Wyciągnął sąsiada z płonącej piwnicy, choć sam mógł przypłacić to zdrowiem
73-latek z poparzoną ręką trafił do szpitala po pożarze, do którego doszło w poniedziałek (2.09.) około 17:30. Paliło się w piwnicy domu przy ulicy Emilii Plater w wodzisławskiej dzielnicy Zawada. Na miejsce zadysponowano trzy zastępy strażackie. Jeszcze przed ich przybyciem sytuacja na miejscu była bardzo dynamiczna.
Ogień zauważył sąsiad, który akurat wrócił do domu. - Podjechałem samochodem z tyłu budynku, kiedy zauważyłem dym na działce sąsiada. Nie wiedziałem czy to może nie ognisko, ale postanowiłem sprawdzić, co się dzieje. Dostrzegłem, że kłęby dymu wydobywają się z piwnicy. Spojrzałem przez drzwi do piwnicy sąsiada, zobaczyłem w środku ogień, a zaraz potem zauważyłem sąsiada, który leżał obok pieca. W piwnicy zaś było widać języki ognia na przeszło metr wysokości. Paliło się też drewno - mówi nam Wacław Daiczmanek, który od razu podjął działania ratownicze.
- Zareagowałem tak, jakby każdy zareagował. Adrenalina mnie trochę poniosła, bo nie zwróciłem uwagi czy tam są przewody, w międzyczasie na skutek pożaru rozerwało rurkę z wodą. Jakoś udało mi się wyciągnąć sąsiada na zewnątrz budynku. Została wezwana straż pożarna. Pobiegliśmy z powrotem do piwnicy i próbowaliśmy gasić pożar własnymi siłami. Wziąłem z synem cztery gaśnice, ale pożar był już tak rozwinięty, że nie można było go ugasić. Jedynie stłumiliśmy ogień, aby się bardziej nie rozprzestrzeniał - dodaje pan Daiczmanek.
Jak mówią nam wodzisławscy strażacy, wewnątrz panowało też bardzo duże zadymienie. Sąsiad pana Wacława może mówić o wielkim szczęściu. Gdyby nie reakcja jego sąsiada cała sytuacja mogła się źle skończyć.
- Temperatura była wysoka, co dało się odczuć, kiedy wchodziłem do pomieszczenia. Gdybym przyjechał do domu minutę później, to już bym nie wszedł do piwnicy. To była Opatrzność Boska, że nie zaparkowałem z innej strony budynku. Wtedy zauważylibyśmy pożar bardzo późno, kiedy byłby już mocno rozwinięty. Nie byłoby szans go wyciągnąć i byłoby za późno, bo już jak go wyciągałem to miał poparzoną rękę. Minuta, dwie dłużej i byłaby zupełnie inna sytuacja - zwraca uwagę pan Wacław.
73-latek z poparzeniami ręki został zabrany do szpitala. Pomocy na miejscu zdarzenia udzielono także panu Wacławowi, który wykazywał objawy podtrucia dymem, strażacy podali mu tlen.
- Sąsiad leżał i dym unosił się wyżej, a ja jednak musiałem wstać, piwnica jest niska więc nawdychałem się oparów - dodaje Daiczmanek.
Pierwsza na miejscu była miejscowa jednostka OSP Zawada średnim samochodem gaśniczym. Następnie przyjechali strażacy z JRG Wodzisław Śląski. Strażacy przystąpili do gaszenia podając prąd wody do palącej się piwnicy. Istniała konieczność założenia aparatów powietrznych. Udzielili również pomocy przedmedycznej poszkodowanym. Ogień szybko został ugaszony, zdążył jednak wyrządzić kosztowne szkody, szacunkowo w wysokości ok. 10 tysięcy złotych. Zniszczone zostały instalacja wodna i elektryczna, spłonęło zgromadzone wewnątrz drewno i inne przedmioty.
WodzisławOdUrodzenia - kolego co to za argument że 60 lat temu ktoś smrodził i dymił w lato żeby mieć ciepłą wodę ? Poza tym - Śląsk to obszar Polski z najwyższymi dochodami, zresztą większość kopciuchów to ryle emeryci który nie mają co zrobić z węglem z deputatu więc smrodzą tak jak ich dziadowie i pradziadowie
Z drewna nie ma smrodu. Może nie każdego stać na wszystko taki sposób grzania wody jest już z lat 70 w piecach co . Panie Nielot
WodzisławOdUrodzenia - ok, czyli żeby mieć ciepłą wodę musicie rozpalić ognisko ? to prawie jak indianie , Teraz już wiadomo skąd ten smród i smog
Na ciepłą wodę bojlerze dajesz trochę drewna i masz bojler gorącej wody . Proste
Super postawa, natomiast czy może ktoś odpowiedzieć na pytanie, co poszkodowany robił w piwnicy ? i dlaczego palił w piecu jeżeli mamy właśnie rekordowe upały ?
Szacun gratulacje
W dobie coraz modniejszej dehumanizacji ludzi jest radość czytać o tym, jak wielki potrafi być człowiek. Wielkie uznanie i szacunek dla Tego Pana.
Bohater naszych czasów. Szacun,