Agresywni pasażerowie zaatakowali w autobusie mężczyznę. I to nie jest odosobniony przypadek
Mężczyzna został poturbowany w autobusie po tym, jak zwrócił młodym chłopakom uwagę na ich głośne zachowanie. To nie jest pojedyncza sprawa. Jak postępuje się w takich sytuacjach? I czy w autobusach można czuć się bezpiecznie?
"Wyrzucić bandytów na..."
Gdy jakiś czas temu do miejskiego autobusu, jadącego z Jastrzębia-Zdroju do Żor, weszło dwóch młodych mężczyzn, właściwie chłopaków, nic nie zapowiadało takiego obrotu rzeczy. Ot, zwykły kurs, jakich wiele. I to jeszcze w ciągu dnia, kiedy, przynajmniej teoretycznie, nikomu nic nie powinno się stać. Zaledwie kilka minut później po dwójce nastolatków nie było już śladu. Za to w autobusie zostali ci, którzy w międzyczasie musieli przeżyć chwile grozy. Poturbowany, krwawiący mężczyzna, którego napadli młodzi ludzie, ponieważ zwrócił im uwagę, że za głośno słuchali muzyki. Pasażerowie sprawiający wrażenie, że nic się nie stało. I skonsternowany kierowca, na twarzy którego malowała się głównie bezradność.
Sytuacja, której świadkiem był nasz dziennikarz, wzbudziła sporo emocji. Pasażerowie szybko zaczęli prześcigać się w pomysłach, jak w tej konkretnej sytuacji powinien zachować się kierowca, oni sami, w końcu – służby porządkowe. Co ciekawe, ich propozycje często wzajemnie się wykluczały. Ktoś proponował, żeby kierowca zamknął błyskawicznie drzwi i zawiózł całe „towarzystwo” na policję – wprost w objęcia czujnych funkcjonariuszy. Ktoś inny, wręcz przeciwnie, lansował rozwiązanie, w którym kierujący autobusem – najlepiej z pomocą pasażerów – wyrzuciłby z niego bandytów na „zbity pysk”. Wreszcie znaleźli się też tacy, którzy z nostalgią wracali do swoich zagranicznych doświadczeń, tłumacząc, jak tam rozwiązuje się podobne problemy.
„Kierowca miał od razu zablokować drzwi i podjechać pod komisariat. Poza tym powinien być przeszkolony na wypadek podobnych sytuacji. Jak będzie wypuszczać takich łobuzów, to już zawsze pozostaną bezkarni” – grzmiał ktoś bardzo wzburzony. „Co pan opowiada?! Powinien otworzyć drzwi i z pomocą pasażerów wyrzucić ich z autobusu. Chamstwa nie powinno się tolerować i niech pieszo chodzą, jak się nie potrafią zachować” – ripostowała starsza kobieta. „W USA jakakolwiek draka w autobusie kończy się natychmiastowym zatrzymaniem pojazdu i wezwaniem policji” – przekonywał jakiś młody człowiek.
A jaki był finał opisanej na początku historii? Agresorzy otworzyli awaryjnie drzwi i opuścili pośpiesznie autobus. Poturbowany mężczyzna wrócił na swoje miejsce. A pasażerowie mogli ponownie zająć się podziwianiem widoków za oknem. Czyli co, nic się nie stało?
Żorska kronika kryminalna i kolejny spektakl bezmyślnej agresji
Tym razem powodem interwencji mundurowych jest zachowanie trzech mężczyzn, którzy w czasie jazdy autobusem spożywali alkohol, nie robiąc sobie zbyt wiele z protestów pasażerów. Szybko okazało się, że promile dodały „dziarskim młodzieńcom” animuszu, bo cała trójka wszczęła niezgorszą awanturę. Niestety, policyjna notatka jest powściągliwa, trudno odtworzyć na jej podstawie precyzyjny przebieg wydarzeń. Czy stróżów prawa zawiadomili przerażeni ludzie? A może to kierowca powiadomił swojego dyspozytora o incydencie? Bez względu na scenariusz, jaki wypełnił się w tym przypadku, faktem pozostaje, że feralny autobus przybił wreszcie do portu, czyli przystanku autobusowego, gdzie na całą trójkę czekała już policja.
Pojawia się zatem pytanie, na ile podróż autobusami w mieście jest bezpieczna? Kto odpowiada za bezpieczeństwo pasażerów? Czy są opracowane procedury działania w trudnych sytuacjach? I czy są one skuteczne? Nie chodzi tu jednak o bezpieczeństwo w ruchu drogowym, a zapewnienie go w środku – w autobusie.
„Jeżeli kierowca zauważy lub zostanie poinformowany przez innych pasażerów o agresywnym zachowaniu, ma poinformować dyspozytora, który jest pod telefonem, o zaistniałej sytuacji, ten zaś zaalarmuje właściwe służby. Gdy sytuacja jest skrajnie niebezpieczna, kierowca samodzielnie wzywa policję lub w ekstremalnych sytuacjach może zmienić trasę i autobusem udać się w pobliże najbliższej jednostki policji” – informuje Oktawian Bogaciński z firmy Kłosok, świadczącej usługi transportu publicznego, między innymi w Żorach.
„Na szczęście takie sytuacje zdarzają się niezmiernie rzadko, a przeważnie sama informacja o zamiarze wezwania policji uspokaja agresora” – dodaje.
Materiały przekazywane są policji
Z kolei Rafał Jabłoński, rzecznik Międzygminnego Związku Komunikacyjnego Jastrzębie, wskazuje na jeszcze jeden element, mający niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo w środkach komunikacji publicznej. „Od 2015 roku monitoring jest obowiązkowym wyposażeniem każdego nowego pojazdu komunikacji miejskiej. Kamery rejestrują wszystko to, co się dzieje w środku pojazdu, jak również to, co dzieje się przynajmniej 10 metrów przed nim. Obraz jest przechowywany przez 7 dni i niejednokrotnie służy jako dowód w sprawach prowadzonych przez policję i prokuraturę” – podkreśla.
„Poprzez systemy łączności elektronicznej prowadzący pojazdy mogą błyskawicznie nawiązać łączność z dyspozytorami, którzy bezzwłocznie, przekazując sprawę policji, są w stanie udaremnić rozboje, powstrzymać przejawy agresji w pojazdach oraz ułatwiają w ten sposób zatrzymanie na gorącym uczynku sprawców pobić” – wylicza rzecznik.
„W każdym autobusie znajduje się także czerwony przycisk – alarm. Zarezerwowany tylko dla wypadków zagrożenia zdrowia i życia ludzkiego” – słyszymy.
Nie jest tak kolorowo
I jeszcze na koniec... Wybraliśmy się niedawno na żorskie ulice, żeby zapytać mieszkańców, czy czują się bezpiecznie w środkach komunikacji miejskiej. Większość z nich stwierdziła wówczas, że autobusy to stosunkowo bezpieczne miejsce. W każdym razie odpowiadającym nic złego się w nich nie przydarzyło. Ale kiedy pozwoliliśmy żorzanom wypowiedzieć się anonimowo, ten sielankowy obraz zmienił się o... 180 stopni.
Zatem, jaka jest prawda o bezpieczeństwie w żorskich autobusach? Zachęcamy Was, drodzy Czytelnicy, do udziału w dyskusji i podzielenia się swoimi doświadczeniami w tym temacie.
@darko napisałeś coś niezwykle spostrzegawczego i trafnego. Bezpłatna komunikacja może doprowadzić do jej całkowitej patologizacji i zniechęcać do korzystania przez normalnych ludzi.
"Sytuacja, której świadkiem był nasz dziennikarz"
Czy on interweniował? No bohaterze?
Ja jednak wolę dać te 7 zł i pojechać do Żor z prywaciarzem na D. Ta awarantujaca się młodzież popijaca jeździ tylko darmowymi miejskimi
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
W Żorach i Jastrzębiu lepiej.nie wychodzić z domu bo zmroku. A jeszcze jeździć autobusami? Przestępczość jest tam bardzo wysoka. Najlepiej się wyprowadzić jeśli jest taka możliwość
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Ludzie młodzi, wchodząc do autobusu kupują bilet srajfonem. I nie rozumiem, jakim cudem policja nie potrafi ich namierzyć? Są tak leniwi że nawet takich prostych czynnosci nie chce się wykonać?
O czym Wy piszecie o autobusach, spójrzcie na ulice, bezkarność jak na drogach, policji nie ma nigdzie, wsiadają w samochod, przejadą raz na dzień przez miasto, udają że nic nie widzą. Na każdej ławce ćpun, lub pijak,zacxepiajacy ludzi.
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Łatwiej z suszarką stać
Zakazać sprzedaży tych szczekaczek. Chcesz słuchać muzyki na ulicy? - używaj słuchawek (tylko nie za głośno abyś słyszał co się dzieje wokół - są modele które przepuszczają istotne dźwięki otoczenia) a nie puszczaj wszystkim wkoło gów...ej muzyki. Puszczanie muzyki w miejscu publicznym powinno podlegać pod "publiczne odtwarzanie" i powinno być karane (plus tantiemy dla wykonawcy). Kolega (solidnej postury) w Opolu też takim cwaniaczkom wywalił im przez okno taką szczekaczkę (i się skończyło podskakiwanie). Najlepszą karą dla takich delikwentów byłoby posadzenie (związanego) w pustym pokoju na 48 godzin i puszczenie muzyki na full z tejże szczekaczki.
Nie prawda ta kierowca zareaguje. Ostatnio w mzk była bójka też, I ludzie krzyczyczeli do kierowcy i babeczka cisza udawała zs nie słyszy. Zgłaszając do mzk mowia że przykro im, I będą weryfikować
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Kamery nie są po to, aby wykrywac sprawców, rltylko do inwigilacji obywateli. W przyszłości (już teraz?) do rozpoznawania twarzy.
A w tych sytuacjach, gdyby kilka osób zareagowało, gnoje by przestali "rządzić". Ale każdy nos w komórkę, jak struś, i "nic się nie stało"...
A powinni dostać "przeszkolenie" pałami przez policantów lub np. przywróconą karę chłosty... Ale to marzenia w czasach rządów lewactwa i "obrońców praw człowieka" (tylko nie normalnego).
Wszystko z kamerami pięknie wygląda ale policja nie ma czasu na ich sprawdzanie oraz analizę i dlatego 99% spraw jest uważanych!