Na ławki nie było, na koncert starczyło, a wiosna będzie żubrów. Potrzeby Obory na ostatnim spotkaniu dzielnicowym
Wizytą na kempingu na Oborze zakończył się pierwszy objazd prezydencki Jacka Wojciechowicza po tzw. spotkaniach dzielnicowych. Wśród kilkunastu uczestników było troje radnych - małżeństwo Kusy - Magdalena (radna miejska, była także na Płoni) i Tomasz (radny powiatowy), a także Adam Witecki mieszkający na Dębiczu. - Tutaj mam bliżej - wyjaśniał swoją obecność, choć w brzeskiej remizie też był obecny.
Zielona strzałka skróciłaby korki do osiedla
Omawianie dzielnicowych problemów zaczęto od „pięknego skrzyżowania” na Dębiczu. - Czy można coś z tym zrobić? Te światła powodują problem komunikacyjny, bo z mostu nie idzie przejechać, prawoskręt się nie sprawdza. Czy można tam światła przestawić? - dopytywał jeden z jeżdżących tamtędy. Narzekano, że przez tę sygnalizację, to nawet godzinę jedzie się od Mechanika na osiedle. - Natężenie ruchu jest za duże jak na tę infrastrukturę. Prawoskręt bardzo by pomógł, bo 40% kierowców jedzie w prawo i uciekaliby na zielonej strzałce - mówili miejscowi prezydentowi. Ten wskazał, że droga jest wojewódzka, w dodatku skrzyżowanie jest powiązane z przyszłościową inwestycją - budową Regionalnej Drogi Racibórz Pszczyna i ulegnie zmianom w związku z nią. Wojciechowicz dodał, że najlepszym rozwiązaniem byłoby tu rondo.
Do prezydenta zadzwonił prezes z PKP
Radny Adam Witecki zauważył, że prezydent prowadzi intensywne rozmowy z PKP w sprawie likwidacji linii kolejowej na Dębiczu, a gdyby tę zlikwidować to nie byłoby problemu żeby przerobić skrzyżowanie. Jacek Wojciechowicz przyznał, że w dniu spotkania na Oborze dzwonił do niego wiceprezes PKP PLK i rozmawiał o wniosku prezydenckim dotyczącym likwidacji linii. - Najpóźniej do połowy wakacji, a liczę, że szybciej dowiemy się co dalej w tej sprawie. W PKP muszą zapytać wszystkich czy ta linia nie jest komuś jeszcze potrzebna. Decyzja w tej sprawie należy do ministra. W praktyce tory już nie istnieją, bo są fragmenty gdzie linia jest rozebrana - zauważył Wojciechowicz.
Włodarz kojarzy dzielnicę z imprezą modelarzy
O wakacyjny air show zapytał na początek J. Wojciechowicz. - To nam tu nie przeszkadza, bo to fajne wydarzenie, dla nas i dla miasta. To napędza Racibórz - usłyszał w odpowiedzi. Zapowiedział, że impreza będzie bardziej dofinansowana przez Miasto w przyszłym roku.
Jeden ze stałych uczestników prezydenckich spotkań na Oborze przyznał, że z powodu korków jeździ rowerem. Mówił o niebezpiecznej ścieżce z Brzezia na tory. - Dwa razy na mnie tam wjechali, a jeden raz to specjalnie. Szedłem lewą stroną drogi i kierowca z SWD wjechał we mnie. To makabra - ocenił raciborzanin. Przekonywał, że jest miejsce, żeby to naprawić. - To nawet nie problem kosztów, dałoby się zrobić to od ręki, ale gorzej, że to nie nasze bo pod zarządem dróg wojewódzkich - tłumaczył J. Wojciechowicz. - W końcu kogoś przejedzie na śmierć - skwitował jego rozmówca.
Wiosna żubrów
Podobnie jak na paru innych spotkaniach podniesiono temat Zagroda Żubrów. Ludzie chcą tam chodzić, pokazywać zwierzęta przyjezdnym, gościom. Na pytanie o termin Wojciechowicz odpowiada, że wiosną powinni zagrodę otworzyć. - Tak mówią w Lasach Państwowych. Oni uruchomili audyt, przeprojektowali zagrodę. Ja tam byłem niedługo po wypadku z wiatą. To nie fanaberia, to słabo wyglądało. Pomysł był dobry i gdyby było dobrze zrobione, to by dziś działało. Jednak tak to mocowano, że równie dobrze można było to butaprenem kleić. Sam bym chętnie pozwiedzał. My się na bieżąco pytamy w Lasach. Już parę miesięcy minęło, ale mówią że na wiosnę to zrobią. Tam było tak źle, że nawet wody dla żubrów nie było na miejscu, musieli dowozić - wyjawił prezydent.
Wydatek na ławki wstrząsnął budżetem miejskim
- Jakimi kryteriami się pan kierował odraczając wykonanie zadania budżetowego dla osiedla Obora, czy inne też wstrzymano? - spytał mieszkaniec prezydenta. Chodziło o zamontowanie ławek w dzielnicy. Prezydent wyjaśnił. - Jak objąłem urząd, szybko się zorientowałem, że brakuje w budżecie 50 mln zł, a to był koniec maja i zostawało 7 miesięcy. Skutek tego braku był taki, że za wrzesień, za październik, nie mielibyśmy na wypłaty dla oświaty, nawet dla obsługi. Wyhamowaliśmy wydatki, to dotyczyło nie tylko Obory, ale wielu miejsc. 50 mln zł brakujące na ponad 300 mln zł to jednak dużo. Takich zadań przesuniętych było całe mnóstwo. Musiałem bilansować budżet - tłumaczył Jacek Wojciechowicz.
- Przecież głos obywatelski jest szczególny, to było zapewnione - dziwił się uczestnik spotkania.
- Życie prezydenta nie składa się z samych przyjemności. Czy ja bym nie ustawił tych ławek? Mam sytuację że za chwilę zbankrutujemy. Na koniec roku nie byłoby pieniędzy na nic - bronił swej decyzji włodarz.
- Pan de facto jest organem wykonawczym, a to rada uchwala wydatki, a tu ogół mieszkańców głosując, też stał się takim organem uchwałodawczym - nie dawał za wygraną mieszkaniec.
- Ważne okoliczności wystąpiły. To prezydent na końcu odpowiada. Ja nie będę robił rzeczy nieodpowiedzialnych, to już wolę, by mnie odwołano. Opanowaliśmy sytuację. W nowym budżecie się spina. Inaczej Wyłączyłbym oświetlenie, przestałbym płacić nauczycielom. Dla przykładu Zabrze ma teraz 900 mln zł deficytu, przy budżecie 1,5 mld zł. To nie było widzimisie, ale siła wyższa - podsumował prezydent.
"Osiedle dosyć ekskluzywne"
Czy prezydent Wojciechowicz jest zwolennikiem gruntownych napraw, czy takich na bieżąco, żeby nie degradować do końca? - Zależy od skali zniszczeń. Jak jest zdegradowana to lepiej od początku. Ja wolę robić generalne remonty. Łatanie wytrzymuje na skróconej żywotności - tłumaczył włodarz.
Pytający zwrócił uwagę, że osiedle Obora posadowione na terenach nasypowych. Odkąd zbudowano park handlowy, miejscowe ulice zaczęły pękać, zwłaszcza przy studzienkach, pęknięcia są coraz większe. - Gdybyście mogli siłami fachowymi zweryfikować stan tych dróg i w realny sposób je naprawić - prosił prezydenta.
- Metropolia to nie jest, ale osiedle jest dość ekskluzywne. Restauracja Jubilatka, ją pamiętam, jak tam chodziłem z rodzicami na lemoniadę w niedzielę. Z jednej strony macie Auchan z drugiej Las. Podobno chciałem go wyciąć, co rozgłaszał mój konkurent w wyborach. Nigdy nie było i nie będzie pomysłu tego typu, nie widzę powodu. Fajnie by powstały: tor, skocznia, tyrolka, park linowy, żeby ludzie chcieli przyjeżdżać. Nie będziemy lasu niszczyć, atrakcje nie odbędą się kosztem zieleni - obiecał Jacek Wojciechowicz.
Tygrysa brakuje, a głaz nikogo nie dziwi
Miejscowi prosili o wsparcie dla dyrektorki Arboretum Bramy Morawskiej - Elżbiety Skrzymowskiej. - Proszę pomóc pani dyrektor, jest bardzo zaradna - prosili. - Pomożemy. Mamy pieniądze na rozbudowę mini-zoo. Szkoda tylko, że nie można tam jakiegoś tygrysa sprowadzić - uśmiechnął się prezydent.
W kontekście prac w lesie padła jeszcze propozycja, by oznakować mogiły znajdujące się w Oborze. - Jak w lesie jest mogiła, a nie ma opisu, to ku pamięci taki sporządzić - mówiono. Wiceprezydent Michał Kuliga obiecał porozmawiać o tym z działaczami stowarzyszenia pasjonatów historii - Odra 1945.
Ta dyskusja skłoniła prezydenta do wspomnień jak w latach 90. przywrócono w Raciborzu pomnik Josepha von Eichendorffa i wojenny pomnik niemiecki w Studziennej. - Minęło 30 parę lat, ale to wtedy były kontrowersje. Tymczasem mamy głaz narzutowy na placu Wolności. To symbol czci 1000-letniej rzeszy i jej kanclerza. Komunistom ten głaz nie przeszkadzał. Podobnie jak wieża ciśnień - wcześniej dość sztandarowe nazistowskie mauzoleum. Jak widać są różne podejścia, ale Racibórz to spotkanie wielu kultur. Na Dębiczu przy torze była granica polsko-niemiecka.
Z dworca na plac - Racibórz zyska swój Nowy Świat
Rozmawiano o nowym dworcu i włodarz podzielił się obserwacją, że z dwóch budowli w mieście, jakie powstały w PRL podoba mu się szkoła muzyczna z lat 70-tych i pomnik Matki Polki. - Wciąż wygląda przyzwoicie - ocenił prezydent.
Narzekano na mało miejsc postojowych przy PKP i Wojciechowicz obiecał zmianę organizacji ruchu na parkingu przy dworcu.
- Plac dworcowy będzie inaczej wyglądał. To drugie najważniejsze miejsce po Rynku. Chcemy przebić ulicę Mickiewicza i odtworzyć ciąg od dworca do placu Wolności, bo to jest jak Nowy Świat w Warszawie. Mamy taką oś widokową, że widać z dworca wejście na rynek. Chcemy podnieść jakość tego pasażu - snuł swą wizję prezydent. - Chcemy żeby było troszkę lepiej niż dzisiaj. Żeby Racibórz był miastem zielonym i ładnym - dodał.
Czy komunikacja zostanie darmowa? Ma być pewna
Na spotkaniu dyskutowano o bezpłatnej komunikacji. Jak powiedział Tomasz Kusy, ta stała się popularna. Wcześniej nigdy nie było pewności czy będzie autobus, czy będą drobne żeby kupić bilet u kierowcy, a teraz ludzie zaczęli jeździć. - Ja mówię o Oborze, dojeździe do centrum. O 7.30 kurs do szkoły, autobus jest przepełniony, pęka w szwach. Jadą do ogólniaków przez całe miasto. To dosyć poważny problem. Po południu już takiej kumulacji nie ma - relacjonował Kusy.
Wojciechowicz odparł, że komunikacja musi być pewna. - Wtedy ludzie pojadą. Pozostaje kwestia kasy, żeby to zapewnić. Czy darmowa komunikacja temu sprzyja? Pasażerowie powinni od 30% do 50% kosztów utrzymania pokryć. Myślę, że wtedy to lepiej działa, bo większe środki to większe możliwości - przekonywał prezydent. Kusy zgodził się, że komunikacja nie musi być darmowa. - Zgadzam się, że ma być pewna. Jednak wszędzie się do niej dokłada czy to Racibórz, czy Warszawa - odparł radny powiatowy.
J. Wojciechowicz mówił, że bilety pokrywały dotąd 11% wydatków na komunikację. Jego zdaniem „zeszliśmy trochę do takiej jałmużny”. - Nie mamy w Raciborzu buspasów - ale tego nie rozwiążemy. 10 lat zajmowałem się transportem w Warszawie i tam potrzeba rozwiązań alternatywnych - tramwaj, metro, a 60-70 km jest buspasów. Tam mieszkaniec wie, że komunikacją jest pojechać lepiej - przekazał Wojciechowicz.
Dla Obory zabrakło, na koncert starczyło
Kusy mówił jeszcze o ścieżce rowerowej, a zwłaszcza o problemie z wiaduktem między Bosacką a Rybnicką. Sugerował, by znaleźć inną drogę dla rowerów do pokonania tego odcinka. Wskazał na teren firmy Tokai-Cobex. Prezydent podchwycił temat, bo akurat Miasto rozmawia ze spółką na tematy drogowe.
Magdalena Kusy wróciła do tematu budżetu obywatelskiego. Za kontrowersyjną uznano decyzję szukania na nim oszczędności. - 26 tys. zł, to nie jest duży wydatek, żeby był nóż na gardle. Tymczasem w tym czasie wydano 200 tys. zł na koncert Lata z Radiem - zauważyła Kusy.
W sprawie ławek dodała jeszcze, że przydałaby się takowa przy wejściu na basen. Latem ludzie czekają tam na chodniku. - Nie ma żadnego problemu, stawiamy by były używane - zadeklarował włodarz.
O basenie mówiono jeszcze, że stan niecki jest tragiczny.
Poruszono też pogarszający się stan ulicy Drzewieckiego, która przed laty miała być rozwiązaniem awaryjnym na czas remontu mostu, a dowiodła, że prowizorka jest najtrwalsza.
Na koniec ponarzekano na niejasne zasady poruszania się rondem przy obwodnicy i nieoświetlony, nowy skwer Darowskiego.
Ludzie
Prezydent Raciborza i były wiceprezydent Warszawy
Jeden Pan (PiS) z foci jakby został wybudzony z letargu zimowego . Ha ha .