Ukarany za kradzież popielniczki i bycie pasożytem społecznym
Hazardowa gra w karty, brak stałego zameldowania i pracy, wszczynanie burd po pijanemu w miejscach publicznych czy oddawanie moczu na pięknie zadbany kwietnik, a nawet kradzieże z placu budowy - to przewinienia, za które płaciło się niemałą grzywnę, wynoszącą kilka tysięcy złotych. Tak było 50 lat temu w Jastrzębiu-Zdroju.
50, czy 40 lat temu nowo powstałe miasto, jakim było Jastrzębie-Zdrój składało się przeważnie z młodych ludzi o różnych osobowościach. Czasami ułańska fantazja popychała niektórych z nich do czynów - mówiąc delikatnie - wątpliwych, mało estetycznych, niezgodnych z prawem.
Na straży moralności i prawidłowego współżycia społecznego stało Kolegium do spraw wykroczeń. To organ takiej sprawiedliwości ludowej powstały w 1951 roku, działający w dwóch instancjach przy organach administracji - gminach, miastach. Kolegium karało grzywną, ewentualnie zamienianą na areszt. O tym, że kolegium miało pełne ręce roboty, dowiadujemy się z łamów gazety lokalnej „Nasze Problemy”, wydawanej w latach 1974-1982 w Jastrzębiu-Zdroju.
Członkowie kolegium potępiali zamieszkiwanie bez meldunków czy hazardową grę w karty. Najgorszy był pasożytniczy tryb życia – bez pracy i właśnie stałego zameldowania. Władysław B., pochodzący z miejscowości Hulcza został za to ukarany grzywną 4,5 tys. zł, z możliwością zamiany na 60 dni aresztu. Władza nie przyjmowała do wiadomości, że gra na pieniądze to całkiem opłacalny sposób na życie. Doszukiwano się w tym wpływu zgniłej ideologii kapitalistycznej.
Zdarzały się też kradzieże - Kazimierz S. zabrał sobie z placu budowy osiedla V wykładzinę podłogową. Ta przyjemność kosztowała go 1500 zł grzywny. Były też przypadki niszczenia kwiatostanu przez mieszkańca znajdującego się pod wpływem alkoholu. Na ile kolegium wyceniło ten wybryk? Portfel Mariana B. był chudszy o 300 zł. Czy wśród osób ukaranych byli sami mężczyźni? Jak wynika z notatek prasowych – to grupa dominująca. Jednak odnajdujemy zapisek dotyczący Leokadii M. Pani przywłaszczyła sobie ze sklepu towary uchodzące wówczas za atrakcyjne: konserwę mięsną, herbatę indyjską „Cejlon” oraz wodę kwiatową. Tego typu zachowanie wyceniono na 3 tys. zł grzywny.
Dwaj panowie z Bzia Rainhold K. i Józef P. nie uszanowali żadnej „świętości”, jaką dla władzy komunistycznej mogła być Fabryka Domów w Bziu Zameckim. To przecież dzięki niej w Jastrzębiu bloki wyrastały jak grzyby po deszczu. No więc dwaj panowie K. i P. wybrali się na teren fabryki, bynajmniej nie w celach turystycznych - ukradli stal zbrojeniową. Orzeczono w stosunku do nich 2 i 4 tys. zł kary. W tamtych trudnych czasach przydać mogło się wszystko. Zdzisław C. bardzo się pomylił, kiedy myślał, że kradzież popielniczki z terenu jednego z zakładów pracy nie zostanie zauważona. Wpadł i na dodatek musiał zapłacić 2,5 tys. zł. I jak tu nie wierzyć lekarzom, że nałóg nie prowadzi do niczego dobrego? Natomiast Jadwiga B. nic nikomu nie zrobiła, a została ukarana. Powodem był syn, a właściwie dość oryginalny sposób jego zabawy. Chłopak wzniecił pożar, winą zaś obarczono matkę, która go nie upilnowała. Niestety, dziennikarze nie piszą, co zostało podpalone i czy straż pożarna zdążyła.
Dużym problemem byli mieszkańcy pod wpływem alkoholu, którzy wszczynali awantury na ulicach, wyzywali przechodniów, prowokowali burdy uliczne. Niektórzy załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne do kwietników, nie krępując się obecnością innych osób. Żadnego wrażenia nie robiła na nich ruchliwa ulica. Także i oni stawali przed obliczem kolegium i płacili grzywny w wysokości 1-2 tys. zł. Rzecz jasna recydywiści nie mieli lekko i od nich kasowano więcej.
Jak widać, Kolegium do spraw wykroczeń stało na straży prawa i moralności. Szczególnie tępiono pasożytniczy tryb życia i gry hazardowe. Mieszkanie w Jastrzębiu bez meldunku też było jednym z poważniejszych przewinień. Dlaczego łupem padały takie towary jak: herbata, konserwa mięsna, woda kwiatowa? Widać były na tyle atrakcyjne, że decydowano się zaryzykować. Ale, żeby kraść popielniczkę – no to już chyba trudno zrozumieć. Jednak nałóg prowadzi do całkowitego upadku człowieka. To, że wielu było na „bani”, nikogo nie dziwiło. Takie było życie.
Źródła do artykułu:
„Nasze Problemy”. Organ Samorządów Robotniczych Kopalń Węgla Kamiennego „Jastrzębie”, „Manifest Lipcowy”, „Moszczenica”. Numery z lat 1974 (2), 1975 (1), 1975 (3), 1975 (4), 1975 (7), 1975 (10), 1975 (11).
W tekście użyto jedynie skrótu nazwiska, pełne nazwiska znajdują się w artykułach prasowych, pochodzących z powyższych publikacji.
Artykuł - treść i jakość - jak z Trybuny Ludu.
Bajki!
Za sprawą artykułu Barczyńskiej-Łukasik mamy jasność jak represyjny był komunistyczny PRL, w którym kolegia karały grzywnami za sikanie do kwietników. Teraz, dzięki Bogu, mamy demokrację i sikać można gdzie się tylko chce, bo kolegia zostały zdelegalizowane.
"pasożytniczy tryb życia", praktykowane do dzisiaj.
Słyszałam że w tamtych czasach najlepiej żyło się konfidentom, których nie brakowało. Jednym z nich był niejaki SKRZAT. Nierób który cały czas pił i był bezkarny? Dlaczego? Donosił na kolegów. I tak ma do dzisiejszego dnia.
Jak to się mówi, kto się q urodził......
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem