Wileńska wróciła na sesję. „Oczyszczanie z win” i tajemnicza deklaracja prezydenta Wojciechowicza
- Tak jak przed miesiącem, mieszkańcy osiedla przy Wileńskiej w Raciborzu przyszli znów do prezydenta i radnych.
- Na listopadowej sesji miało być procedowane rozpoczęcie procedury zmian w planie zagospodarowania przestrzennego. Żeby zablokować budowę jednego z bloków przy Wileńskiej.
- Jacek Wojciechowicz wycofał jednak projekt tej uchwały z porządku obrad.
Strażak, który podpala, żeby móc gasić
Pytany o powody, prezydent odparł, że przygotowywane jest nowe rozwiązanie, które zatrzyma budowę dwóch bloków przy Wileńskiej - przy dawnym Słoneczku i pomiędzy istniejącymi blokami.
Radny Dominik Konieczny zwrócił uwagę, że Jacek Wojciechowicz marnotrawi czas, bo procedurę zmian mógł zacząć 2 miesiące temu. - Od września to panu zgłaszamy - zaznaczył radny Silnego Raciborza.
Zdaniem Koniecznego procedura zmiany planu, a tym samym zablokowania zamiarów dewelopera, potrwałaby 7-8 miesięcy. Tyle zajęła w podobnym przypadku dotyczącym wniosków mieszkańców z ul. Szczęśliwej.
Przewodniczący Mirosław Lenk nazwał Koniecznego strażakiem, który wpierw podpala, a później jedzie z druhami gasić pożar. - Robi pan ludziom nadzieję - zauważył Lenk. Prosił, by Konieczny zachował dystans.
Jacek Wojciechowicz powiedział, że wydanie pozwolenia na budowę w starostwie zajmie 2 miesiące i Miasto nie zdąży zmienić planu dla Wileńskiej.
Zwrócił się do Koniecznego, że ten miał dość czasu, by zadziałać w poprzedniej kadencji, ale nic nie zrobił. - Teraz jesteśmy mocno spóźnieni i już nie dogonimy terminów. To dość żałosne - ocenił prezydent.
Wojciechowicz nazwał byłego wiceprezydenta obrońcą uciśnionych, który wtedy, gdy mógł coś zdziałać - nie zrobił nic. - Wykorzystuje pan desperację mieszkańców z Wileńskiej - dodał.
Pod adresem Koniecznego i byłych prezydentów rzucił jeszcze, że płaczą nad rozlanym mlekiem, które sami rozlali.
Urząd rozbrojony. Grudniowa sesja niesie nadzieję
Radny zwrócił mu uwagę, że dopiero, kiedy obecny włodarz wydał zezwolenie na wjazd z Wileńskiej na teren przyszłej budowy, problem mieszkańców stał się realny. - To był moment inicjujący - podkreślił. - Pan prezydent pozbawił się tego narzędzia, rozbroił urząd - dodał.
Zdaniem Dominika Koniecznego procedury urzędowe wraz z odwołaniami zajęłyby nawet 8 miesięcy i zmiany w planie zagospodarowania mogłyby się dokonać. - Kto jak kto, ale pan, który odpowiadał za inwestycje w Warszawie, powinien to wiedzieć - ocenił były zastępca Dariusza Polowego.
Jacek Wojciechowicz uznał, że nie będzie kontynuował dyskusji z rajcą opozycji. Dla niego Konieczny zaprzecza faktom i zaprzeczy, kiedy złapią go za rękę przy kradzieży, twierdząc, że to nie jego ręka. - Tak nauczyła pana partia - stwierdził.
- Pracujemy nad rozwiązaniem, które - mam nadzieję - spowoduje, że problem przestanie istnieć. Wymaga to jeszcze rozmów, w tym oczywiście z inwestorem. Na najbliższej sesji (grudniowej, budżetowej - red.) przedłożę to rozwiązanie radzie miasta - powiedział prezydent Jacek Wojciechowicz.
Opozycja: wyjaśnienia jak z podwórka
Dawid Wacławczyk skomentował, że prezydent składa radnym wyjaśnienia, jakby był w siłowni, albo na podwórku. - Nadal nie wiem, dlaczego chciał pan zmieniać plan, a teraz się wycofuje z tego zamiaru - mówił na listopadowej sesji.
Wojciechowicz precyzował, że urząd pracuje nad rozwiązaniem, które sprawi, że problem Wileńskiej zniknie, w 100. procentach. Na jego dopracowanie potrzeba jeszcze kilku dni. - Ten proces trwa - zapewnił.
Dariusz Polowy były prezydent ganił swego następcę za brak działań na rzecz mieszkańców.
Radny Michał Fita ocenił, że w sprawie toczą się jedynie przepychanki i strony próbują się oczyszczać z win. - Tu jest najważniejsze, co można powiedzieć ludziom, którzy przyszli do nas po pomoc - mówił były wiceprezydent Raciborza.
Jacek Wojciechowicz powtórzył, że pracuje nad pozytywnym rozwiązaniem tematu - dla obu lokalizacji bloków przy Wileńskiej. Więcej na razie nie może powiedzieć. Dodał, że nie wszystko w tej sprawie zależy od samorządu. Według niego dyskusja, która teraz się toczy jest chybiona i powinna się odbyć wiele miesięcy temu.
Miasto powinno dokonać przeglądu terenów pod zabudowę
Mirosław Lenk zaznaczył, że problem, który pojawił się wcześniej - protest mieszkańców z ul. Szczęśliwej powinien dać urzędnikom i radnym do myślenia, że takich sprawa może być więcej. Podał, że sprawa inwestycji przy Szczęśliwej jest w sądzie i jeśli Naczelny Sąd Administracyjny orzeknie po myśli właściciela terenu, to nowy blok przy tężni będzie mógł powstać.
- Powinniśmy dokładnie rozważać, czy korzystać z prawa pierwokupu. Ja zablokowałem kiedyś spekulacyjny obrót ziemią przy Mariańskiej, tam gdzie później powstał sklep meblowy, a dziś z częściami samochodowymi. Powinniśmy dokonać przeglądu terenów w Raciborzu możliwych pod zabudowę - podsumował były prezydent.
"Miejcie litość, zróbcie coś"
Głos zabrał w imieniu mieszkańców z Wileńskiej Janusz Rydzak. Wskazał, że widział wizualizacje nowego bloku, który chce budować PGL Dom powiązany z Rafako, którego „jak dodał” już prawie nie ma. - Są piękne, są na nich uśmiechnięci ludzie. Tylko, czy chcielibyście państwo mieszkać przy wielkiej ścianie, bez dostępu do słońca? - spytał rajców.
Mirosław Lenk powiedział, że prezydent Wojciechowicz zadeklarował coś mieszkańcom i radnym i z tego zostanie rozliczony.
Przed radą wystąpiła jeszcze jedna mieszkanka z Wileńskiej. Seniorka powiedziała, że budowa bloku w tym miejscu to skandal niesamowity. Powiedziała, że jej sąsiadami z naprzeciwka są dzieci niepełnosprawne z pobliskiej placówki oświatowej. - Niech pan prezydent tam przyjdzie i zobaczy te biedne dzieci. Mój sąsiad, nade mną, ma już 90 lat, nie wychodzi z mieszkania, korzysta tylko z balkonu. Niżej mieszka matka z chorym dzieckiem. Miejcie litość, zróbcie coś - apelowała do prezydenta i radnych.
Lenk powiedział, że plan zabudowy tego terenu jest błędem, ale rada nie posiada mocy, jakiej oczekują od niej mieszkańcy.
Ludzie
Prezydent Raciborza i były wiceprezydent Warszawy
Uważam, że nikt nie wypowiedział się tak mądrze i produktywnie jak Michał Fita.
Szkoda, że Woś ostatnio jakoś nie może już liczyć na taką prężną podporę.