"Horror. To miejsce kaźni". Ciężarne suczki ukryte w piekarniku. OTOZ Animals w Raciborzu o szczegółach interwencji [ZDJĘCIA]
Psy były "hodowane" w tragicznych warunkach. Rozmnażały się między sobą bez kontroli. Wiele z nich schorowanych, cierpiących z bólu. Wszystkie brudne, zaniedbane, bez dostępu do świeżej wody. O szczegółach interwencji w Kornowacu opowiedziała nam inspektor OTOZ Animals w Raciborzu, Karolina Winter, która prosi o wsparcie na leczenie psów. Uruchomiono w tym celu specjalną zbiórkę.
Horror dla zwierząt
Dom znajduje się na uboczu, być może dlatego nikt wcześniej nie zauważył, w jakich warunkach trzymane są zwierzęta i jak bardzo psy są zaniedbane. W końcu jednak informacja o dramatycznej sytuacji trafiła do OTOZ Animals w Raciborzu. Z anonimowego zgłoszenia wynikało, że na terenie posesji znajduje się duża liczba psów w fatalnym stanie.
Inspektorki pierwszą interwencję podjęły w niedzielę (12.05.), jednak nie zostały wpuszczone, a zwierzęta zamknięto w domu. W środę (15.05.) OTOZ wrócił na miejsce już w asyście policji, z weterynarzem powiatowym i przedstawicielem urzędu gminy. Oczom interweniujących ukazał się tragiczny widok.
- Psy były ukryte dosłownie wszędzie, chodziły po stołach, były w szafkach. W piekarniku siedziały dwie wysoko ciężarne sunie, w koszu na pranie była sunia z małymi. We wszystkich możliwych miejscach odkrywaliśmy coraz to nowe, strasznie zaniedbane psy... - relacjonuje inspektor OTOZ Animals w Raciborzu, Karolina Winter.
Jak informuje policja, kondycja zwierząt i warunki, w jakich przebywały, zagrażały ich życiu i zdrowiu. Zdecydowano o interwencyjnym odbiorze 24 psów - wśród nich było pięć szczeniąt.
- Psiaki były brudne i wycieńczone, wymagały natychmiastowej pomocy weterynaryjnej. Według lekarza, zwierzęta utrzymywane były w stanie zagłodzenia, nieleczonych chorób i w niewłaściwym pomieszczeniu oraz nie miały zapewnionych warunków zgodnie z ich potrzebami - wyjaśnia oficer prasowa raciborskiej komendy, sierż. sztab. Joanna Wiśniewska.
Co więcej, na posesji nie ma bieżącej wody, z tego powodu psy do picia otrzymywały deszczówkę.
Psy rozmnażane dla zysku
Właściciele zwierząt prowadzili "hodowlę Shih-Tsu". Chociaż działali pod szyldem legalnie zarejestrowanego stowarzyszenia, stanowili jeden z jego oddziałów, który prawdopodobnie w żaden sposób nie był kontrolowany. Tymczasem, to co się działo na miejscu doprowadziło do cierpienia wielu zwierząt.
- Rozmnażały się między sobą w sposób niekontrolowany. To pseudohodowla, psy są sprzedawane za 300-500 złotych i ludzie się cieszą, że kupili sobie "rasowego" szczeniaka, a to psy bez rodowodów. Nie dość, że pochodzące z tak koszmarnych warunków, to mogą mieć wady genetyczne - dodaje Karolina Winter.
Inspektor OTOZ Animals określa sprawę jednym słowem: horror. - Tu latami dochodziło do znęcania się nad psami. Wszystkie w typie rasy Shih-tsu, chore, zadredowane, z odparzeniami, wychudzone. Żyły w brudzie i niechlujstwie. To właśnie takie rozmnażane tylko dla zysku... - stwierdza K. Winter.
Psy zostały zabrane, zadbano o ich higienę.
- Psy były zarośnięte do tego stopnia, że nie było widać im oczu ani nóg. Ich stan sierści był taki, że obcięcie jednego trwało około 3 godziny. Niektóre z tych psów mają buty z własnych kołtunów! Kołtuny wymieszane z odchodami, śmierdzące moczem, twarde i trudne do wycięcia - opisuje OTOZ.
Po ostrzyżeniu okazało się, że pod sierścią części z nich znajdowały się guzy, które wymagają badań. Większość suk jest szczenna. Jedna z nich musi mieć usunięte oko, które jest w złym stanie.
- Ona nie widzi na to oko, chodzi cały czas w ogromnym bólem - wyjaśnia nasza rozmówczyni. - Tam były psy, które miały nogi jakieś poprzetrącane, być może po jakichś starych, nieleczonych urazach. Niewykluczone, że u jednego konieczna będzie amputacja, to teraz kwestia diagnozy.
Potrzebne domy tymczasowe
12 psów pojechało do schroniska w Rybniku. Cztery szczeniaki trafiły już do adopcji, jeden z nich jest monitorowany, bo jego stan nie jest najlepszy, jest słaby, nie chce jeść. Karolina Winter, z którą rozmawialiśmy, a która aktualnie ma u siebie w domu 8 interwencyjnie odebranych psów z pseudohodowli w Kornowacu, zwraca się z prośbą o kontakt do wszystkich osób, które mogą udzielić zwierzakom tymczasowego schronienia.
- Chodzi zarówno o te psy, jak i kolejne, które do nas trafiają. Domy tymczasowe są niezwykle potrzebne. My ponosimy koszty leczenia zwierząt, dowozimy dla nich karmę. Najważniejsze, żeby do czasu adopcji zapewnić im bezpieczną przestrzeń, gdzie ktoś może się nimi zaopiekować - apeluje Karolina Winter.
Jednocześnie inspektorka OTOZ Animals podkreśla, jak ważne jest, aby osoby, które widziały bądź wiedzą, że w jakimś miejscu dochodzi do podobnych sytuacji, nie ignorowały sprawy, a zgłaszały ją odpowiednim służbom. - Zawsze gwarantujemy anonimowość. I jesteśmy niezmiernie wdzięczni, że osoba poinformowała nas o tej pseudohodowli. To istotne, by ludzie nie bali się reagować, bo czasem to naprawdę ostatni moment - zauważa K. Winter.
Policjanci, w związku z wszczętym postępowaniem, przeprowadzili czynności procesowe, w trakcie których zabezpieczyli niezbędne dla postępowania dowody. Za znęcanie się nad zwierzętami poprzez utrzymywanie ich w niewłaściwych warunkach oraz w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa, grozi kara do 3 lat więzienia.
Leczenie piesków będzie kosztowne, dlatego OTOZ Animals w Raciborzu uruchomiło zbiórkę w serwisie ratujemyzwierzaki.pl - LINK DO ZBIÓRKI
Pieski będą do adopcji po ich obcięciu, sprawdzeniu stanu zdrowia, ewentualnych zabiegach, leczeniu itp. Proszę szukać na fb strony Otoz Animals Racibórz i nr kontaktowego do organizacji.
Wiadomo czy pieski będą do adopcji?