Wotum Dziękczynne Sobieskiego. Odrestaurowana kopia obrazu Matki Bożej Kodeńskiej wraca do Bojanowa
12 września obchodziliśmy kolejną rocznicę wiktorii wiedeńskiej, gdzie wojska Ligi Świętej pod dowództwem Jana III Sobieskiego pokonały armię osmańską. Szlak wojsk Sobieskiego od Krakowa do Wiednia liczył 520 km. Warto zwrócić uwagę na mało znany epizod związany z kopią obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Jan III Sobieski, znany ze swojej głębokiej pobożności i przed wyprawą do Wiednia odwiedzał liczne sanktuaria maryjne, modląc się o zwycięstwo. 25 lipca 1683 roku odwiedził Częstochowę, gdzie przez cały dzień modlił się przed najświętszym obrazem. Wówczas prowincjał Paulinów Tobiasz Czechowicz szablę, złożoną kiedyś jako wotum przez pradziadka króla – hetmana Zółkiewskiego. Sobieski przyjął tylko głownię, a pozostawioną rękojeść i pochwę pozostały do dziś na Jasnej Górze. W ramach przygotowań do wymarszu zlecił wykonanie kopii kilku wizerunków Matki Bożej z różnych sanktuariów maryjnych, w tym Kodeńskiej. Właśnie tą kopię pozostawił w mało znanej miejscowości w Bojanowie, w pobliżu Krzanowic, w powiecie raciborskim, co stanowi fascynujący, choć często pomijany, fakt historyczny jego duchowych przygotowań do bitwy.
Sytuacja polityczna Śląska w 1683 roku
W kontekście roku 1683, kiedy odbyła się odsiecz wiedeńska, Śląsk znajdował się pod panowaniem Habsburgów, którzy od 1526 roku, jako królowie Czech, byli także książętami Śląska. W tym czasie księstwo Śląskie, podobnie jak inne części Świętego Cesarstwa Rzymskiego, był pod jurysdykcją cesarza Leopolda I. Region ten wciąż odczuwał skutki wyniszczającej wojny trzydziestoletniej (1618–1648) oraz epidemii dżumy, która nawiedziła Śląsk w 1679 roku. W 1682 roku cesarz Leopold I mianował Jana Kaspera von Ampringena namiestnikiem Śląska. Ampringen, lojalny wykonawca polityki Habsburgów, został w tym celu podniesiony do godności księcia, ponieważ zgodnie z prawem tę funkcję mógł pełnić jedynie ktoś o książęcym statusie. Jego rządy przypadły na czas zaostrzających się napięć religijnych między katolicką władzą a protestancką elitą.
Logistyczne wyzwanie
Staranna organizacja zaopatrzenia była kluczowa, aby zapewnić płynny przemarsz wojsk przez Śląsk, co świadczyło o wysokim stopniu współpracy między armią Sobieskiego a władzami cesarskimi, za którą odpowiedzialny był namiestnik Śląska, Jan Kasper von Ampringen. W porozumieniu z urzędnikami cesarza oraz lokalnymi władzami wydał on szereg zarządzeń dotyczących przygotowania zapasów żywności i paszy dla koni oraz wyznaczenia osób odpowiedzialnych za logistykę w miejscach postojów wojsk.
Zgodnie z ustaleniami między von Ampringenem a urzędnikami cesarza Leopolda I, koszty związane z zaopatrzeniem armii Sobieskiego miały zostać pokryte ze skarbu cesarskiego. W ramach powitania polskiego monarchy na granicy Śląska zaplanowano spotkanie z książętami oraz przedstawicielami władz lokalnych. Zwrócono się także do Sobieskiego z prośbą, aby wojsko obozowało poza miastami i wsiami, by uniknąć nieprzewidzianych incydentów i potencjalnych nadużyć ze strony żołnierzy.
Co cztery mile wzdłuż trasy marszu organizowano magazyny z żywnością, zlokalizowane w szopach lub stodołach. W skład zgromadzonych zapasów wchodziły przede wszystkim zboże, groch, suszone mięso, kasza, chleb oraz owoce i inne trwałe produkty. Pasza dla koni obejmowała siano, owies i słomę. W miejscach postojów wypiekano chleb i pieczono ubite bydło. Żywność z magazynów wydawano zgodnie z rejestrem, a jej dystrybucją zajmowali się cesarscy urzędnicy. Miejscowi chłopi rozwozili zaopatrzenie wozami lub bryczkami, odpowiednio do statusu odbiorców. Żywność trafiała najpierw na dwór królewski, następnie do hetmanów, a w dalszej kolejności do dowódców niższego szczebla, straży oraz reszty wojska. Tak opisuje Mikołaj Dyakowski – pokojowiec króla Jana III: Tego zaś prowiantu taka była obfitość, że musieliśmy po połowie prawie w każdym miejscu zostawić. Prawdopodobnie chodziło tu o prowiant przygotowany dla dworu królewskiego.
Pobyt na ziemi raciborskiej
Wielotysięczna armia Jana III Sobieskiego często wyprzedzała orszak królewski i poruszała się szeroką kolumną, zatrzymując się na polach w pobliżu okolicznych miejscowości. Przemierzając Śląsk, armia wybrała najkrótszą drogę, a pierwszym śląskim miastem, które napotkała, były Mysłowice. Następnie przemarsz prowadził przez Bytom, Piekary Śląskie, Tarnowskie Góry, a z okolic Rybnika i Gliwic przez Kobyle Pola do Rud Wielkich koło Raciborza. W nocy z 23 na 24 sierpnia 1683 roku, Sobieski zatrzymał się w opactwie cystersów. Jak podają źródła, opat klasztoru towarzyszył królowi z Rybnika do Rud, a na powitanie wyszli wychowankowie szkoły przyklasztornej, z których wielu pochodziło z polskiej szlachty. Na pamiątkę tej wizyty uczniowie posadzili trzy lipy i dwa dęby, które miały przypominać o tym historycznym wydarzeniu. Warto dodać, że patronem dzisiejszej szkoły podstawowej w Rudach jest Jan III Sobieski, a w sierpniu 2013 roku, w 330. rocznicę odsieczy wiedeńskiej, uczniowie posadzili nową lipę, kontynuując tę tradycję.
Rankiem 24 sierpnia Sobieski wyruszył wzdłuż lasów rudzkich w stronę Raciborza, gdzie na zamku piastowskim oczekiwała go rodzina hrabiowska Oppersdorffów. W liście do swojej żony, Marysieńki, Sobieski zanotował z humorem: „Najstarsza i najszpetniejsza z dworzanek ograła mnie w karty.” W odniesieniu do miejscowej ludności napisał zaś: „Miasto tuteczne bardzo piękne i obronne. Lud tu niewymownie dobry i błogosławiący nam, kraj cudownie wesoły.” Francuski kronikarz François D’Alerac również odnotował to serdeczne przyjęcie, stwierdzając, że „nigdy żaden monarcha nie spotkał się z tak dobitnymi wyrazami hołdu ze strony ludności obcego państwa, jak król Sobieski od poddanych cesarza.” D’Alerac, nie znając dobrze historii Śląska, prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy, że wśród rdzennych mieszkańców regionu nadal żywe były piastowskie tradycje i pamięć o dawnej przynależności tych ziem do Królestwa Polskiego, mówiąc dokładniej do piastowskiego księstwa opolsko-raciborskiego. Sobieski pisze: lud tutejszy posługuje się językiem czeskim. W rzeczywistości używał gwar morawskich, które są odmianą języka czeskiego. Do dnia dzisiejszego w okolicznych wioskach Krzanowice i Pietrowice Wielkie w ich dialekcie wyraźnie przebija się prastary język morawski, który przetrwał rządy Habsburgów, Prus i III Rzeszy.
Po obiedzie, zanim Sobieski udał się na inspekcję wojsk, odwiedził drewniany kościółek Matki Bożej w Raciborzu, gdzie złożył modlitwę i prosił o zwycięstwo nad Turkami. Było to zgodne z jego głęboką religijnością, z której król był znany, a która odgrywała ważną rolę podczas kampanii. Jan III Sobieski swoją postawą dodawał żołnierzom otuchy, stopniowo budząc w nich motywację do nadchodzącej, trudnej bitwy. Przekonywał ich, że stawką jest nie tylko obrona naszych granic, lecz także ratowanie chrześcijaństwa w całej Europie.
Na rozdrożu niedaleko kościoła Matki Bożej, dokonano podziału wojsk na dwa korpusy. Jeden z nich skierował się w stronę Lekartowa, Pietrowic Wielkich i Kietrza, natomiast drugi wyruszył przez Studzienną, Bojanów, Krzanowice, Kobierzyce i dalej na Opawę. Przejście całej armii przez Racibórz trwało niemal cały dzień, od wczesnych godzin nocnych, około godziny 2:00, do późnego wieczora, około 20:00, 25 sierpnia. W tym czasie przemaszerowało jeszcze pięć pułków piechoty.
24 sierpnia Sobieski otrzymał niepokojące wiadomości od księcia Lotaryńskiego. Postanowił w najbliższym czasie opuścić główną kolumnę wojsk i na czele dwudziestu chorągwi lekkiej jazdy oraz kilku dragonów jak najszybciej dotrzeć pod Wiedeń, tym bardziej że wysłane wcześniej oddziały polskiej awangardy pod dowództwem hetmana Sieniawskiego stały już 25 sierpnia pod Mikulovem. Sobieski zauważył, że wojska Sieniawskiego niebezpiecznie wysunęły się na przód, dlatego rozkazał hetmanowi bezwzględnie czekać i nie wikłać się w potyczki. Właśnie od tego momentu Sobieski narzucił jeszcze większe tempo marszu.
Pewne przypuszczenia, które pojawiają się w niektórych publikacjach, jak te, że ludność Bojanowa uzdrowiła Sapiehę, lub że Sobieski podarował obraz za wyleczenie rannego w bitwie wiedeńskiej oficera, mijają się z rzeczywistością. Kazimierz Władysław Sapieha herbu Lis, wojewoda trocki (także z rodu z Kodnia), dowodził chorągwiami litewskimi, ale prowadził je przez Słowację i Węgry, więc na Raciborszczyźnie go nie było. Co więcej, spóźnił się na odsiecz i nie uczestniczył w decydującej bitwie. Również twierdzenia, że Sobieski podarował obraz za wyleczenie rannego oficera podczas bitwy pod Wiedniem, są nieścisłe, ponieważ bitwa odbyła się 12 września, a wojska Sobieskiego stacjonowały w Bojanowie już 23–25 sierpnia.
Z ustnego przekazu
W Bojanowie, małej miejscowości niedaleko Krzanowic, rozpoczyna się historia kopii obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej, którą Jan III Sobieski ofiarował jako dar dziękczynny.
Tu na rozległych łąkach między Bojanowem a Borucinem biwakowało 7 tysięcy jego żołnierzy. To niezwykłe wydarzenie, tak ważne dla mieszkańców Bojanowa, przetrwało w ich pamięci dzięki przekazom ustnym z pokolenia na pokolenie. Godne uwagi jest to, że nie zachowały się żadne zapiski historyczne na ten temat, ponieważ te tereny znajdowały się pod panowaniem cesarza austriackiego, a później Śląsk stał się prowincją pruską. Pisanie o przemarszu Sobieskiego było wówczas dla nich niewygodne, zwłaszcza dla cesarza Leopolda I oraz w czasie zaborów, nie wspominając samego Hitlera.
Długie marsze polskiego oręża znacząco osłabiały żołnierzy. Brak świeżej wody, higiena oraz zdegenerowana żywność powodowały powszechne zatrucia, biegunki i inne dolegliwości. Według ustnego przekazu, jeden z wysokich rangą dowodzących oficerów Sobieskiego tak ciężko zachorował, że istniało ryzyko opóźnienia dalszego marszu jego oddziału. Mieszkańcy Bojanowa, stosując zioła i domowe metody, niezwykle szybko pomogli mu wyzdrowieć. Zachwycony „cudownym” ozdrowieniem, król podarował jako wotum dziękczynne kopię obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Obraz ten mieszkańcy od samego początku otoczyli wielką czcią i umieścili go w drewnianej kapliczce na drzewie. Jakiś czas po zbudowaniu w centrum miejscowości niewielkiej murowanej świątyni (kaplicy) przeniesiono obraz do jej przedsionka. Dopiero w latach 20. XX wieku, po wybudowaniu obecnego kościoła w Bojanowie, obraz umieszczono w prezbiterium za ołtarzem w ambicie. Choć w tym miejscu dla wiernych był widoczny tylko w trakcie procesji ofiarnej, to Matka Boża Kodeńska mogła być obecna w centrum liturgii.
Później obraz trafił na plebanię i podczas przenoszenia spadł, a część gipsatury uległa zniszczeniu. Mieszkańcy Bojanowa z troską zwrócili się do Muzeum w Raciborzu o pomoc w jego uratowaniu. Pani Aleksandra Frydrychowicz z Działu Sztuki i Rzemiosła spotkała się z pracownikami muzeum, z proboszczem i parafianami Bojanowa, podczas którego ustalono, że obraz należy oddać do konserwacji i wpisać do rejestru zabytków. Po załatwieniu formalności zlecono prace konserwatorskie Karolowi Lisowi i Katarzynie Lis-Witalis z firmy Konserwacja Dzieł Sztuki z Krosna. Dokładniejsze badania ujawniły, że nie jest to oryginalny obraz podarowany przez Sobieskiego, lecz XIX-wieczna kopia z „okresu częstochowskiego”. Długotrwałe warunki atmosferyczne, w jakich obraz podarowany przez króla wisiał na drzewie, spowodowały jego znaczne zniszczenie, co uniemożliwiło jego wcześniejsze uratowanie, jednak kopia obrazu z Bojanowa została wykonana z największą starannością i dokładnością w stosunku do pierwowzoru. Od lutego do maja 2024 roku konserwatorom udało się przywrócić dawną świetność obrazu. Obecnie znajduje się on w depozycie muzeum, a 28 września odbędzie się jego uroczyste ponowne wprowadzenie do kościoła parafialnego. Tym razem obraz będzie wisiał na widocznym miejscu w świątyni, aby mógł być godnie czczony.
Obraz reprezentuje doskonały warsztat artystyczny, a dzięki wielkiej historii i okolicznościom powiązania jej z niewielkim Bojanowem na ziemi raciborskiej, posiada wyjątkową wartość. Obraz jest uznawany za cudowny, ponieważ za sprawą wstawienniczej modlitwy do Matki Bożej Kodeńskiej wiele osób doświadczyło uzdrowienia. Przetrwanie polskiej myśli i obrona wartości chrześcijaństwa w Bojanowie do dnia dzisiejszego zasługują na najwyższe uznanie.
Ciekawostka: Oryginalny Obraz Matki Bożej, później nazywany „Kodeńskim”, wiąże się z pielgrzymką chorego Mikołaja Sapiehy do Rzymu w 1631 roku. Ród Sapiehów był jednym z najznamienitszych rodów magnackich w Polsce. Książę Mikołaj Sapieha, zwany Pobożnym, gdy zachorował na paraliż, udał się na pielgrzymkę do Rzymu, podróżując na leżąco. Po dotarciu do Rzymu, sam papież Urban VIII zaprosił go na Mszę św. w prywatnej kaplicy papieskiej. Tam wisiał obraz tej Matki Bożej, a gdy Mikołaj na niego spojrzał, dokonał się cud i został uzdrowiony. Chciał zabrać ten obraz do Polski, ale papież odmówił. Sapieha przekupił zakrystiana, wykradł obraz i uciekł do Kodnia. Papież ukarał go ekskomuniką, lecz w 1636 r., po pokutnej pielgrzymce Mikołaja do Rzymu, karę cofnięto, a obraz mu podarowano i umieszczono w świątyni, której budowę rozpoczął w 1629 roku. W 1875 r. rosyjskie władze zaborcze nakazały przeniesienie obrazu Matki Bożej Kodeńskiej do Częstochowy. Car obawiał się rosnącego kultu Maryjnego i patriotyzmu, ponieważ obraz był szczególnie czczony przez Polaków, którzy w trudnych czasach niewoli szukali w nim pocieszenia. Istniała obawa, że mogłoby to doprowadzić do kolejnego zrywu powstańczego, podobnego do Powstania Styczniowego.
Andrzej Białas
Źródła:
- 1. Autor artykułu dziękuje Pani Aleksandrze Frydrychowicz z Działu Sztuki i Rzemiosła Muzeum w Raciborzu za przekazanie informacji historycznych oraz weryfikację artykułu pod kątem faktów dotyczących konserwacji i ustnego przekazu mieszkańców. Dziękuje także za załączone zdjęcia obrazu, udostępnione z materiałów badawczych Muzeum. Zdjęcia wykonał Marek Krakowski przed konserwacją w listopadzie 2023 r., a po konserwacji Mirosław Kościelniak w czerwcu 2024 r.
- 2. Rozdział pt.: „Z ustnego przekazu” napisany został na podstawie wywiadu i przekazanych informacji Pani Oli Frydrychowicz z Działu Sztuki i Rzemiosła Muzeum w Raciborzu z dnia 9 sierpnia 2024 roku.
- 3. Jarosław Pietrzak, artykuł pt. „Anonimowa relacja z odsieczy wiedeńskiej ze zbiorów Biblioteki Czartoryskich w Krakowie” z dnia 18.12.2017 – www.wilanow-palac.pl.
- 4. Regionalna Pracownia PTTK w Katowicach, artykuł pt.: „Jan III Sobieski na Górnym Śląsku,” numer zeszytu 30 (XII 2013), autor: Edward Wieczorek.
- 5. Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, autor: Paweł Freus, artykuł pt.: „Jan III Sobieski na Śląsku w drodze na odsiecz Wiedniowi roku 1683” z dnia 09.08.2018 roku.
- 6. Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2018; tytuł: Wiedeń 1683, autor: Johannes Sachslehner, strony 269 i 272
- 7. Stacja7.pl Autor Anna Dąbrowska tytuł: Wielcy pielgrzymi. Sapieha-pielgrzymka, która skończyła się ekskomuniką z dnia 14 października 2015 roku.
Dalej: W naszej okolicy jest sporo takich preparowanych pamiątek po przejeździe Sobieskiego w XIXwieku. Wątek porusza uczciwie w którymś numerze periodyku "Strzecha" dr. Janusz Nowak, gorący polski patriota. No i ogólnie bibliografia artykułu jest bardzo "polskocentryczna" - szuka się bardzo lokalnych informacji o okolicy głównie poza regionem. Czy przejrzano archiwalne Nowiny Raciborskie, albo bogato zachowane protokoły wizytacyjne parafii np. te wydane przez Jungnitza czy inne zalegające w archiwach? Czy tam wzmiankowano o cennym obrazie lub jego kulcie? Absurdem jest mówienie o tym, że nie znamy wzmianek bo były niewygodne dla cesarza Leopolda I jego następców aż do Hitlera. Ocieramy się tu albo o spiskowe, nieweryfikowalne teorie albo o nieświadome powtarzanie narodowej propagandy (nie posądzam autora o świadome manipulowanie!)... Dopiero system hitlerowski był totalitarny, starał się wymazywać lub zamilczaś niewygodne dla siebie fakty, ale wcześniej pisano najróżniejsze rzeczy, które zachowały się po archiwach, bibliotekach i muzeach, i to cięższej "wagi narodowej" niż obraz powiązany z Sobieskim w mało znaczącej prowincjonalnej wsi... To taka garść przemyśleń dla Autora, mam nadzieję, że pomoże w dalszym publikowaniu, bo talentu i zapału widać mu nie brakuje.
Autor stworzył ciekawy tekst, który dobrze się czyta, włożył sporo pracy w jego przygotowanie i zdobywanie informacji, jednak wydaje się, że konkluzje prowadzą nas na manowce! Kluczowym wydaje się ustalenie konserwatorów XIX-wiecznej proweniencji obrazu. To jedyne pewne ustalenie w tej układance! Ustny przekaz wydaje się jedynie legendą, która nie musi być wcale tak stara jak przejazd wojsk Sobieskiego. Bo na kiedy datujemy najstarsze ślady istnienia ustnej tradycji? Znając przecież stosunek XIX-wiecznego ruchu polskiego na Górnym Śląsku do historycznego wydarzenia przemarszu Sobieskiego przez nasz region, można śmiało domniemywać, że to legenda spreparowana przez lokalnych działaczy narodowych "ku pokrzepieniu serc" a obraz mógł się po prostu znaleźć w Bojanowie jako pamiątka przywieziona w XIX wieku przez miejscowych wiernych z jakiejś pielgrzymki do polskich sanktuariów! Pielgrzymki takie, organizowane przez polskich działaczy były dosyć popularne. Obok aspektu religijnego starano się wtedy pokazywać Górnoślązakom polską kulturę i propagować ideę polsko-narodową. Niektórzy się na to skusili, a niektórzy nie, było wielu, którym nie odpowiadało mieszanie religii i nacjonalizmu.