Rolnik z naszego regionu mówi, jak nawałnice i susza zmieniają produkcję rolną w Polsce
Czerwcowe ekstremalne warunki pogodowe, które dotknęły powiat raciborski, przyniosły poważne konsekwencje dla lokalnych upraw. Gradobicie, które przeszło przez region, zniszczyło do 70 proc. plonów pszenicy na jednym z pól oraz 50 proc. na innym, należącym do rodziny Plottków z Modzurowa. W obliczu takich wyzwań, zmiany klimatyczne stają się jednym z najpoważniejszych problemów współczesnego rolnictwa. Intensywne deszcze i długotrwałe susze destabilizują produkcję rolną, wpływają na ceny płodów rolnych i pogłębiają kryzys w sektorze, zwiększając presję na gospodarstwa.
Rolnicze straty po ulewach
Ostatnie nawalne opady deszczu i gradu, które nawiedziły powiat raciborski doskonale pokazują, jak skrajne warunki pogodowe mogą wpływać na rolnictwo. Paweł Plottek z Modzurowa, który wraz z bratem Romanem prowadzi rodzinne gospodarstwo, jest jednym z wielu rolników dotkniętych tymi ekstremalnymi warunkami. Grad, który uderzył w ich pola, zniszczył uprawy, prowadząc do strat finansowych.
- Większość naszych pól znajduje się w promieniu około 3 km od naszej siedziby w Modzurowie. Mamy także pola w okolicach Sławikowa oraz w obrębie Makowa. Ulewne deszcze i grad z 19 czerwca, które objęły również nasze pola w Makowie, wyrządziły znaczące szkody - mówi. - Na jednym z pól straty wyniosły około 70 proc., a na drugim ponad 50 proc., co łącznie stanowi około 10 proc. powierzchni zasiewów pszenicy w naszym gospodarstwie. Na razie trudno mi dokładnie oszacować straty finansowe, ponieważ jeszcze nie zakończyliśmy podliczeń całego roku - streszcza, dodając, że będą one ogromne, bo przy stratach rzędu 70 proc. trudno będzie pokryć koszty na tych polach.
W miejscu, które ucierpiało, rodzeństwo Plottków uprawia pszenicę ozimą. - Gdy kosiłem uprawę, widziałem przed kombajnem zielone pole, co świadczyło o tym, ile już się osypało - relacjonuje gospodarz. Zajmują się oni tylko uprawą roślinną na 60 hektarach, gdzie uprawiają również rzepak ozimy oraz kukurydzę. Te rośliny rosną bardzo dobrze na miejscowych glebach, które są dobrej jakości, pod warunkiem, że zostaną odpowiednio zadbane i nie pojawią się złe warunki atmosferyczne. A z tym drugim, jak mówi mieszkaniec gminy Rudnik, jest coraz gorzej.
Gradobicie niszczy plony
Paweł Plottek, młody rolnik mający 25 lat, wraz z bratem odziedziczył gospodarstwo po rodzicach, którzy teraz są na zasłużonej emeryturze, a sami przejęli je od swoich rodziców. Paweł zdaje sobie sprawę, że złe warunki pogodowe nie są niczym nowym – występowały w przeszłości, ale nie były tak poważne jak te, które obserwujemy w ostatnich latach, przynajmniej w ich gospodarstwie.
Jak mówi, ojciec, który prowadził gospodarstwo przez ponad 40 lat, nigdy wcześniej nie doświadczył sytuacji, w której grad zniszczyłby pszenicę, której rodzina nie ubezpiecza. Rzepak jest ubezpieczony od złych warunków pogodowych, ale pszenica nie była objęta ubezpieczeniem, ponieważ dotąd zawsze udawało się ją zebrać.
- Jesteśmy jednym z nielicznych sektorów, które są tak bardzo uzależnione od pogody. To jak fabryka na świeżym powietrzu - zauważa.
W sadach siatki chroniące drzewa i owoce przed gradem mogą pomóc, jednak przy takich nawałnicach często nie spełniają swojej funkcji, ponieważ po prostu się rwą. Można rozważyć dodatkowe ubezpieczenia, ale to znów wiązałoby się z wyższymi kosztami produkcji rolnej.
Dla rodziny Plottków szczęściem w nieszczęściu jest to, że grad uderzył w obszar, gdzie nie znajdują się wszystkie ich uprawy. Według rolników, przed gradem ulegało wszystko. Grad zniszczył kukurydzę przeznaczoną na ziarno, a obecnie nie wiadomo, co z niej ostatecznie pozostanie. Buraki, które z wszystkich zniszczonych upraw wyglądają najlepiej, odbudowały masę liściową. Rolnik zauważa jednak, że na pewno wpłynie to na korzenie, a później na plon cukru, ponieważ buraki cukrowe przez około miesiąc zamiast rozwijać korzenie, skupiały się na liściach, co oznacza utratę miesiąca wegetacji.
Ludzie
Radny Gminy Rudnik
wolę dopłacać rolnikom niż górnikom z 20 pensjami i emeryturą po 25 latach
Wszyscy Państwo piszecie o tanim kursie a wcale to nie jest prawda, że jest tak tanio. Jeśli ktoś nie wie każdy rolnik musi zapłacić krus by być ubezpieczonym jak wy w Zusie , tylko wy dostaniecie emerytury 2000 a rolnik 800 zł więc pytam gdzie sprawiedliwość
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Brak słów. Całej reszcie słońce świeci tylko rolnikom wiatr w oczy.
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Trzeba walczyć z klimatem, bo inaczej zginiemy. Kiedyś nie było ciepło, zimno, deszczu, suszy - był raj na ziemi.
No tak męczennicy
Rolnikom wiecznie źle - za ciepło, za zimno, za mało deszczu, za dużo deszczu, nawozy za drogie, ziarna na sprzedaży za tanie a na kupnie za drogie. Narzekają że plony będą słabe, potem narzekają że mają nadmiar (klęska urodzaju). Do tego cała masa pośredników którzy windują ceny (ile zapłacisz za za np kilo marchwi w sklepie a ile dostanie za to rolnik - i jeszcze jakie wymagania w skupie...). KRUS maja niski, unia dopłaca (ale też wymaga). Minęły czasy małych rolników - dziś to wręcz kombinaty. Najbardziej zostali oszukani przez pis - na który w większości głosowali...
No to trzeba dorobić gdzieś. Proste
Komentarz został usunięty z powodu naruszenia regulaminu
Nie pamiętam roku, w którym bu to rolnicy nie narzekali na coś...za ciepło, za zimno, za sucho, za mokro, za mało ziemi. A jakby nie spojrzeć, nie mamy już doczynienia z małymi gospdarstwami, ale z zakładami produkcyjnymi. Tylko różnica pomiędzy nimi, a własną działalnopścią gospodarcza, zakładem z branży pozarolniczej jest taka, że my nie mamy przywilejów (KRUS), dotacji itp.