznie na wypłaty. Szpital jest bardzo zadłużony, ale dajemy radę - na tej zasadzie, że myślimy o każdej wypłacie przez 30 dni poprzedzających tę wypłatę. Wspierają nas różne instytucje, wspiera nas Powiat Wodzisławski. Zazwyczaj są to wsparcia w zakresie inwestycji czy sprzętu. Tutaj też mamy pewne plany. Na bieżące wydatki powiat udzielał nam pożyczek. Obecnie potrzebujemy ok. 15 mln zł dofinansowania, żeby „wygrzebać” się z długów. Mamy niezapłacone faktury na prawie 12 mln zł. Nie mogliśmy ich zapłacić, gdyż potrzebowaliśmy pieniędzy na wynagrodzenia. Zdaję sobie sprawę z niezadowolenia tych podmiotów, które czekają na pieniądze od nas. Natomiast jeśli nie zapłacimy wynagrodzeń pracownikom, to nie mamy szpitala. Mam nadzieję, że ten rok będzie lepszy pod względem finansowym. Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śl. wspiera nas jak tylko może.
FK. To z czego wynika to zadłużenie?
Spowodowane to jest niewłaściwą wyceną świadczeń medycznych. Każdy pacjent, który do nas trafia, generuje koszt jego obsługi. NFZ płaci nam znacznie mniej, niż my wydajemy na pacjenta. Przyjmujemy więcej pacjentów, ale więcej nas to kosztuje. Oczywiście, przyjmujemy wszystkich, którzy się zgłaszają do szpitala. To nie jest tak, że komuś odmawiamy pomocy.
Czyli ten system jest źle skonstruowany.
System finansowania nie jest do końca dostosowany do realiów, które mamy, a my jednak chcielibyśmy coś zarabiać w tym sensie, żeby wyjść na zero i tego byśmy oczekiwali od rządzących, aby ten system został dostosowany. Wiem, że jest mowa o „oddłużeniach” szpitali, ale bez właściwej wyceny świadczeń medycznych, znowu te szpitale popadną w długi. Zdaję sobie sprawę, że ci kontrahenci, którzy oczekują na pieniądze od nas, w pewnym momencie powiedzą nam stop. Staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, ale nie mamy tyle środków, żeby zaspokoić naszych wierzycieli. Jestem przekonany, że nastąpi nowe podejście w tym kierunku, aby pomóc szpitalom, szczególnie tym powiatowym i miejskim. Te właśnie te szpitale są najbliżej pacjenta. Najpierw trafia się do szpitala pierwszego poziomu, czyli szpitala powiatowego lub miejskiego, a dopiero potem idzie się do szpitala specjalistycznego. Powiat wodzisławski ma 150 tysięcy mieszkańców, to jest największy powiat w Polsce. Rybnicki szpital nie ma obecnie oddziału wewnętrznego, więc pacjenci trafiają również do nas. W Jastrzębskim szpitalu też jest różnie z funkcjonowaniem oddziałów, więc niektórzy pacjenci również trafiają do nas. Czytałem przed końcem roku, że bytomski szpital zawiesił chirurgię i oddział wewnętrzny. Ci pacjenci też gdzieś muszą trafiać. To się wiąże z kosztami, a nie jest tak, że jeśli jest u nas pacjent z Rybnika, tamten samorząd „coś” nam za niego dopłaci. Te koszty pokrywamy my.
Czy taka sytuacja nie powoduje zatargów pomiędzy dyrektorami? Jak to wygląda? Albo czy na pana się nie wkurzają za to, że pan szuka lekarzy?
Oczywiście, że tak (śmiech). Na szczęście to nie jest tak, że podkupujemy. Zazwyczaj staramy się pozyskiwać ludzi z innego województwa, a jeśli z naszego, to zawsze jest to decyzja lekarzy. Nie kupujemy, nie przepłacamy, nie podbijamy ofert. Staramy się rozmawiać. Lekarze często przychodzą za kolegami, chcą pracować ze swoim zespołem, a nie z innym, chcą pracować w tej miejscowości, a nie innej. Czasem ktoś dojeżdża ponad godzinę do pracy, bo chce pracować u nas. Z tego się cieszymy.
SK. Coraz częściej pojawiają się różne głosy odnośnie rydułtowskiej części lecznicy. Czy „pozbycie” się tych Rydułtów nie pomogłoby sytuacji szpitala?
Przedstawiłem Zarządowi Powiatu i został zatwierdzony na listopadowej sesji plan naprawczy szpitala. Tam są wskazane kierunki, w których chciałbym iść. W tym dokumencie jest również wskazany kierunek, w którym ma iść placówka w Rydułtowach.
Fakt posiadania dwóch szpitali w jednym powiecie, oddalonych od siebie o 12 kilometrów, to jest nieracjonalne podejście i już wcześniej taką decyzję podjęto, żeby wygaszać powoli część rydułtowską. Funkcjonuje tam nadal oddział rehabilitacyjny. Planuję ten oddział przenieść do Wodzisławia, ale to nie jest przesądzone. W Rydułtowach jest jednak ogromny potencjał, są budynki, są sale, które, wymagają dużych nakładów finansowych, żeby je dostosować do obecnych przepisów w zakresie systemu lecznictwa. Natomiast jest potencjał łóżkowy. Staramy się cały czas o to, żebyśmy dostali z NFZ-u kontrakt na większą liczbę łóżek w zakresie rehabilitacji, bo patrząc na czas oczekiwania, widzimy, że to jest potrzebne. Próbujemy rozszerzyć rehabilitację o rehabilitację neurologiczną, z tego względu, że mamy oddział neurologiczny, więc dalsza ścieżka leczenia powinna zostać zachowana i chcielibyśmy, żeby była u nas. Staramy się też o dofinansowanie na zakład opiekuńczo-leczniczy. Chodzi o to, aby pacjenci w podeszłym wieku, którzy kończą leczenie na oddziale wewnętrznym, a ich stan nie pozwala, aby byli w domu, pozostali u nas. Taka kontynuacja byłaby w Rydułtowach. Utrzymywanie tego typu działalności w Rydułtowach jest jak najbardziej wskazane.
Czyli docelowo miałoby to być takie centrum leczenia seniorów?
Tego wymaga obecna sytuacja. Jest bardzo dużo starszych pacjentów. Dzieci rodzi się coraz mniej. Mamy niż demograficzny. Widzimy to po liczbie urodzin w szpitalach, osób starszych jest coraz więcej i rząd zauważył w ostatnim czasie, że jest potrzeba i za tym muszą iść też środki finansowe. My wiemy dobrze, czego potrzebujemy, ale teraz to trzeba zrealizować i mam nadzieję, że w najbliższym czasie takie działania nastąpią. Ale jeżeli chodzi o część rydułtowską, to budynki były tam wybudowane jeszcze przez Unię Bracką, piękne, duże, duże przestrzenie, 4 metrowe pomieszczenia. Jednak wiadomo, że trzeba je dostosować do współczesnych wymogów.
FK. Wspominał pan o planie naprawczym. Jakie są główne założenia tego dokumentu?
Jest ich wiele, część z nich już zrobiliśmy np. przenieśliśmy poradnie z Rydułtów do Wodzisławia. W Rydułtowach mieliśmy jeszcze rentgeny analogowe, więc proszę sobie wyobrazić, jak wyglądało wywoływanie zdjęć. Była klisza, wywoływacz, woda, utrwalacz itd. W wodzisławskiej poradni jest aparat cyfrowy nowej generacji, co poprawiło jakość diagnostyki. Pracownicy z Rydułtów przeszli do Wodzisławia, wydłużyliśmy czas pracy pracowni. Chcemy również wejść w nową usługę, czyli transport między-szpitalny – kontraktowany przez NFZ. Te karetki, które wycofamy z systemu, będziemy chcieli przeznaczyć do tego celu. To też będą dodatkowe przychody dla szpitala. Oczywiście chcemy cały czas pozyskiwać środki finansowe. Z końcem roku uzyskaliśmy 500 tys. zł na specjalistyczny robot rehabilitacyjny. Ten zakup jest finansowany w 100 proc. Mamy dużo planów, między innymi dalszy rozwój i modernizację oraz informatyzację, bo widzimy, że są przewidziane konkursy w tym zakresie. Szczególnie OZE - to też jest bardzo ważne, żebyśmy mogli posiadać panele fotowoltaiczne i przez to wspomóc naszą infrastrukturę pod kątem energii. Kolejna sprawa to remont części szpitala i utworzenie centralnej sterylizatorni. Zarząd powiatu razem ze szpitalem pozyskał już niespełna 4 miliony złotych na tę inwestycję. Oczywiście, planujemy też pozyskiwać kadrę medyczną. Chcielibyśmy rozbudować i zmodernizować izbę przyjęć. Potrzebujemy wybudować zamykany podjazd przy izbie przyjęć dla karetek. Potrzeba również przebudować izbę przyjęć tak, aby oddzielić część typowo zabiegową.
SK. Podsumowując będzie to rok oszczędności i pozyskiwania tych środków.
Tak, będziemy oszczędzać, ale nie kosztem pacjenta, nie kosztem personelu czy kosztem bezpieczeństwa. Zmiany muszą zostać wprowadzone, by naprawić obecną sytuację szpitala. Czeka nas wiele wyzwań. Optymalizacja będzie polegała na wyeliminowaniu niepotrzebnych kosztów. Musimy wydawać lepiej, mądrzej i bardziej gospodarnie.
Ciekawe co na nowe stawki chirurgów resztą pracowników?
Żeby szpital był nowoczesny ciągle potezebuje inwestycji. Również tych jak na dole pisze w infrastrukturę. Lądowisko czy łącznik miedzy interną a budynkiem głównym powinny być wybudowane 15 lat temu, ale wtedy dyrekcja zamiast rozwijać zwijała infrastrukturę! Na te rzeczy można było dostać ogromne środki... Nowemu Panu Dyrektorowi można życzyć powodzenia i mieć nadzieję że ma nowoczesne podejście i chce rozwoju a powiat ma mu zapewniać wkład własny do różnych projektów dofinansowań.
A kiedy powiat wodzisławski wybuduje z jakiś funduszy rządowych albo własnych (skoro przespali czas dofinansowań) lądowisko dla LPR, żeby mógł być transport lotniczy osób w zagrożeniu do innych specjalistycznych klinik np. w Katowicach czy Krakowie? Zostaliśmy w tyle bo wszystkie powiaty obok mają, a u nas nadal nie ma. Dlaczego nie ma planu zblokowania wodzisławskich oddziałów w jeden duży szpital łącznikami i korytarzami? I ostatnia sprawa macie literówkę: Powiat wodzisławski ma 15 tysięcy mieszkańców, to jest największy powiat w Polsce... Powiat ma 150 000 a nawet trochę więcej mieszkańców.