Markowiak, Majnusz i Witecki: nikt nas nie będzie straszył procesami
Liderzy protestu z Dębicza w Raciborzu, którzy reprezentują mieszkańców zmagających się z problemem odorowym w tej dzielnicy, reagują na zapowiedź prezesa spółki miejskiej Raciborskiego Centrum Recyklingu. Ten złożył w sądzie pozew, bo według niego naruszono dobre imię spółki miejskiej.
List do redakcji Nowin - w odpowiedzi na relację z konferencji prasowej prezesa Jana Makowskiego z RCR R3
Bez tytułu na temat
Za kilkanaście dni rozstrzygnięte zostaną wybory samorządowe, a my poznamy nazwisko kolejnego prezydenta naszego, kurczącego się niestety i podupadającego miasta. Stajemy przed szansą powierzenia przyszłości Raciborza na kolejną kadencję osobie, która sprosta naszym oczekiwaniom i aspiracjom – człowiekowi, który będzie traktował nas poważnie i z należnym szacunkiem, który będzie komunikował się z mieszkańcami nie wyklejankami swojego wizerunku z uśmiechem Mony Lisy, finansowanymi z miejskiej kasy, tylko poprzez rzeczowy i merytoryczny dialog.
Mamy prawo wymagać, żeby nawet tam, gdzie możemy mieć inne zdanie niż władza, nikt nas nie będzie straszył procesami sądowymi i sankcjami karnymi, szczególnie gdy stajemy w obronie naszego wspólnego dobra.
A takim szczególnym dobrem jest nasze raciborskie składowisko odpadów, które w połowie lat dziewięćdziesiątych zbudowaliśmy po to, aby jak najdłużej służyło mieszkańcom Raciborza i zapewniało jak najniższe opłaty za utylizację naszych śmieci.
Dzisiaj efekt jest taki, że instalacja zasypywana jest dziesiątkami tysięcy ton śmieci, wątpliwego pochodzenia, zwożonych z całej Polski, które dodatkowo są źródłem odoru dotkliwego szczególnie dla mieszkańców dzielnicy Brzezie.
Od ponad pół roku apelujemy i wzywamy prezydenta Dariusza Polowego do zaprzestania tego barbarzyńskiego procederu, ale jedynym tego skutkiem jest groźba, jaką, na specjalnie zwołanej 15-go marca br. konferencji prasowej, prezes spółki RCR R3 - J. Makowski ogłosił „urbi et orbi” , obwieszczając, że postawi nas przed sądem za naruszanie „dobrego imienia” zarządzanej przez niego firmy i będzie domagał się od nas po 50 tysięcy zł karnego zadośćuczynienia.
Tak się składa, że każdy z nas w swoim długim życiu wiele razy mierzył się z poważnymi wyzwaniami i straszenie nas pozwami sądowymi panowie Polowy i Makowski mogą sobie darować, tym bardziej że kosztami tej zabawy, jak zwykle, obciążą nas mieszkańców.
J. Makowski być może nie zdaje sobie sprawy, że to my – członkowie raciborskiej wspólnoty samorządowej, a nie on, jesteśmy właścicielami składowiska odpadów w Raciborzu (on sam mieszka w Rybniku). Jemu tylko powierzono je w zarząd i wymagamy, aby działał wyłącznie w interesie raciborzan, a nie na naszą niekorzyść, jak ma to miejsce obecnie.
Mamy nadzieję, że za kilka tygodni nowy prezydent naszego miasta uporządkuje niezwłocznie tę patologiczną sytuację, a sprawców, rozliczy za wyrządzone szkody.
Niestety, dokonanych zniszczeń nie da się już naprawić, a miejsca na naszym składowisku, zasypanym dodatkowo ponad 50-cioma tysiącami ton obcych śmieci, nie będzie można odzyskać.
Gdy więc za jakiś czas, przedwcześnie o kilka lat, zabraknie tej przestrzeni dla nas mieszkańców i trzeba będzie utylizować nasze odpady komunalne w innych, wielokrotnie droższych, instalacjach poza Raciborzem i słono za to płacić, D. Polowego i J. Makowskiego nie będzie już tam, gdzie są obecnie.
Zostanie tylko smród.
Racibórz, 24 marca 2024 r.
Roman Majnusz
Andrzej Markowiak
Adam Witecki
Całą kadencję trwała inba o wysypisko i Empol, więc sprawa wyjątkowo brzydko pachnie. I od samego początku to właśnie ludzie Wojnara najwięcej mieli do powiedzenia. Wyczuwam tu drugie dno. Miasto chyba zepsuło komuś plany. Ludzie TW zwykle nie przejmowali się mieszkańcami, więc trochę nietypowa ta ich aktywność. Kto pamięta rządy tej ekipy, ten wie o czym piszę.
Wydaje mi się, że jest chętny do przejęcia RC3 i tylko obecna władza stoi mu na drodze. Duże raciborskie farmy przemysłowe mają się niezbyt dobrze, a robienie wałów jest coraz trudniejsze. Dlatego warto przejąć cześć rynku śmieci, żeby nie płacić za wytwarzane szkodliwe odpady na terenach tych farm przemysłowych. Tu nie chodzi i zdrowie mieszkańców tylko o pozyskanie miejsca do nielegalnej i taniej utylizacji szkodliwych odpadów poprzemysłowych z obsługiwanych zakładów. Oczywiście nie piszę o Raciborzu, jakby komuś przyszło na myśl powiązać moją wypowiedź z największymi raciborskimi fabrykami nad Odrą lub w Kuźni. Nie, nie.
Markowiak ma przeszłość której uczciwy człowiek powinien się wstydzić i chować się przed opinią publiczną.
Trole Polowego coś zaspały.... Komentarze chwalące Prezydenta i obrażające konkurentów za 3..2..1... start!