Marek Kurpis: Branżówki nie miały jeszcze tak dobrego naboru
Marek Kurpis - etatowy członek zarządu Powiatu Raciborskiego i długoletni samorządowiec-oświatowiec komentuje dla Nowin symulację naborową rocznika zwanego zerowym lub pustym w szkołach powiatowych.
11 lipca przeprowadzono w starostwie powiatowym symulację naboru do szkół ponadpodstawowych. Choć ta została zakończona, to nabór uzupełniający potrwa do końca sierpnia.
Jakie pierwsze wnioski sformułowano po zakończeniu symulacji w starostwie?
Niestety, jak co roku, ponad 20 osób wypadło z systemu. Do tego dochodzą osoby, które trafiają do raciborskiego systemu oświatowego z ościennych powiatów. Nie zalogowały się, bo aktualnie np. się przeprowadzają.
Miejsc już raczej nie będzie w liceach. Jednak w technikach oraz branżówkach takowe się znajdą.
Co oznacza to wypadnięcie osoby poza system?
Ktoś loguje się w systemie, na co jest czas od połowy maja do połowy czerwca. Wskazuje dwie klasy w liceum, jednak nie dostanie się do ani jednej ani drugiej. Wtedy wypada poza system. Warto wybierać więcej, cztery czy pięć, żeby nie wypaść z systemu naborowego. Mogą się pojawić dodatkowe wolne miejsca, ktoś przydzielony przez system, ostatecznie tam nie wybierze danej placówki. Trzeba potwierdzić swoją wolę, dostarczyć świadectwo, spełnić wymogi formalne. Zdarzają się sytuacje losowe.
Dokonano korekt na niektórych kierunkach, a niektórych w ogóle nie uruchomiono. Inne poszerzano pod kątem liczebności oddziału. Dlaczego?
To wynika z planowania. Na przykład 16 osób było planowanych na tzw. połówkę oddziału na jednym kierunku. Okazało się, że zainteresowanie skończyło się na poziomie pięciu, czy sześciu osób. W tym układzie stwierdziliśmy, że niezasadnym jest dla sześciu osób tworzyć ten kierunek. Dodatkowo dwoje z nich przyszło z punktacją na poziomie 60-70 punktów i wiemy, że w technikum nie dadzą rady.
Z drugiej strony były połówki, które zaplanowaliśmy na poziomie 16 miejsc, a chętnych zgłosiło się 24. W tej symulacji mamy taką możliwość robienia takiej układanki 24 do 8, czy 16 do 16 i zdecydowaliśmy się na powstanie oddziału dla 24 uczniów.
Branżówki jeszcze nie miały tak dobrego naboru jak tegoroczny.
To może zaskakiwać, ale można też to wytłumaczyć dwoma rzeczami. Po pierwsze - specyfiką rocznika. To nie są osoby, które poszły jako sześciolatkowie do szkoły podstawowej. Po drugie - naszymi działaniami promującymi kierunki techniczne. Wspólnie z Nowinami Raciborskimi robimy od lat - organizując Festiwal Perspektyw. My tak chcemy co roku odczarować branżówki. Bo to naprawdę jest bardzo dobra szkoła. Na posiedzeniu komisji edukacji podaliśmy, że szkołę branżową wybrał laureat olimpiady przedmiotowej, który miał w naborze 200 punktów i mógł wybrać każdą szkołę. Po branżówce pierwszego stopnia, czyli szkole trzyletniej, można pójść dalej, czyli do szkoły branżowej drugiego stopnia, na kolejne dwa lata. Uzyska się to samo, co w technikum - zrobi dyplom technika, zda maturę, a jednocześnie będzie się posiadać już pięć lat stażu pracy jako pracownik młodociany.
Czy jest możliwe ustanowienie minimum punktów kwalifikujących do szkół o wyższych wymaganiach?
Formalnie nie, bo ministerstwo uważa, że wszyscy muszą mieć możliwość równego startu. Osobiście się z tym nie zgadzam. Starający się do liceum muszą mieć te 100-110 punktów przy aplikowaniu w naborze.
Obserwujemy, choć nie w tym roku, że niektórzy wybierają kształcenie zawodowe w technikach, a po ich osiągnięciach w szkole podstawowej, delikatnie mówiąc, trudno wierzyć, że poradzą sobie z poziomem nauczania. Żeby zdać egzamin zawodowy, nie mówić już o maturze. Średnio jest takich osób ponad 20 w roczniku. Niestety po pierwszym semestrze muszą przenosić się do branżówek.
Zapytam jeszcze o wyniki matur. Jak odebrano je w starostwie? Bo dobrze zaprezentowały się szkoły techniczne.
Taka tendencja wystąpiła po raz pierwszy jeśli chodzi o Ekonomik oraz Budowlankę i Gastronomik. Jesteśmy tymi wynikami bardzo pozytywnie zaskoczeni. To efekt nie tylko uzdolnionego rocznika, ale i doskonałej pracy nauczycieli tych szkół. Od kilku lat zwracamy na to uwagę przy symulacji naborowej. Żeby na wymagające kierunki nie wybierały się osoby, które po szkole podstawowej nie rokują, że sobie tam poradzą. Kilka elementów warunkuje ten ponadprzeciętny wynik. Mam nadzieję, że taki trend się utrzyma w tych szkołach.
Jeśli chodzi o licea to powody do radości były zwłaszcza przy ulicy Kasprowicza
Pierwsze liceum jest znów pierwsze, choć w zeszłym roku decydowały dziesiętne procenta, a teraz jest to ponad punkt procentowy. Daleki jestem od przykładania do tego naprawdę istotnej wagi. To bardziej kwestia prestiżowa. Uczniowie wybierają liceum, analizując kierunki, jakie oferuje, to najbardziej przemawia do przyszłego ucznia liceum. Chodzi o możliwość doboru rozszerzeń, bo te przydadzą się na następnym etapie kształcenia, w staraniach o miejsce na studiach.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Pan Kurpis mija się z prawdą, mówiąc że nie ma możliwości "ustanowienie minimum punktów kwalifikujących do szkół o wyższych wymaganiach". Jest taka możliwość i może ją ustalić konkretna szkoła. Ale prawdopodobnie licea nie chcą tego robić, bo by sobie ograniczały nabór. A Pan etatowy członek zarządu zapewne dobrze o tym wie...