Piotr Kuczera przed II turą wyborów: "Elektorat Lepszego Rybnika szybciej zagłosuje na Kuczerę niż na pana Sączka"
W 2018 roku prezydent Piotr Kuczera zmiażdżył swoich konkurentów. Drugiej tury nie było. 7 kwietnia 2024 roku P. Kuczera również pokonał swoich rywali, ale przewaga nie była na tyle duża, by wygrał w pierwszej turze. Co więcej, zdobył aż 13 tysięcy głosów mniej niż w poprzednich wyborach. Zapytaliśmy go m.in. o to, gdzie popełnił błąd?
- Porównanie wyników wyborów w 2018 roku i 2024 nie wypada dla pana najlepiej. W ciągu tych kilku lat stracił pan ponad 13 tysięcy głosów.
- Myślę, że elektorat Lepszego Rybnika i Kuczery to identyczny elektorat. Oni wcześniej na mnie zagłosowali, teraz nie. Teza kampanii wyborczej Lepszego Rybnika była taka, że w mieście nic się nie dzieje. Część wyborców to przekonało. Nie potrafię się z tym zgodzić. Uważam, że w Rybniku bardzo dużo się dzieje. Znaczenie miał również wpływ dużego portalu internetowego (Tomasz Pruszczyński, kandydat na prezydenta, jest wydawcą portalu rybnik.com.pl - red.).
- Miasto Rybnik również dysponuje potężnym medium. Mówię o "Gazecie Rybnickiej", której nakład zbliża się do poziomów sprzedaży największych tygodników opinii o zasięgu ogólnopolskim, pokroju "Newsweeka" czy "Gościa Niedzielnego". Tak więc medialna siła oddziaływania w jakimś sensie była również po pana stronie.
- Tak, pewnie dlatego zdobyłem 42% głosów. Jakby nie patrzeć to jest duże poparcie. Myślę, że trzeba mocno popracować nad kwestią frekwencji, bo rybniczanie nie poszli masowo na wybory.
- Mobbing, biogazownia - to tematy, które przewijały się w kampanii wyborczej przed pierwszą tura. Czy myśli pan, że te czynniki miały wpływ na pana wynik wyborczy?
- Mam wyrok sądu, że tak zwanej afery mobbingowej w ogóle nie było, ale mogła ona zachwiać wyborcami, spowodować, że zostali w domach.
- A biogazownia?
- Ja mówię otwarcie o rzeczach, które w Rybniku muszą powstać prędzej czy później, bo inaczej będziemy płacić krocie za odpady. Trzeba mieć odwagę, żeby ludziom to wytłumaczyć. To nigdy nie jest łatwe, ale nie poddajemy się.
- Populistom jest łatwiej?
- Zdecydowanie, w życiu populistom jest łatwiej, ale na krótką metę. Z punktu widzenia trwałości miasta trzeba brać odpowiedzialność za to, o czym się mówi. Myślę, że urzędującemu prezydentowi jest pod tym względem najtrudniej, bo ceni sobie wagę swoich słów.
- Być może błędem taktycznym był udział w dwóch debatach. Mieszkańcy mieli okazję poznać pańskich rywali, którzy są wyrazistymi osobowościami.
- Mam świadomość tego, że takie debaty popularyzują mniej znanych kandydatów. Z drugiej strony nieuczestniczenie w debacie spotkałoby się z zarzutem, że uciekam od dyskusji.
- Na koniec pytanie z historii najnowszej. W 2014 roku Adam Fudali również wygrał pierwszą turę wyborów. Czy wie pan, co się później wydarzyło?
- Tak, ale też kontekst historyczny tamtych wyborów i tych wyborów jest inny. Pierwsza tura pokazała, że mam na czym budować, mam większość w radzie miasta i z tym trzeba iść do ludzi. Co ma być, to będzie, ale zachęcam do wyborów.
- Powiedział pan, że elektorat Lepszego Rybnika to ludzie, którzy w 2018 roku głosowali na pana. Czy liczy pan, że część z nich w II turze poprze pańskie starania o prezydenturę?
- Moim zdaniem ten elektorat szybciej zagłosuje na Kuczerę niż na pana Sączka. Szybciej zagłosuje na Koalicję Obywatelską niż na Prawo i Sprawiedliwość.
Z Piotrem Kuczerą rozmawiał Wojciech Żołneczko
Zobacz również:
Ludzie
Prezydent Rybnika