Pszów: Bracia po szkole nie wrócili do domu
Zaniepokojony ojciec zawiadomił policję, że jego 9-letni synowie nie wrócili po szkole do domu. Do działań wysłano dzielnicowych, którzy szybko zlokalizowali dzieci.
Minęły ponad dwie godziny od zakończenia lekcji, a chłopców nadal nie było w domu. Nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca. Ojciec dzieci nie mógł się z nimi skontaktować, ponieważ nie mieli ze sobą telefonów. Dlatego mężczyzna o pomoc zwrócił się do miejscowych policjantów. O zdarzeniach z minionego piątku informuje wodzisławska komenda'.
- Dzielnicowi bardzo szybko zlokalizowali chłopców w Parku Jordanowskim, dzięki precyzyjnie przekazanym przez ojca informacjom o wyglądzie jego dzieci. Jak się okazało, podczas powrotu ze szkoły bracia postanowili się pobawić na placu zabaw i zupełnie stracili poczucie czasu - przekazuje oficer prasowa asp. sztab. Małgorzata Koniarska.
Mundurowi natychmiast przekazali dobrą wiadomość ojcu chopców, który już po chwili pojawił się na miejscu. Policjanci ustalili, że nie wydarzyło się nic niepokojącego, wytłumaczyli także chłopcom powód ich interwencji.
- Przy tej mającej swój szczęśliwy finał sytuacji apelujemy do rodziców, aby rozmawiali z dziećmi i ustalili zasady bezpieczeństwa. Dziecko powinno poinformować rodziców, kiedy np. idzie do kolegi lub będzie w domu później, bo chce skorzystać z ładnej pogody i pobawić się na dworze. Takie zasady oszczędzą zarówno rodzicom, jak i dzieciom niepotrzebnego stresu - dodaje asp. sztab. Małgorzata Koniarska.
W przypadku zaginięcia, bądź zagubienia dziecka informuj służby, które w takich sytuacjach służą profesjonalną pomocą.
źr. KPP Wodzisław Śląski, o. sqx
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Kiedyś to było kiedyś ! Dzisiaj wpisz sobie ile dzieci ginie rocznie ,szczególnie dziewczynek ??????
Kiedyś dzieci wracały późno do domu - umorusane, zmęczone, szczęśliwe - nikt się nie martwił, każdy myślał że jest u kolegi/koleżanki (gdzie jego/jej mama czasem dała coś dobrego czy nawet obiad - bo było wiadomo że jutro czy za tydzień będzie na odwrót). Biegaliśmy po polach, graliśmy w piłkę, w chowanego w lesie, skakaliśmy po dachach, chodziliśmy po ruderach, wspinaliśmy się na drzewa. Wypadki? - rzadkość, a siniaki, poobcierane ręce czy nogi (nie wspominając że czasami były dziury w odzieży) świadczyły o dobrej zabawie. A dziś? nadopiekuńczość! - przed wyjściem zadzwoń, gdy wychodzisz - dzwoń, idziesz - dzwoń co 3 minuty i podawaj gdzie jesteś, tego nie rób, tam nie wchodź, z kolegą/koleżanką porozmawiasz przez komórkę a pograsz na konsoli przez neta...