Henryk Grzonka przypomniał w Godowie postać Stanisława Ligonia. Był przedwojennym idolem Ślązaków
Człowiek-orkiestra. Tymi słowami podczas spotkania w Godowie Henryk Grzonka określił Stanisława Ligonia, legendarnego Karlika z "Kocyndra" i autora radiowych "Berów i bojek śląskich". Ligoń bowiem nie tylko był radiowcem z krwi i kości, ale również działaczem plebiscytowym, politykiem, a także artystą. Miał też, co odkrył Grzonka, wyjątkowo dobre oko. Przekonuje o tym wystawa zdjęć wykonanych przez Ligonia w Palestynie. Można ją przez najbliższy miesiąc oglądać w Ośrodku Kultury w Godowie.
Henryk Grzonka przypomniał w Godowie postać Stanisława Ligonia. Był przedwojennym idolem Ślązaków
Niezwykłe odkrycie Henryka Grzonki
Spotkanie z dziennikarzem radiowym, byłym prezesem Polskiego Radia Katowice i Honorowym Obywatelem Gminy Godów, redaktorem Henrykiem Grzonką, które odbyło się 24 kwietnia w Ośrodku Kultury w Godowie, poświęcone zostało otwarciu wystawy fotografii „Ziemia Święta w obiektywie Karlika z „Kocyndra". Wystawa została przygotowana przez Grzonkę w oparciu o zdjęcia wykorzystane w publikacji książkowej o tym samym tytule. Henryk Grzonka od wielu lat jest wielkim propagatorem postaci Stanisława Ligonia. To z jego inicjatyw powstał przed gmachem Radia Katowice pomnik Ligonia. W przeszłości odbył wiele rozmów z jego potomkami. Podczas jednej z nich, wnuk Ligonia pokazał mu album 257 zdjęć, wykonanych przez dziadka podczas pobytu w Palestynie w latach 1941-1946. Okazało się, że zdjęcia są unikatowe i odkrywają kolejny niezwykły talent autora - talent fotoreporterski. Co potwierdziło zresztą kilku ekspertów w tej dziedzinie.
Artysta, satyryk i działacz plebiscytowy
Podczas otwarcia swojej wystawy w Godowie Henryk Grzonka przez 1,5 godziny niezwykle barwnie i ciekawie opowiadał o człowieku, który jeszcze przed II wojną światową stał się idolem Ślązaków. A stał się nim nie bez powodu. Stanisław Ligoń był wnukiem Juliusza Ligonia, polskiego i śląskiego działacza społecznego, którego ulica znajduje się nie tylko w Katowicach, ale również w sąsiedniej Turzy Śl. Stanisław z wykształcenia był malarzem i grafikiem. W czasie przemian, które objęły Górny Śląsk po zakończeniu I wojny światowej został działaczem plebiscytowym. Pod pseudonimem Karlik pisał i rysował w polityczno-satyryczynym piśmie "Kocynder", które w okresie plebiscytu górnośląskiego prowadziło propolską działalność. Pismo zyskało wielką popularność, podobnie zresztą jak sam Karlik. - Przez Niemców był uważany za niebezpiecznego do tego stopnia, że w tym okresie przeprowadzono na jego życie dwa zamachy - wspominał Henryk Grzonka. Oba na szczęście były nieudane, zaś sam Ligoń niespecjalnie się nimi przejął. Po podziale Górnego Śląska skupił się na działalności artystycznej. Dużo malował, również portretów oraz polichromie. Został również nauczycielem rysunku w katowickim Gimnazjum im. Mickiewicza.
Narodziny radiowca
W 1927 r. związał się z nowopowstałą katowicką rozgłośnią Polskiego Radia. To w tym radiu publikował swoje "Bery i bojki", dzięki którym stał się tak popularny wśród Ślązaków. - Podczas jego audycji ulice Katowic pustoszały. Ludzie gromadzili się przy odbiornikach - podkreślał Henryk Grzonka. W grudniu 1933 r. został dyrektorem katowickiej rozgłośni. Koncentrował się na audycjach regionalnych i satyryczno-politycznych skierowanych przeciwko niemieckiej propagandzie. Sporą popularność przyniosły mu takie audycje jak „Przy żeleźnioku”, „U Karlika gro muzyka”. Od 1935 r. był również posłem na Sejm RP.
Pomagał śląskim żołnierzom
Jako zaangażowany działacz śląski, sprzeciwiający się niemieckiej propagandzie, trafił na listę proskrypcyjną Ślązaków, którzy mieli być przez Niemców zlikwidowani. Toteż na początku września 1939 r. wyruszył z Katowic w daleką drogę, która ostatecznie zaprowadziła go przez Warszawę, Węgry, Jugosławię, Cypr i Turcję do Ziemi Świętej, będącej wówczas Brytyjskim Mandatem Palestyny. Był m.in. członkiem delegatury Rządu RP na uchodźstwie. Jak podkreśla Henryk Grzonka, Ligoń pomagał m.in. Ślązakom-żołnierzom Wehrmachtu, którzy trafili do alianckiej niewoli, w przejściu na stronę Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Warto zobaczyć wystawę
W wolnym czasie zwiedzał Palestynę i wtedy wykonywał amatorskim aparatem zdjęcia miejsc i ludzi, żyjących wówczas w Ziemi Świętej. Część tej spuścizny Karlika z „Kocyndra" można obejrzeć właśnie w godowskim Ośrodku Kultury. Wystawa będzie czynna w godzinach pracy Ośrodka przez najbliższy miesiąc. Organizatorem wydarzenia i wystawy jest Gminne Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji w Godowie.
źr. Urząd Gminy Godów