Piwoński: Po 2 latach współpracy z miastem widzę, że trzeba zmian [WYWIAD]
Z Marcinem Piwońskim – prezesem Odry Wodzisław Śląski (który kandyduje na urząd prezydenta), rozmawiamy o koniecznych zmianach w mieście, pieniądzach na sport, przedwyborczych rozgrywkach i projekcie stadionu.
Ankieta
Piwoński: Po 2 latach współpracy z miastem widzę, że trzeba zmian
Szymon Kamczyk. Czy liczy pan głównie na poparcie środowiska kibiców?
Marcin Piwoński. Oczywiście nie liczę tylko na kibiców oraz ludzi związanych ze sportem, ale także na rodowitych wodzisławian, którzy są zmęczeni życiem w naszym mieście.
W takim razie kto stoi za Piwońskim w sensie sztabu?
Zapleczem są ludzie – są organizacje i wszystko co otacza nas. Bardzo wielu samorządowców, bardzo dużo radnych, z którymi teraz współpracuję, ma ze mną i ja z nimi wspólny język. Dodatkowo w moim sztabie są osoby energiczne z nowymi pomysłami, które mają chęć wprowadzić Wodzisław znów na odpowiednie tory. Wydaje mi się, że akurat moje umiejętność dialogu i kompromisu w dążeniu do wspólnego celu są tutaj kluczowe. Chciałbym nieco, by odwróciło się myślenie w obecnie zepsutym samorządowo Wodzisławiu – prezydent i radni to ma być jedna drużyna. Miasto nie jest własnością prezydenta jako jednej osoby i Miasto nie jest „czymś” do realizacji własnych ambicji i swoich tylko swoich wizji. Radni są wybierani przez mieszkańców i to oni mają być wsparciem dla prezydenta, a prezydent powinien być liderem który jednak realizuje wizje radnych i ogniwem spinającym pomysły, przyniesione z różnych dzielnic, określając wspólnie m.in priorytety i możliwości oraz dbając o wizję miasta – ale to wizję wspólną, a nie własną. Ostatnie lata działania wodzisławskiego samorządu temu niestety zaprzeczyły, przez co Wodzisław stanął i każdy, kto tutaj na co dzień żyje o tym wie. Nic teraz nie da szukanie winnych bo to zbędna strata energii – tylko potrzeba zmiany, która ten stan zmieni i uporządkuje. Pamiętajmy, że zawsze wszystko można wypośrodkować i znaleźć wspólny cel – jeśli tylko się chce, a nie patrzy tylko politycznych rozgrywek do własnych celów i udowadniania własnych racji kosztem działalności miasta.
Czy nie ma obawy, że głosy środowiska sportowego podzielą się między pana i kandydata Wodzisławia 2.0, bo to stowarzyszenie zawsze grało z kibicami…
W środowisku sportowym działam od ponad 20 lat. Od 20 lat jestem prezesem mniejszego klubu, od 3 lat prezesem stowarzyszenia kibiców, a przez dwa lata prezesem Odry. Wszystkie kluby i nie tylko poznały mnie jako osobę, która zjednoczyła wodzisławski sport. Wszyscy wiedzą, że nie żyję na obiecankach i nie robię sobie zdjęć tylko przed wyborami. W samym zeszłym roku byłem na meczach czy zawodach większości wodzisławskich klubów, nawet nie myśląc jeszcze o kandydowaniu w wyborach. Mój ojciec był przez całe życie trenerem tenisa i funkcjonowaliśmy na wodzisławskich kortach. Ludzie znają mnie ze świata sportu, ale pracuję w branży ekonomicznej i z tego doświadczenia też chcę czerpać. Myślę, że moje wyższe wykształcenie ekonomiczne wraz z ukończonym dodatkowym kierunkiem Transformacji Organizacji na Uniwersytecie Warszawskim pomogą mi przeprowadzić transformację miasta i wyprowadzić je z zapaści w jakiej obecnie się znajduje. Dodatkowo moje kilkunastoletnie doświadczenie kierownicze w warszawskiej centrali państwowej spółki również z całą pewnością pomoże w zakresie zarządzania projektem rozwoju miasta.
Pojawiają się głosy, że będzie pan drugim śp. Ireneuszem Serwotką, czytaj – kasa z miasta po pana zwycięstwie byłaby pompowana w Odrę. Co pan na to?
Powiem krótko – nie zamierzam pompować Odry, bo klubowi nie trzeba nic więcej z miasta, niż jest zaplanowane obecnie. To, co byłoby realizowane w zaplanowanym 20 grudnia trzyletnim planie budżetowym rady miasta, byłoby OK. Wiem, że wspomniane obawy mogą się pojawiać, ale nic więcej ponad plan, bo to pozwoliłoby się Odrze ustabilizować i sprowadzić nowych udziałowców. Ale też musielibyśmy mieć spokojną głowę, a nie tak jak w chwili obecnej, zaplanowane w budżecie pieniądze są zablokowane. Wracając więc do porównania z śp. Ireneuszem Serwotką, Piwoński jest Piwońskim i niech tak pozostanie. Prezes Serwotka działał w zupełnie innych czasach – co oczywiście nie umniejsza zasług, jakie należy mu oddać jako największemu prezesowi naszego klubu. Zresztą po kampanii wyborczej mamy jako klub wraz ze stowarzyszeniem NASZA ODRA SOCIOS pewną niespodziankę – wniosek który odpowiednio uhonoruje tą ważną postać dla klubu i miasta.
W mieście pojawiły się ostatnio plakaty, w których przedstawia się urzędującego prezydenta jako grabarza wodzisławskiego sportu. Kibice obudzili się przed wyborami?
A dziwi się Pan? Wracamy do grudniowej sesji budżetowej. Przedstawiciele mieszkańców, czyli nasi radni w grudniu znajdują pieniądze na najsłynniejszy wodzisławski klub - Odrę Wodzisław, który przez 102 lata rozsławia miasto i nawet ostatnio otrzymuje nagrodę najlepszego klubu piłkarskiego w 100-letniej historii Związku Piłkarskiego, a jego były zawodnik Marcin Malinowski zostaje piłkarzem 100-lecia podokręgu. Pieniądze od grudnia leżą i czekają na to, by wesprzeć działalność naszego klubu i w planie budżetowym są ujęte – a tymczasem kolejny rok – kolejny rok pieniądze są wstrzymywane przez jedną osobę w mieście z niezrozumiałych powodów. Jeden klub SWD Wodzisław, który grał na poziomie centralnym PZPN już zamknął swoją działalność. Tylko dzięki udziałowcom i kibicom ODRA jeszcze gra i być może to nie jest komuś na rękę. Trudno mi określić przyczyny takiego postępowania czytając jeszcze wypowiedź facebookową pana prezydenta, że z wodzisławskimi klubami piłkarskimi są same problemy – nie wiem jak się do tego odnieść. W tych wszystkich klubach pracują społecznicy – którym trzeba pomagać, a nie pisać, że są z nimi problemy – bo jeśli są problemy, to trzeba wprost pokazać jakie, a nie wypowiadać frazesy bez pokrycia, które niestety bolą wszystkich działających w sportowy środowisku.
Co będzie najważniejszego do naprawy w mieście w przypadku wygranej? Sport?
Sport naprawi się sam, bo tam nie trzeba wiele - tylko dobrych chęci rządzących miastem. W jeden dzień można podjąć decyzje, które sprawią, że kluby sportowe odetchną i poczują wsparcie miejskie, a infrastrukturę sportową w postaci zadaszonych kompleksów boisk czy hal też przygotujemy – bo to nie jest misja niewykonalna – choć na przestrzeni ostatnich 17 lat taka właśnie mogła się w Wodzisławiu wydawać. Zadaszony obiekt sportowy z którego może korzystać kilkaset dzieci tygodniowo to koszt mniejszy od remontu dworca PKP w Wodzisławiu – więc odpowiedzmy sobie na pytanie – czy nie można było tego wykonać przez te kilkanaście lat dla naszych dzieci i młodzieży? W klubach sportowych są doskonali zarządzający, których bardzo dobrze poznałem w ostatnich latach przy okazji realizacji wspólnych projektów. Dlatego sport nie jest głównym wyzwaniem dla nowego samorządu – bo tam sprawa jest naprawdę prosta i wiemy co potrzeba i jak to zrobić w prosty sposób - wystarczą chęci.
Zatem co do zmiany czy poprawy?
Musimy skoncentrować się na odbudowaniu finansów miejskich, które są w tragicznym stanie i tutaj wyzwanie przed nowymi włodarzami. Przez obecny stan zadłużenia miasta, do jakiego doprowadzono w ostatnich latach, grozi miastu wprowadzenie zarządu komisarycznego, a o tym raczej głośno się niestety nie mówi. Kolejną skandaliczną sprawą jest fakt, że nasze strefy gospodarcze nie mają dróg dojazdowych, przez co za chwilę pojawią się ogromne problemy z logistyką w firmach, działających na tym terenie. Z kolei też brak infrastruktury drogowej stanie się problemem dla ściągnięcia nowych inwestorów. Musimy patrzeć kompleksowo i współpracować bliżej z samorządem wojewódzkim i rządem – bo ominęły nas projekty, które realizują gminy ościenne, a Wodzisław nie rozpoczął nawet prac, przez co teraz kolejna nowa władza miejska będzie musiała te strategiczne tematy nadgonić. Plan działania w strategicznych obszarach został nakreślony – mam wśród moich bardzo bliskich osób doświadczonych samorządowców, z którymi od lat dyskutujemy, a którzy od lat wskazują w jakich obszarach trzeba działać i im w ościennych gminach się to udaje – w Wodzisławiu niestety nie udało się tego zrobić.
Niektórzy mówią o ustawce z Mieczysławem Kiecą dla rozbicia głosów, co pan na to?
Nazywam się Marcin Piwoński – jestem gotowy na to, by zmienić obecnego prezydenta i mam kompetencje, by w tej roli działać. Pora na to, by Wodzisław po tylu latach zobaczył, że można inaczej i lepiej. Nie ma tu żadnej mowy o ustawce. Po prawie 2 latach bycia prezesem i współpracy z samorządem wodzisławskim, po prostu wiem, że trzeba zmian.
Jak patrzy pan na projekt nowego stadionu?
Utopia. Szczerze – tak słabej zagrywki wyborczej można się tylko wstydzić, jak wielu projektów, wygenerowanych nagle w komputerach ludzi od marketingu urzędu miejskiego. Mam nadzieję, że wodzisławianie już tym razem nie dadzą się nabrać. Przez lata w Wodzisławiu nie udało się wyremontować szatni, nie udało się wybudować boiska treningowego, nie udało się oświetlić jakiegokolwiek boiska treningowego i nagle w kampanii wychodzimy z projektem pięknego nowoczesnego stadionu. Czy tylko ja widzę tutaj słabość tego zagrania? Pytanie, kto będzie na nim grał jak do tego czasu nie będziemy wspierali w dostateczny sposób wodzisławskiego sportu? Tutaj leży praca u podstaw z dziećmi i młodzieżą. Dlatego też przygotowałem, obliczyłem i mam nadzieję wdrożyć w Wodzisławiu program wsparcia każdego młodego sportowca 800+. Chyba, że zaniedbamy pracę z młodzieżą i nie będziemy jej wspierać należycie - wtedy piękny stadion będziemy musieli wynajmować innym klubom z innych miejscowości tak jako to już teraz ma to miejsce np. Unii Turza Śląska.
choć piwońskiego nie stawiam w gronie realnych kandydatów na prezydenta to jego ocena stanu faktycznego miasta na 5. naprawdę zdziwię się jeśli kieca po tylu latach drenowania budżetu miasta przejdzie do drugiej tury.
kieca uwielbia pomniki, które nie przynoszą dochodu. wystarczy popatrzeć na dworzec kolejowy, oddany x lat temu do dziś nie zagospodarowany. jeszcze wieża ciśnień mu się marzy do kompletu. tylko po co? jego oderwanie od rzeczywistości potwierdza poniekąd wczorajszy wyrok sądu w trybie wyborczym. chciał błysnąć a zrównano go z ziemią i pokazano jak bardzo się myli. przegrać w 5 sprawach na 5 możliwych to mistrzostwo i błazenada. jeśli ktoś chce ciamajdy jako prezydenta niech głosuje na kiecę, ale jak ktoś szuka gospodarza od roboty to szymczak, szatyło, szwagrzak i piwoński będą o wiele lepsi od obecnej ciamajdy.
Witam ..no Ja osobiście absolutnie temu Panu Piwońskiemu nie ufam...ale każdy orze jak może to normale ...ale niech wygra najlepszy
Osobiście jestem zmęczona obecnym zarządzaniem naszego miasta, ale jak ma być inaczej, skoro włodarz jest ciągle zajęty propagandą i kampaniami wyborczymi. Zmiana prezydenta w mieście które zamarło jest konieczna ! brakuje nam osoby zmotywowanej, osoby otwartej na oczekiwania i potrzeby mieszkańców, osoby która zmieni politykę i podejście do zarządzania. Obecny prezydent Mieczysław Kieca, pełni funkcję Prezydenta od 2006 roku i mam takie odczucie, że się rozbestwił i pogubił w ustalaniu priorytetów ważnych dla miasta. Dlatego trzymam kciuki za dobrą zmianę i życzę powodzenia Marcinowi Piwońskiemu, który nie jest w żaden sposób spowinowacony politycznie.
Moze wkoncu dzieki takim osobom jak Pan Piwoński bedzie normalnosc w Wodzisławiu
Przez 18 lat rządzenia administrator nie ma nawet w planach hali widowiskowo sportowej. Za to największy jego sukces to zatrudnienie na MOSiR konia trojańskiego w postaci kustosza i zainstalowanie Dziupli za 4,5 mln dla pedagogów i lewackich kobiet .